Niekoniecznie...
Ostatnio dotarło do niego, że jednak w łazience nikt mu nie zżera jego papu (za to otwarcie drzwi do łazienki = trzy czarne głupkotki materializujące się w drzwiach), więc znów się sam pakuje. Tylko zaraz paszczy, żeby go wypuścić, bo... on koniecznie musi sprawdzić, czy nie karmię reszty za jego plecami

Szybki oblot misek i powrót do łazienki. Za 5 minut powtórka

I tak w koło Macieju... Pilnuje mnie, spryciulek
A najlepiej by było, jakby jego wyłączna micha stała we wspólnym miejscu, a ja żebym stała nad jedzącym Fosterem i odganiała czarną zarazę
Tiaaa....
Za mało mam rączek, nawet jakby mi się chciało
