czytam te wszystkie wiadomości i nóż mi się w kieszeni otwiera, jak dowiaduję się, że ktoś nie zgodził się na przeniesienie kotów do lepszego, ogrzewanego pomieszczenia. Jakie sumienie trzeba mieć, by zwierzakom zgotować taki los. Mam wrażenie, że sprawa Korabiewic pomału cichnie, wątek na dogomanii właściwie umarł, na stronie vivy nie ma żadnych nowych informacji, na stronie pogotowia dla zwierząt z Trzcianki też, na stronie tvn uwaga poza prawie 400 wpisami osób, które kibicują sprawie,też niewiele więcej wiadomo. Boję się, że sprawa znowu umrze śmiercią naturalną. Sprawa Korabiewic spędza mi sen z powiek. Od dwóch tygodni czekam na konkretne wiadomości, że ruszyła adopcja zwierząt z tego miejsca, łudziłam się, że w końcu może pojawią się jakieś konkrety dotyczące adopcji na stronce Lepszedni, ale tutaj pewnie nigdy się tego nie doczekamy.
Najsmutniejsze jest to, że Polacy potrafią się fantastycznie kłócić, a ja widzę tylko te biedne zwierzęta, które niedługo będą musiały się zmierzyć w swoim "raju" z zimą i mrozami. Nie chce mi sie wierzyć, że urzędnicy są tak bezduszni, a prawo polskie tak beznadziejne

Mam tylko pytanie, czy możemy jeszcze zrobić coś konkretnego w tej sprawie? W dobrym, wspólnym działaniu jest potencjał. Nie pozwólmy tej sprawie umrzeć tak po prostu. Wiem, że są na forum osoby, które mają w takich działaniach doświadczenie, ja nie mam, ale chciałabym w miarę możliwości pomóc. Poradźcie, napiszcie, czy ktoś może wie, co się teraz dzieje w Korabiewicach, czy zostali wpuszczeni jacyś wolontariusze w weekend, czy udało się wyadoptować jakieś zwierzęta. Mija kolejny tydzień, a dla tych zwierzaków liczy się każdy dzień.
Tak, jak pisałam, nie mam doświadczenia, ale czytałam trochę o Boguszycach i wiem, że można zdziałać bardzo dużo dobrego. Dlaczego w tej sprawie wszystko wydaje się takie opieszałe i wygrywają ludzie, którzy krzywdzą zwierzęta.