Te Dąbkowskie koty mam obfocone, ale nie zamieściłam jeszcze zdjęć. Dziś przyszło do mnie na karmienie 14 sztuk, z czego jakieś 4 koty widziałam pierwszy raz. Możecie sobie wyobrazić, ile ich tam jest

Jak mnie widzą z daleka, to już z jednej sztuki siedzącej na ławeczce robi się kilka, a zaraz potem kilkanaście

Jakby mogły, to by mnie całą zjadły

Co tam idę, to chce mi się ryczeć. Tylu turystów i nikt ich nie dokarmia. Dostają miski z jedzeniem - namoczony chleb i jakieś resztki. Wiem, że lepszy rydz niż nic, ale tak mnie boli ta nieczułość ludzka i co gorsza - moja bezsilność. Mogę je tylko dokarmić, ale będę tu jeszcze tylko do soboty, a co potem? Gdyby tak każdy pseudo-człowiek idąc na plażę zabrał coś ze sobą, to na pewno nie walczyłyby tak o każdy kęs. Najgorzej mają te najsłabsze osobniki. Małe, nieporadne, chore... Tymczasem każdy kto widzi, jak je karmię patrzy na mnie jak na zjawę! Jedna baba dla żartu przegoniła z deptaka jednego kota, odwróciłam się i nazwałam ją "głupim babsztylem", pewnie nawet nic sobie z tego nie zrobiła

Ludzie są paskudni i tak mało wrażliwi na cudzą krzywdę
