Ja miałam taką kotkę. Była koszmarna. Ale kochaliśmy ją. Została niestety oddana, gdy moje siostrzenice podrosły i zaczęły przychodzić w odwiedziny do dziadków, kotka rzucała się drobnym dziewczynkom do twarzy. Trzeba było wybierać. Pojechała na wieś do dziadków mojej koleżanki. Ale to było 20 lat temu. Podobna kotkę ma dziś cioteczny brat mojego męża. Kotka rzuca się nawet na swoich kochanych państwa. Gryzieniem i drapaniem usiłuje wyegzekwować swoje zachcianki. A to łóżko jeszcze nie rozłożone, a kicia już by isę położyła..., a to micha pusta... Ale oni ja kochają. Kota ma 9 lat, niedawno została na "cito" sterylizowana z powodu ropomacicza (państwo nie wierzyli, że ich kitę może to spotkać). Charakter jej się nie zmienił. Nadal rzuca się na gości i domowników. Cóż... to po prostu dziki kot. Jest taka super książka pt. "Rodzinne gniazdo", tam jest napisane, że najważniejsze są pierwsze 2 tygodnie z życia kota. Jeśli wtedy nie będzie dotykany przez człowieka, to zostanie dzikim kotem, nawet jeśli do człowieka później się przyzwyczai. Moim zdaniem coś w tym jest.
A.