Nic mądrego nie napiszę, ale rozumiem was, jakie to utrudnienie w zyciu, kiedy mieszkanie jest podzielone na strefy. Ja często tak miałam, bo kazdy nowy tymczas zaczynał karierę w mniejszym pokoju i jakis czas tam siedział, zanim nie przesiąkł zapachami domu. Potem mały pokój zaanektowała Gunia i tymczasowanie przeniosło się do łazienki. Ale zawsze to jest klopot, trzeba uważać, żeby nikt nie przeniknął na zewnątrz i nie wniknął do srodka.
Kocia psychika jest bardzo delikatna, czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo - ale to tak, jak u człowieka, do pewnego momentu jest OK, a potem nagle cos się dzieje złego w psychice i wystarczy potem jakies niewinne zdarzenie, zeby wywołac wybuch.
Ale mam nadzieję, że z czasem koty wrócą do dawnych dobrych stosunków. Myślę, ze bardzo ważne będzie wąchanie się i oswajanie ze sobą przez drzwi - oczywiście nie teraz, ale za jakis czas, jak emocje opadną.
Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje koty!
