Tu Leon. Nadaję z górnego pokładu,gdzie ewakuowałem się w czasie wybuchu złości Dużej. Wolałem nie ryzykować.
Otóż jakąś godzinę temu Duża postanowiła wywietrzyć mieszkanie, bo jak powiedziała "burzowy wiatr się zerwał", cokolwiek to znaczy. Chciała otworzyć WSZYSTKIE okna i drzwi na klatkę schodową, podobno dla przeciągu.. Pomachała mi przed nosem kawałkiem salami, żebym podszedł bliżej, po czym bezceremonialnie wepchnęła do transportera, z którym następnie wstawiła mnie do łazienki!!
Nieco skonsternowany ale i zbulwersowany wyszedłem z transportera i postanowiłem zemstę..

natychmiast zrzuciłem dziwne patyczki z włoskami z umywalki do kuwety, wpadły razem z kubkiem. Nie wiem co to takiego, ale potem Duża krzyczała coś o myciu zębów..

następnie rozwinąłem całą rolkę tego mięciutkiego papieru, co to go Duzi używają po skorzystaniu z kuwety. Fajnie się kulało, ale szybko się znudziło, więc ściągnąłem ręczniki z wieszaka i trochę się w nich wyturlałem. Zostawiłem na nich niestety część mego szlachetnego futra, czym Duża wyraźnie nie była potem zachwycona. Ale najbardziej rozjuszyło ją (nie rozumiem zupełnie dlaczego

) to że wpadłem do kosza na bieliznę. No co ja mogę poradzić, że żeby wyjść musiałem go troszkę uszkodzić pazurami.. Mogli kupić wiklinowy, a nie z materiału
Jak już Duża te okna pozamykała i drzwi też, to weszła do łazienki. Wiedziałem już co myśli, gdy tylko zaczęła szybko oddychać i robić się czerwona na pyszczku.
No i od tamtej pory siedzę na szafie i chwilowo jestem grzeczny, może wbrew temu, co Ona mówiła, jednak dostanę kolację...
