Dzisiaj Bruc w porządku. W środku nocy przyszedł do sypialni i wskoczył na łóżko potrącając coś łapą po drodze. Słysząc jakieś odgłosy i czując równocześnie, że coś wskoczyło na łóżko, zerwałem się ratować Brucka. Byłem przekonany, że ma atak i po rozejrzeniu się zauważę, jak się miota po kołdrze. Brucek zaniepokojony moim poderwaniem się zeskoczył na podłogę i poszedł. Oczywiście nic mu nie było. Poszedł spać na swój jaskiniowy kocyk i zjawił się dopiero rano.
Z lekami nie było problemu. Wódz najpierw zjadł śniadanie, a potem po pokręceniu po domu zarył się do swojej jaskini

Przygotowałem wszystkie leki tak, żeby nie wyjmować stamtąd Brucka wiele razy. Udało mi się wydobyć zaspanego Pajaca spod koca i dać mu wszystkie leki. Jak wiecie, przy akompaniamencie jedynego rodzaju

Po podaniu wepchnąłem go pod kocyk i Brucek położył się spać.
W czasie pomiędzy śniadaniem, a spaniem pod kocem Wódz poszalał razem z pozostałymi członkami stada. Udało im się nawet wywrócić drapak. Gdy wszedłem do pokoju to wszystkie koty były nad wyraz grzeczne i w tak bardzo odpowiedniej odległości, że nie dało się na żadnego zwalić winy
