Myślę, że winna jestem Wam wyjaśnienie.
W zeszłym tygodniu pożegnałam się z opolskim schroniskiem. Zrobiłam to po bardzo długich przemyśleniach i bitwie wewnętrznej. Nie przyszło mi to łatwo. Odpłakałam i odchorowałam swoje.
Dlaczego?
Staram się pomagać kotom od 7 lat. Przez te wszystkie lata, wszystko, co robiłam dla kotów robiłam kosztem czegoś. Moja praca, jej intensywność, odpowiedzialność, stresogenność pochłania bardzo dużo czasu i sił. I tych dwóch rzeczy brakuje mi na po pracy. Przez pierwsze miesiące pomocy w schronisku pomagałam kosztem wszystkiego - rodziny, domu, pracy i siebie samej. Po kilku miesiącach i kilkunastu kilogramach w dół potrząsną mną Grzegorz. Wtedy pomagałam kosztem tego, co, wydawało się wtedy, nie krzywdzi nikogo. Dbałam jakoś tam o siebie, nie nawalałam już w pracy. Dbałam o nasze koty. Starałam się jakoś też dbać o rodzinę. Ucierpiały sprawy w sumie banalne i przyziemne ale i one po tych latach zaczęły podnosić łeb. Czas poświęcany na pomoc kotom to czas w którym nie dbałam o dom, o znajomych i o kilka pomniejszych rzeczy. W tej chwili z moich szaf, szuflad, szafeczek dosłownie wylewają się rzeczy do: poukładania, przejrzenia i/lub poukładania i/lub oddania i/lub wyrzucenia. Rzeczy przez lata składowane "na później". Znajomi, ci bliżsi i dalsi, nie umawiają się już ze mną na kawę bo po prostu już mi nie wierzą. Nie wierzą, że znajdę w końcu czas. Nie chcą, bo nie chcą się więcej rozczarować, słuchać moich wymówek, tłumaczenia i przepraszania, że znowu nie dam rady. Być może jak będziecie to czytać wyda się Wam to banalne, tak marne w porównaniu z ogromem kociego, schroniskowego (i nie tylko) nieszczęścia. Ale ja po tych latach już nie mam po prostu siły. Ciężko mi się do czegoś zabrać mając na około siebie totalny bajzel i chaos. I ten bajzel i chaos mam już też chyba w głowie. Mam nadzieję, że jak ogarnę to wszystko co odkładałam na później, znajdę trochę czasu dla siebie będę mogła znowu bardziej poświęcić się pomocy.
Moją bolączką było także to, że w ostatnim czasie bardzo dużo czasu i energii traciłam na rzeczy, które bezpośrednio nie przekładały się na rzeczową pomoc kotom. W schronisku ostatnio też troszkę się pozmieniało i przynajmniej z częścią tych zmian nie umiem się pogodzić, nie rozumiem ich i się z nimi nie zgadzam. To też bardzo utrudnia działania pomocowe. I jest takim gwoździem do mojej trumny.
Dlaczego to piszę? Nie tłumaczę się bo czuję się winna. Oczywiście winna się czuję i mam ogromne wyrzuty sumienia ale tłumaczyć się nie chcę. Chciałam po prostu wyjaśnić sytuację i może też tego, by zanim ktoś zechce wieszać na mnie psy, spróbował jednak zrozumieć. Nie osądzać. Nie potępiać. Byłabym za to bardzo wdzięczna.
Nie spaliłam za sobą mostów i drzwi do schroniska pozostaną dla mnie otwarte. Mam nadzieję, że tam wrócę. Mam już jakieś doświadczenie

Wiem co i jak działa, co jest potrzebne. Jeśli będę wracać, na pewno zacznę od szukania grupy ludzi, którzy też będą chcieli pomagać. Którzy znajdą czas i siły. Teraz już wiem, że grunt to mądry podział obowiązków. I ludzie ze wspólnym celem. Mam wielką nadzieję, że takich znajdę.
Ale... ale nie chcę znikać z forum i przepaść w otchłani

Będę cały czas w kontakcie ze schroniskiem i będę się starała wciąż choć trochę pomagać. Poza tym, są też koty poza-schroniskowe, choćby wiecznie-tymczasowa Zołza u nas oraz prószkowianki - Gosia i Misia w DT u Filemonki. Potrzeby tych wszystkich kotów są stałe i ogromne. Dlatego na pewno będę robiła bazarki i zbierała fundusze na pomoc potrzebującym kotom. Mam też jakieś inne pomysły i mam nadzieję, że uda mi się je niedługo wprowadzić w życie. Między innymi - nowy wątek

Mam nadzieję, że jak powstanie wielu z Was w nim zagości

Myślę, że przez te 7 lat udało mi się zrobić co nieco dobrego dla pogłowia potrzebujących kotów. Lata lecą, ja nie młodnieję

Myślę, że przyszedł czas by troszkę zająć się sobą, moimi bliskimi i uporządkować chaos, który powstał w około mnie przez te 7 lat. A z porządkiem na około mnie powinien przyjść porządek w głowie i nowe siły.
Mam nadzieję, że osoby, które są mi bardzo bliskie zostaną ze mną. A te anty, pójdą spokojnie swoją drogą

Dziękuję Wam za wszystko, za bycie ze mną przez te wszystkie lata za nadzieję, że będziecie ze mną nadal.
Dziękuję!
p.s. na 1szej stronie umieściłam końcowe rozliczenie Opolskiego Kociego Konta za 2012 rok. Rozliczenie bieżących wpłat i całego stycznia pojawią się już w nowym wątku.