Niespełna 2 tyg temu Luna poszła do adopcji, tak prosto z podwórka

nowi opiekunowie byli wszystkiego świadomi i zdecydowali sie na nia

Daliśmy im, jej i sobie czas i możliwość odwrotu jeśli sytuacja będzie tego wymagała... Luna nie czuła się tam dobrze, nie miała ochoty zaprzyjaźnić się na sile z nowymi opiekunami a i my nie byłyśmy w 100% przekonane do tego domku, bo samotna matka, bo 2ka dzieci 14 i 9....no miałyśmy obawy...Starali się wszyscy ale Lunce ciężko szlo w tym nowym miejscu, dlatego tez postanowiliśmy ja zabrać, pierwszy plan był taki ze jeżeli Luna nie zaaklimatyzuje sie w domu to wróci na podwórko...ale karmicielka zabrała ja do siebie.
Odwiedziłam Lunke i powiem szczerze ze ona zachowuje sie jak zwykły domowy kotek...i owszem ma czasem obawy, czasem sie przestraszy czegoś, ale nawet te od lat domowe tak maja...
Luna to niezwykły miziak, spi na kanapie, bawi sie jak kociak, wcina az uszy jej sie trzęsą, załatwia do kuwetki i nie wydaje sie tęsknic za podwórkiem, najwyraźniej domek do którego trafiła nie był odpowiedni.
Lunka uwielbia gdy sie do niej zagaduje, przymila się, łasi, wystawia brzuszek do głaskania, reaguje na zawołania i przychodzi

Chcemy poszukać jej domu raz jeszcze, takiego na 1000%, spokojnego, bez dzieci, z opiekunami z sercem do kotów, którzy będą walczyć o jej przyjaźń, bo ten kto ja zyska nie opędzi sie od tej pięknotki. Lunka zasługuje na dom, na lepsze zycie, aniezeli podwórko, na którym do tej pory żyła, bo tam nie czeka ja wiele lat w zdrowiu i szczęściu....

