Oddech się poprawił, tzn. już go nie słychać. widzę jeszcze chwilami uchylony pyszczek, ale tez teraz jest emocjonujący moment polowania-na-owady

. Zobaczymy (i posłuchamy) w nocy.
Martwią mnie trzy rzeczy - poprawa jest po silnych lekach i nie wiadomo, co wywołało atak. W zasadzie nie ma 100% pewności, że to astma. Poza tym, żeby móc go sensownie obserwować, muszę mu odciąć wejście na antresolę - dziś go cudem stamtąd wygarnęłam do lekarza.
Na szczęście maluchy ok, szaleją. Lubczyk zjada Lebiodkę
