PROLOG:
W środę annskr umawia się z panią Haliną, że ta pozagania koty do domu, pozamyka i poczeka na nas. Na 10.00 podjeżdżamy, zgarniamy co się da i wieziemy do Ani CC.
CZWARTEK. PIERWSZY DZIEŃ AKCJI.
Podjeżdżamy o 10.00. Co zastajemy

Pootwierane na oścież okna, koty leżące na trawniku, pod krzaczorami, pod autami:

-Dlaczego pootwierała pani te okna, dlaczego kotów nie ma w domu?- pytamy jednocześnie
-No, bo pozamykalam, ale....duszno mi było- odpowiada pani Halina
Czyli- obsuwa na wejściu. Bierzemy się do roboty. Annskr łapie jedną (sic

) ręką burą koteczkę. Drugą ręką trzyma telefon przy uchu i konwersacje prowadzi

Osadzamy w kontenerze i do auta:

Zaraz potem przydybuję pod oknem czarnulkę. Pakuję w transporter. Kotunia ma permanentnie wystawiony jęzorek, chyba pozostałość po chorobie

:

Złapane kocice drą ryjce niesamowicie, annskr próbuje łapać w ręce inną buraskę, ta wyrywa się i kąsa Ankę w rękę

Reszta ucieka, ostaje jedynie jak taka mała gapa ten młodziuteńki kocurek. Z braku laku i kit dobry. Bierzemy:

Poza tym dowiadujemy się od pani Haliny, że kotek- seniorek jest nie jedna, a trzy, może cztery

Jak ten czas zapier....
Jedziemy do lecznicy. Po drodze zaglądamy na Bazarową. Pani Karmicielka

zgłasza, ża kotka sterylizowana w zeszłym roku chyba jest chora:nie je, powłóczy nóżkami...Zgłasza też podrośnięte kocięta do zabrania, bo "jakaś kotka przyszła i się okociła", nie zgłosiła pojawienia się nowej w stadzie, bo...."była na działce"

a poza tym "kotka nie nasza, nasze wysterylizowane"

Zgarniamy i ją , jedziemy do CC. Całe towarzystwo przed gabinetem:

Koty zostają, my kursujemy: a to do hurtowni po karmę , a to do karmicielek, a to sprawdzić, czy mamusia kociaków z Łagiewnickiej raczyła wejść do łapki, a to zrobić rekonesans w kotostanie.
W międzyczasie telefon od CC. Kotka z Bazarowej miała jakiś wypadek, potrąciło ją coś lub ktoś ją pokopał, narządy uszkodzone, nóżka pogruchotana. Ania prosi o zgodę na jej odejście.
Żegnaj Czarna Kiciu w brązowym piknikowym koszu, zabrana do lekarza 15 lipca 2010 z ulicy Bazarowej w Łodzi (*) (*) (*)
Zasapane, umęczone i upocone wracamy do lecznicy. Ania CC oznajmia, co następuje:
Bura kicia z Kilińskiego- w ciąży, zapchlona, z kocim katarem, świerzbem i naroślą/polipem w uchu. Ania polip usunęła, oczyściła. Wysterylizowana. Ucho nacięte.
Mały kotek z Kilińskiego- czteromiesięczniak, zapchlony, z kocim katarem i świerzbem. Wykastrowany. Ucho nacięte.
Czarna kicia z ozorkiem z Kilińskiego- słaba, zapchlona, stara, ze świerzbem, z kocim katarem. Ani nie podoba się pyszczek. Trzeba zbadać krew,czy kicia w ogóle ma szanse przeżyć zabieg, potrzebne oględziny paszczy. Krew pobrana. Kicia zostaje w lecznicy.
My zabieramy te zrobione i odwozimy na podwórko. Będą miały posterylkowy rilaks u pani Haliny.
I tak kończy się pierwszy dzień akcji sterylizacji Ludojadów.
Bardzo, bardzo prosimy o wsparcie...koszta akcji będą rzeczywiście duuuuużo większe niż się spodziewałyśmy