Never pisze:pisiokot pisze:O matko jaka bidusia.
Ona jest bardzo ładna, tylko to choróbsko ja szpeci. Jak wyzdrowieje będzie z niej laleczka.
Never, spróbujcie z balsamem Szostakowskiego na te nadżerki, on świetnie goi takie rzeczy.
o, a gdzie to sie kupuje?
http://www.i-apteka.pl/product-pol-3027 ... 100ml.htmlW aptece bez recepty, niestety nie w każdej aptece jest.
Trzeba byłoby usiąść i podzwonić po aptekach.
Dla mnie to jest rewelacyjny środek. Ma konsystencję gumy arabskiej, okleja te chorobowo zmienione tkanki i leczy jednocześnie. Jak kocio ma tym wysmarowane wnętrze pyszczka zaatakowane nadżerką może jeść, bo go pokarm tak nie uraża. Dzięki balsamowi Szostakowskiego szybko wyleczyłam z nadżerek niejednego tymczasa, w także mojego Kacpra wziętego ze schroniska jako dwumiesięcznego gówniarza. W buzi miał śmierdząca masakrę, w schronisku po prostu umarłby z głodu po nie był w stanie nic przełknąć

.
Dostał też covenię, antybiotyk który bardzo dobrze działa na tkanki miękkie i na pewno pomaga w leczeniu tego paskudztwa..