Jeżli masz już kota i nic strasznego się nie dzieje, drugi kot nie powinien przecież mieć na to wpływu. Gdyby było dziecko mocno uczulone widzielibyście to przecież już teraz.
Leczona alergia może się z czasem cofać - mój syn jest przykładem, szczególnie na zwierzęta, a jeszcze szczególniej na koty
Mój był uczulony na: kota, świnkę morską, psa, kurz domowy, roztocza kurzu, roztocza mąki, przenicę, mleko krowie, kurczaka, ukąszenia: komarów, osy, pszczoły, pleśnie - cladospory, obie mieszanki pleśni (grzybów), pierze, wełnę owczą (nawet nie mógł chodzić po wełnianym dywanie bo puchł), pierze gęsie, pierze kacze, drzewa: lipę,(przed naszymi oknami rosną lipy akutrat) sosnę, świerk na pyłki traw i chwastów i szpinak( z czego cieszył się bardzo). Oczywiście jak każdy alergik nie mógł jeść czekolady.
Jakie mieliśmy życie, nie pytaj.
Po ok. 10 latach leczenia wszystko zaczęło się poprawiać.
A teraz mam 2 koty, psa, może jeżdzić do lasu itp.
I bierze tylko JEDNO lekarstwo, zwykłe przeciwalergiczne tabletki - loratadynę. Przedtem miałam aptekę i inhalatornię w domu. Nie może tylko spać na poduszce z pierza, nie ubieram go w wełniane rzeczy, w maju coś mu szkodzi (coś kwitnie). Może są jeszcze inne sprawy, ale dla nas to drobizazgi.
Testy (oprócz tych w bicomie) robiłam zawsze punktowe. Obie pełne próbek rączki, ale wyniki były dla mnie przynajmniej widoczne
Odczulałam tylko w bicomie, farmakologicznie leczyłam objawowo.
Zresztą różne cuda robiliśmy - do dziś nie wiem, co mu właściwie pomogło. Nieważne, ważne, że pomogło.
Powiem ci, że psa kupiliśmy pierwszego, na moje wyczucie. Po prostu czułam - że możemy. Wiem, że to dziwnie brzmi ale tak było. Lekarce nic o tym nie powiedziałam. Powiedziałam jej po roku dopiero. Wszystko było ok. Czułam, że możemy już mieć jakieś zwierzątko. Była co najmniej zdziwona.