wczoraj a właściwie dziś w nocy miałam zawał
godzina 3 w nocy kładę sie do mojego łóżka i leżę...
mówię do męża brakuje mi tu kogoś-mam na myśli Mrówkę bo ona pierwsza zajmuje łóżko jak tylko je pościelę,wpycha się pod kołdrę
no i wołam Mrówka kici kici .....nic
woła mój mąż...nic
no to juz sieje panike odrazu czarne myśli -pewnie uciekła jak drzwi otworzyłam
mąż się ubiera no bo przecież jak coś trzeba isć jej szukać na klatce na dworze...niewiem
biegam po domu w panice sprawdzam wszystkie miejsca gdzie może byc
za łóżkiem,w łóżku,na szafce w kuchni gdzie ma kocyk bo lubi tam spać,zaglądam pod wanne...wszedzie dosłowine
syn się obudził co się dzieje mówie niema Mrówki syn zaspany mówi mamo sprawdź szafki bo ostatnio tam była
myśle sobie ja głupia zapomniałam o tych szafkach
otwieram wszystkie pokolei a juz mam jakieś czarne wizje w głowie
otwieram szafke syna wychodzi Mrówka przeciąga się i rzuca we mnie spojrzenie mówiące dosłownie :
czego sie tak wydzierasz,nawet pospac nie dasz
