A ja cały czas czekam, żeby Jola miała chwilę "luzu" i opisała mi zdjęcia, bo bez tego nie mogę nawet wystawić ogłoszeń. Tymczasem u Joli:
1. odchodzi kolejny kot - siostra tego kocurka z dworca. Ma identyczne objawy i podobne wyniki, wszystko zaczęło się nagle 3 dni temu, na razie jest na kroplówkach, może da radę, zobaczymy.
2. Joli się podpięli pod licznik elektryczny i będzie miała ogromny rachunek za prąd. Sprawa zgłoszona i do elektrowni (już byli), teraz licznik jest zabezpieczony szafką) i chyba też na policję. Instalacja "złodziejska" odmontowana, ale nie udało się ustalić, do kogo prowadziła (przewody były głęboko w ścianie). Jola podejrzewa, ale to za mało jako dowód. (Najlepiej by było, jakby Jola sama o tym pisała, bo ja nie wszystko pamiętam, nie wszystko rozumiem z Joli opowieści i potem się boję, żeby czegoś nie przekręcić

)
3. Mnie prawdopodobnie pozwolą pracować już tylko do końca marca (zresztą z uwagi na stan kręgosłupa i inne problemy właściwie nie mam już zdrowia, żeby pracować). Będzie klęska finansowa, bo jak zostanę na samej emeryturze, to będę w stanie utrzymać siebie i własne koty (oby!), ale kociarni Joli już nie. Jola to wie i jest załamana. Poza tym pomagam tez Dorocie w pracy i to też się skończy... Nie dziwcie się więc, ze nie piszę, bo nie mam siły. Zresztą dziś byłam cały dzień chora (żołądek) i dopiero się jakoś pozbierałam.
4. Jola oczywiście cały czas jest chora -teraz najbardziej dolega jej noga - i do tego kręgosłup, tak jak mnie.