Ssanie zawsze (no prawie) mają koty, które znalazłam w tragicznych dla nich okolicznościach.Młode i wyrzucone, szukające pomocy.
Wyadoptowany Daszek zarzuca łapcie na szyję,wpija pazurki,przymyka oczy i ślini sie na zmianę z mruczniem.Dom zachwycony
Tysonek (9 kg) jak juz przywykł do nas i zaczł udeptywać to ciężka przeprawa była.





A przecież to moje dziecię jest! 



