i udostępniajcie pliss
cyt
Kocur wykastrowany, gdy do mnie dotarł, ze złamaną przednią prawą łapką. Gdy go przygarnęłam próbowaliśmy z weterynarzem ratować łapkę. Jest po operacji rekonstrukcji. Wstawiono mu implant. Dwa miesiące był w gipsie (bardzo ciężko to znosił – ze stresu trochę wyliniał, ale już powoli się kuruje), niestety dzień po zdjęciu gipsu złamanie się odnowiło. Weterynarz stwierdził, że nic więcej nie jest już w stanie zrobić. Mimo implantów i dwumiesięcznego okresu gipsu łapka ledwo się zrosła. Najpierw złamała jedna kostka, potem kolejna, która była już wtedy zrośnięta… Kot nie wychodził – do ponownego urazu doszło, gdy zeskoczył z krzesła.
Ponieważ Roni biega i swobodnie skacze nawet po meblach postanowiłam już więcej go nie męczyć. Weterynarz zalecił pobyt kota w domu, jako niewychodzącego. (Gdy go przygarnęłam jego złamana łapka była poraniona – zdarta sierść). Korzysta z kuwety, jest czysty. Źle reaguje na mokre jedzenie (puszki), dlatego karmię go suchym.
Kota znalazłam pod drzewem na blokowisku. Były pierwsze śnieżne dni, a on zupełnie apatyczny więc nie mogłam go tak zostawić. Podobno (usłyszałam od przechodzącej wtedy pani) kot został wyrzucony przez okno. Weterynarz nie stwierdził żadnych obrażeń wewnętrznych, a łapka była złamana co najmniej kilka miesięcy wcześniej.
Roni jest bardzo terytorialny, nie akceptuje żadnych zwierząt. Za to lgnie do ludzi, momentalnie siadając i przytulając się. Wydaje mi się, że jest bardziej agresywny w stosunku do mężczyzn. Nie znam jego historii, ale wymaga dużej cierpliwości. Jego zachowanie świadczy o tym, że poddany był ludzkiej agresji. Ma ok. 6-9 lat. Gdy go znalazłam nie był nawet wykastrowany.
Odpchlony, odrobaczony. Ma ładną rudą pręgowaną sierść.
Po zdjęciu gipsu próbowałam trzymać go razem z pozostałymi kotami (mam trzy, z czego dwa również przygarnięte po przejściach), ale jest w stosunku do nich bardzo agresywny. Posiadam już jednego kota Alfa, jednak Roni przeszedł moje najśmielsze oczekiwania – on nie zostawi kotów w spokoju dopóki ich nie rozdzielę, przy czym gryzie również mnie. Pięć minut później, gdy jest znów sam, jest to kot nie do poznania – wskakuje na kolana i mruczy.
W tej chwili izoluję go od pozostałych kotów, jednak nie będę mogła tego dłużej robić, ponieważ nie potrafię dopilnować wszystkich kotów w przypadku, gdy się nie akceptują. Szukam mu domu, bo nie mam serca oddawać go do byle jakiego schroniska. Chciałabym, aby miał szansę na znalezienie domu.
tel 608086127
zdjęcia mam kiepskie niestety, ale ma plus, jest rudy

Uploaded with ImageShack.us