Witajcie Kasieńki!
Wróciłam z pobytu nad morzem-bursztynów
co kot napłakał, ale pogoda dopisała aż nadto i spiekłam się

i teraz swędzi mnie skóra na ramionach i łydkach-uczulenie
Złapałam innego powietrza, połaziłam zdrowo, a na sam koniec pobytu(dzisiaj rano) spotkałam takiego oto dziwoląga:

Z daleka myślałam,że to foka, bo tam sporo fok jest, ale w szoku byłam, że ot tak sobie na brzeg wylazła. Ludzi co prawda nie było-ot ja jedna, po cichutku sobie dłubałam gracką w patykach w poszukiwaniu bursztynków, wiatru nie było, cisza....
Coś jednak zauważyłam kątem oka, coś, co kazało mi się zwrócić w prawo i oto moim oczom ukazał się w/w widok
Obserwowałam
toto długą chwilę, zdrętwiała z przejęcia-
toto sie umyło, rozczochrało i polazło do wody-no właśnie-polazło, a foka raczej skacze na tych swoich krótkich , płetwiastych łapinach-prawda?
Przejęta zadzwoniłam do Siostry, że fokę na brzegu obserwowałam, a ona na to-
ooo!-to fajnie!-zdjęcia zrobiłaś?-
zrobiłam!-no coś mi dzisiaj kazało aparat wziąć na pożegnanie z morzem!Jak przyjechałam do domu i wrzuciłam zdjęcia na komputer wszystko stało się jasne, ale nie mniej zadziwiające:-to nie foka!!
Zobaczcie same!:


To był ogromny bóbr!!!!
Szok !-nie wiedziałam,że one pływają w morzu!-co prawda za wydmami jest jeziorko, niedaleko wisłoujście, ale bóbr kąpiący się w morzu to dla mnie niewyobrażalne!
I na dodatek w życiu nie widziałam bobra tak ogromnego i z tak małej-zresztą to widać na zdjęciu-odległości!