Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Podczas ostatniej sesji rady miasta Radlin grupa wolontariuszy wystąpiła z prośbą o przedyskutowanie sprawy radlińskich kotów wolnożyjących.
Radlin - miasto z sercem – pokazało, że ma je również dla zwierząt i przychylnie potraktowało tą prośbę.
Zbliża się październik - miesiąc dobroci dla zwierząt - jest to dobry czas aby przypomnieć o naszych braciach mniejszych - i dzieciom w szkołach i radnym w mieście.
Grupa młodych ludzi, którym los zwierząt nie jest obojętny, chciałaby zaktywizować mieszkańców Radlina do włączenia się w działania na rzecz zwierząt.
Wolontariat taki miałby polegać min. na dokarmianiu zwierząt, łapaniu i dowożeniu ich na zabiegi
sterylizacji/kastracji, opiece po zabiegach.
Poprzez taką akcję wolontariusze chcą pokazać, że wspólnie można zdziałać wiele dobrego.
Dla zainteresowanych naszą inicjatywą podajemy dane kontaktowe i
zachęcamy do przyłączenia się do wspólnego działania :
tel 666 550 266
mail radlinki@wp.pl
POMOC DLA KOTÓW WOLNO ŻYJĄCYCH W RADLINIE
Koty wolno żyjące wpisały się na stałe w krajobraz praktycznie każdego
miasta w Polsce.
Wieloletnie doświadczenia różnych miast, organizacji, pojedynczych osób
mające na celu całkowite pozbycie się tych zwierząt pokazały, że jest to
niemożliwe.
Koty wysiedlone z jakiegoś miejsca, wywiezione do schroniska,
przewiezione w inne miejsce czy też zlikwidowane w brutalny sposób
pozostawiają po sobie niszę, która błyskawicznie jest zasiedlana przez
nowe osobniki. Te błyskawicznie rozmnażają się i odtwarzają populację.
W dogodnych warunkach potomstwo jednej kotki i kocura w ciągu roku może
osiągnąć liczbę 50 osobników, które dalej się rozmnażają.
Ponieważ koty są zwierzętami o dość silnym instynkcie terytorialnym, na
teren zamieszkiwany przez daną grupę kotów nie są wpuszczane nowe
osobniki. Obce koty zazwyczaj są przeganiane.
W świetle powyższych faktów jak i również wieloletnich doświadczeń
różnych organizacji i wolontariuszy pomagających kotom jedyne sensowne
rozwiązanie problemu kotów wolno żyjących to długofalowy program
wyłapywania, sterylizacji kotów i wypuszczania ich w to samo miejsce
bytowania gdzie zostały złapane.
Po dogłębnym przeanalizowaniu całej sytuacji oraz materiałów opisujących
działania sprawdzające się w innych miastach, proponuję Komisji ds.
Społecznych i Radzie Miasta Radlin następujące działania :
1) WOLONTARIUSZE
Kluczowe jest dla mnie dotarcie do jak największej liczby wolontariuszy,
osób dobrej woli, które są wrażliwe na los zwierząt i mogłyby poświęcić
trochę swojego wolnego czasu, paliwa, miejsca w łazience czy piwnicy,
aby umożliwić akcję sterylizacji kotów.
Pomoc wolontariuszy potrzebna jest w następujących działaniach :
 wyłapywanie kotów wolno żyjących (koty ufne można łapać do
transporterków, nieufne to klatki łapki, która umożliwia praktycznie
bezdotykowe złapanie i transport zwierzęcia)
 transport złapanych kotów do lecznic weterynaryjnych na zabiegi
sterylizacji
 przetrzymanie zwierzęcia po zabiegu do czasu zagojenia się ran
(kocur 1-3 dni, kotka 7-10 dni)
Jak dotrzeć do wolontariuszy?
 skontaktować się z osobami, które obecnie dokarmiają koty w
Radlinie
 ogłoszenia/artykuły w lokalnej prasie i mediach (portale
internetowe, radio) – ponieważ jest to działanie wolontariackie, w
tzw słusznej sprawie, to mam nadzieję że tego typu nagłośnienie sprawy
mogłoby się odbyć bez nakładów pieniężnych)
 ogłoszenie w biuletynie miejskim
 ogłoszenia w spółdzielniach mieszkaniowych
 ogłoszenie w kościele i w gazetce parafialnej
 ogłoszenie w szkołach, prośba do nauczycieli o rozgłoszenie
sprawy na lekcjach wychowawczych, biologii – październik jest
miesiącem dobroci dla zwierząt, można zaprosić przedstawicieli różnych
fundacji pro zwierzęcych o wygłoszenie prelekcji na temat pomocy
zwierzętom, zwłaszcza w zbliżającym się okresie zimowym; dodatkowo
opracowanie ulotki informacyjnej, która mogłaby być rozdawana w szkołach
– aby przez dzieci dotrzeć do rodziców
W ogłoszeniu/ulotce warto napisać na czym ma polegać taki wolontariat,
aby ludzie nie bali się tego słowa, ani tego że złapany zwierzak u nich
zostanie.
Warto również zrobić spotkanie informacyjne dla wolontariuszy, aby
wyjaśnić wszelkie niejasności.
2) STERYLIZACJA
a) wbrew pozorom chyba jednak najważniejsi do jej wykonania są
wolontariusze i ich fizyczna pomoc w łapankach, transporcie i
przechowywaniu, na drugim miejscu :
b) fundusze – określenie jakie środki UM Radlin może przeznaczyć
na zabiegi sterylizacji w danym roku i przekazać te informacje/wyznaczyć
limity lecznicom
W wielu miastach wprowadzono talony na zabiegi, które zazwyczaj
wolontariusze odbierają w urzędzie miasta.
Projekty unijne to niestety dla mnie ziemia nieznana, ale to też jest
myśl – aby spróbować w ten sposób pozyskać dodatkowe środki na
pomoc kotom.
c) porozumienie się z lecznicami, które miałyby wykonywać zabiegi
sterylizacji
Moim zdaniem istotne jest, aby więcej niż jedna lecznica wykonywała
zabiegi, co umożliwi większą elastyczność w umawianiu i wykonywaniu
zabiegów. Ustalenie stałej stawki za sterylizację kotki i kastrację
kocura umożliwi uniknięcie ewentualnych nieporozumień.
Udało mi się skontaktować z lek.wet. Bożeną Kopytko (tel. 691 737 444) z
Wodzisławia Śl., oraz lek.wet. Michałem Karaskiem (tel. 602 381 557) z
Wodzisławia Śl. i są skłonni zaangażować się w akcję sterylizacji
radlińskich kotów wolno żyjących.
Kolejne lecznice, z którymi trzeba porozmawiać to Przychodnia
weterynaryjna K.Szwarc, O.Sobik (tel. 32 457 07 72) z Radlina oraz
lek.wet. Maurycy Mosiński (tel. 32 455 15 28) z Wodzisławia Śl.
d) znakowanie kotów poddanych zabiegowi – polega na płaskim
odcięciu końcówki lewej małżowiny usznej – jest to jedyna
skuteczny sposób na odróżnienie który kot został już zoperowany aby nie
łapać niepotrzebnie tego samego kota kolejny raz.
Nie będę ukrywać, że zapobiega to też nadużywaniu funduszy na
sterylizację kotów prywatnych – a wiadomo że chodzi o to, żeby
skorzystały najbardziej potrzebujące, wolno żyjące koty.
Łapanie kotów wolnożyjących nastręcza wielu problemów, koty często nawet
do karmiciela nie mają wystarczająco dużo zaufania, żeby dać się chwycić
i włożyć do transportera.
Problem ten rozwiązuje klatka łapka, zwana też klatką pułapką lub
samołapką. Na rynku w tej chwili jest dostępnych wiele różnych modeli, w
tym klatka dwufunkcyjna : łapka z klatką injekcyjną – umożliwia
ona podanie zastrzyku znieczulającego kotu bez konieczności jego
wyjmowania w pułapki. Minimalizuje przez to ryzyko ewentualnego
skaleczenia wolontariusza przez wystraszonego kota.
Takie klatki produkuje np. ta firma :
Produkcja klatek. Z.P.U. OSOMET Józef Osowicki
adres: Polska 85-731 Bydgoszcz
Swarzewska 19A telefon: +48 602 835409
E-mail: osomet@poczta.onet.pl
Osoba odpowiedzialna:
Józef Osowicki
Do przechowywania kotów po zabiegach sprawdzają się tzw kennel klatki-
metalowe klatki z wysuwanym dnem, dostępne w wielu miejscach w tym na
Allegro. Rozmiar 3 jest wystarczający dla jednego kota.
Myślę że inwestycja miasta Radlin w jedną klatkę łapkę i ok. 2 klatki
kennelowe, które można by wypożyczać wolontariuszom za pokwitowaniem to
dobry pomysł.
3) DOKARMIANIE
Poza funduszami na dokarmianie z miasta, warto porozmawiać z okolicznymi
restauracjami, sklepami i zakładami rzeźniczymi o możliwości
przekazywania nieprzydatnej już dla ludzi, a zdatnej do spożycia przez
zwierzęta żywności, co umożliwiłoby dokarmianie kotów przez cały rok.
Dobrze nakarmione i wysterylizowane koty to zdrowe koty.
Osoby prywatne nie mogą oficjalnie pozyskiwać w ten sposób żywności.
4) EDUKACJA MIESZKAŃCÓW
To temat ściśle powiązany z pomocą wolno żyjącym kotom. Jeżeli
mieszkańcy będą nastawieni źle do kotów i do karmicieli, to świadomie
lub nieświadomie będą utrudniać działania w ramach akcji sterylizacji.
Z róznych źródeł wiem, że koty nie są traktowane zbyt dobrze w Radlinie.
Są zabijane, kaleczone. Podczas pracy w Radlinie kilka lat temu
usypiałam kotkę, która pod skórą miała kilkanaście śrucin.
Za edukację rozumiałabym :
- informowanie mieszkańców o korzyściach płynących z obecności kotów
– czyli brak myszy i szczurów
- tłumaczenie korzyści płynących ze sterylizacji – przy okazji
można rozwinąć ten temat na zwierzęta domowe i zachęcać mieszkańców do
sterylizacji własnych pupili – to też pomaga ograniczać bezdomność
zwierząt – wiele szczeniąt/kociąt rozmnożonych w imię przesądu
"dla zdrowia" zasila potem podwórka i schroniska, rozmnażając się dalej.
Takie informacje można zamieszczać w biuletynie miejskim i na stronie
miasta.
- pogadanki w szkołach w ramach lekcji biologii i lekcji wychowawczych,
z pomocą i udziałem fundacji pro zwierzęcych
- ulotki dla uczniów szkół, które dzieci mogą zanieść do domu rodzicom
(edukacja dorosłych przez dzieci)
Warto wykorzystać fakt, że październik jest miesiącem dobroci dla
zwierząt.
- tłumaczenie na czym polega wolontariat i dlaczego warto to robić
"Miarą człowieczeństwa jest stosunek do zwierząt".
Mam nadzieję że na podstawie podesłanych materiałów i tego pisma, można
będzie stworzyć w Radlinie plan długotrwałej pomocy kotom i wprowadzić
go w życie.
bluerat
Temat postu: Re: ŚL: MIZIUTKA nabiera sił - potrzebny DS, fundusze <<
PostWysłany: Śro Paź 13, 2010 22:50
To co wydarzyło się dzisiaj zupełnie mnie zszokowało.
Nie spodziewałam się że Betta która rzekomo chce pomagać kotom, będzie sabotowała nasze działania :
2 tygodnie temu zaproponowałam w tym wątku (i nie tylko) sterylizację tej kotki w lecznicy gdzie pracuję. W domyśle oczywiście z pokryciem kosztów zabiegu (współpraca z Fundacją PJD). Jedna z forumowiczek zapewniła odbiór i transport kotki od p.Langer do mnie. P.Langer która jest opiekunką i właścicielką kotki wyraziła zgodę na zabieg.
Kotka miała zostać przywieziona w tym tygodniu do lecznicy, zostać na obserwacji kilka dni czy nadaje się do zabiegu, potem miała być wysterylizowana a po zdjęciu szwów odwieziona do p.Langer.
Kotka przyjechała do mnie dzisiaj ok 8:30.
Już rano dostałam smsa od Betty
Cytuj:
" Ewa..jeśli ta kotka jedzie do ciebie na zabieg to informuję że jest bardzo osłabiona..teraz ma kaszel a dopiero co wyleczona była z ropnia. Mam jej książeczkę i świadków..ta kotka jest na mnie zapisana, ja prowadzę jej leczenie i naprawdę nie radzę wykonywać zabiegu bez mojej zgody. Gdzie ona teraz jest?"
Potem Betta przyjechała do mnie do pracy żądając wydania kotki.
Na moje słowa że kotka jest od p.Langer, stwierdziła że kotka należy do niej=Betty bo ona założyła jej książeczkę zdrowia na swoje nazwisko, kot ma kartę w komputerze w lecznicy na jej nazwisko, a poza tym już dużo zainwestowała w leczenie tego kota i przez to jest jego właścicielem.
Po raz kolejny zabroniła mi sterylizacji tej kotki.
Odmówiłam wydania jej kota, mówiąc, że wydam go właścicielce od której został zabrany rano czyli p.Langer.
Po jakimś czasie zadzwoniła do mnie p.Langer prawie płacząc - Betta zaszantażowała ją że jeżeli ja dzisiaj nie oddam kota, to ona zerwie całą współpracę/pomoc dla p.Langer.
Wmówiła p.Langer że jeżeli kot ma książeczkę wystawioną na jej=Betty nazwisko to automatycznie jest jej własnością.
Dodatkowo nastraszyła p.Langer że kotka w lecznicy na pewno zarazi się katarem kocim.
Ciekawe też, że nagle dzisiaj znalazł się dom krewnych Betty chętny rzekomo na tego kota.
Powiedziała p.Langer że ona=Betta dokończy leczenie kota i go wysterylizuje.
Ciekawa jestem za co, skoro ciągle jęczy na forum że nie ma środków. Vide cytaty poniżej.
Sama sobie zaprzecza; kotka pod koniec sierpnia miała 6 miesięcy wg postów...
Dodatkowo sabotuje organizację dalszej pomocy dla kotów w Radlinie - na zebraniu naszej 5-ki wolontariuszy wmieszanych w sprawę radlińską zobowiązała się do odbierania telefonu pod który mieli dzwonić ewentualni chętni do pomocy z Radlina. Numer ten został rozpowszechniony w internecie oraz pojawił się w artykułach w dwóch lokalnych gazetach.
Co z tego - dzwoniłam kilka razy w różne dni o różnych porach - telefon jest wyłączony!
Pod tekstem cytaty z postów Betty, pogrubiłam co istotniejsze dla mnie fragmenty.
Wyciągnijcie sami wnioski.
Betta - jest mi Cię żal - ale jeszcze bardziej zwierząt które w ten sposób krzywdzisz odmawiając im pomocy z rąk innych niż Twoje.
Próbujesz coś udowodnić sobie albo światu, jaka jesteś wspaniała ratując zwierzęta... stukaniem po klawiaturze . Czemu obiecujesz ludziom pomoc z której potem nie chcesz/nie możesz się wywiązać (bo praca, bo brak auta, brak czasu, rodzice nie pozwalają, nie ma pieniędzy itp, itd).
Co do kotki - ma ok 8-12 miesięcy, brak wypływów z nosa, z oczu. Od 8:30 do 18:00 nie zakaszlała ani razu. Zrobiła 3x siku, zjadła 1,5 saszetki Whiskasa i trochę suchej karmy Arion.
Odwiozłam ją wieczorem do p.Langer, nietkniętą.
Powiem Wam że po tej historii odechciewa się wszystkiego.
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Murraynah i 37 gości