Nie, no radzicie sobie z poszukiwaniem kotków świetnie
Nakasha - rozumiem że wasze futra muszą odsapnąć. Jak zdrówko Pchełki? Co do kont - jest ogólne TOZowe i forumowe. Napiszę ci je w pw
Janiu, w jakim wieku jest ten Twój nowy kocurek? Kolorek, coś więcej?
Cieszę się że Ziunia pojechała(właściwie to poszła, bo zamieszkała 2 bloki dalej

Dzwonili dziś ludzie ws Admirała i też Diablątka. Ci od Diablątka wydali się być tacy sobie, od Admirała fajni. Zobaczymy jak się rozwinie sytuacja...
Monia3a- faktycznie ten artykuł to tak trochę nie tego...Ale nie uwierzysz - wczoraj wieczorem dzwoniła do mnie ta babka i przepraszała - że ona tego nie powiedziała, tylko tak napisano... hm... no nie wiem.
bagkasia - witamy serdecznie

Dobrze że wkleiłaś ten artykuł. jakbym czytała opis mieszkania babona z białostoczku
A jednak da się odebrać zwierzaki... Obawiam się że w przypadku babona się bez tego nie obejdzie. Dzwoniłam do niej wczoraj - tak aby podtrzymać kontakt. Ponieważ w pon obiecała mi że do końca tyg wysterylizuje coś chciałam sprawdzić. Ale powiedziała, że umówiła się na pon 03.11 - akurat. Sprawdziłam w lecznicy - nie umówiła...
Już nawet Bożenka nie ma do niej cierpliwości. Ostatnio jak u niej była to mało nie zwróciła obiadu - ściana smrodu. Mówi, że latem kiedy okna były otwarte to była sielanka. Teraz koszmar. A w tym wszystkim 6 dorosłych kocic i 14 maluchów (6 padło jakiś miesiąc temu...)
Wczoraj znów spędziłyśmy z p.Ania upojny wieczór w lecznicy. Nawet przeszłam przyspieszony kurs podawania mega-zastrzyków pod czujnym okiem pani doktor, która była baaardzo cierpliwa
Kolorowe Gremliny maja się coraz lepiej. Dwa (puchata biało czarna kicia i Tricolorka) są już piękne i szukaja domu. Puchatą wyprałyśmy przed wyjazdem do lecznicy - woda była dosłownie czarna
3 z serii średnich - Zajączek,Gremlinek i czarny Książę - no, prawie dobrze. Nie trzeba było już im podawać płynów, jedynie antybiotyk. Wyglądaja jak dzieci z Oświęcimia, ale miesiąc po wyzwoleniu
Najbiedniejsze są dwa długowłose czarnulki. Bosz... Po ostatniej akcji z kotkiem który u tej baby umierał przez cały dzień jakoś tak nie do końca wierzyłam że ona je karmi (same nie chcą żreć

)
Baba dziwna - bo niby się stara - kupiła im antybiotyk, trzyma w kuchni przy piecu, karmi itd. Ale nawet koty z piwnicy rzadko są w tak paskudnym stanie...
Zdechlaki przyjechały do mnie. Miałam plan trzymać je w łazience. Dobrze, ze mój miły mąż przytomnie nakazał przywiezienie klatki. A tu jak na złość - ostatnio kupiona super klateczka pojechała do p.Ani na jej maluszki... (tak wogóle to mamy nową klateczkę - typu króliczej, rozmiar pośredni pomiędzy mała króliczą a mega- królicza Nakashy. Fajna, takie M3)
Na szczęście Szałwia miała zachomikowaną klateczkę typu M2...
Zdechlaki nic nie ważą

Strach je wziąć na ręce żeby nie skrzydzić. Wczoraj dostały wieczorem po 2 strzykawki mleka co 2h. Dziś od rana mleko zagęszczone+saszetka przez strzykawkę. Coś tam w nich zostaje, choć tą saszetkę to mam wszędzie - na ubraniach, we włosach, na ścianach

Leża na butelce po Ajaxie, która robi za termofor.
Piszczą co pewien czas.Smarkają straszliwie.Oczka zamknięte. No tragedia.
Ale wiecie - pomimo tego jak się otworzy klateczkę to wytuptują na tych swoich chwiejnych łapeczkach na kolana i mruczą. Potrzeba dużo dobrych myśli...
A są takie oto śliczne:

;

;
