Boże tyle biedy u ciebie Kinniu. Jakim paskudnym gatunkiem są ludzie. Nie lubisz, to nie krzywdź. Tak patrząc 1/2 swojej okolicy bym ubiła.
Mogę przytulić i tylko powiedzieć,że nie jesteś sama z tym wszystkim.

Wiele z nas boryka się z problemami przerastającymi naszą rzeczywistość.
Kropciu, nie poddawaj się.
Kinnia, mimo wszystko zgłosiłabym na policję. Z obdukcją kota od weta. Nie ważne czy zadziałaja czy nie. Ważne by poszli i przepytali ludzi. By coś sie działo. Rozwiesiłam w okolicy ulotki z wypisem ustawy i prośbą o zgłaszanie na policję, do Toz-u czy innej instytucji "dziwne" przypadki zejścia kotów w okolicy. Wielu zastanowiło się . Jak truli nam koty w jednym bloku obwiesiłam całe miasto (głównie kościoły ,szkoły, poradnie...) apelem Kociej Mamy ,której otruto rodzinę a teraz trują ją i dzieci. Z podaniem bloku i ulicy. Wiesz,że uspokoiło się. Widziałam jak ludzie pod kościołem stają i dyskutują czytając. Do osoby co była podejrzana o trucie zgłosił się inspektor TOZ-u , policjant i SM. Tylko pogadał. Uświadomił jej co ja czeka. Przestraszyłą się,że bedąc nie lubiana przez ludzi (choć sie jej boją) ktoś cichcem doniesie na nią. Tym bardziej,że wisiały nasze info co grozi za krzywdzenie zwierząt.
A ten wasz wet-szef...szkoda gadać. Na jednego z wetów napisałam skargę do izby lekarsko-weterynaryjnej. Wiem,że nic mu nie zrobią ale ważne jest by wiedział,że nie jest bezkarny. Toczy się dochodzenie z kk o znęcanie się nad zwierzętami.
Wiem,że to mało. I to wszystko smutne. Dopiero od tej zimy budki stoją i nikt ich nie niszczy. Od 2008 roku się ciągnie. Nie jest to lista zasług tylko forma podpowiedzi. Może tak trzeba ruszyć. Droga wolna i wyboista ale inaczej się czasem nie da.
Trzymam kciuki za koty a przede wszystkim za Was. Tyle dobrego robisz. Bez Ciebie koty nie miałyby szans.