Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Gibutkowa pisze:Tak na podniesienie ciśnienia pod wieczór - cytat z jednego forum:
"Dzisiaj około godz. 17 30 w Dobrzykowicach (2min drogi od granic miasta Wrocławia)znaleźliśmy z żoną kota Persa ,leżał w bezruchu, skrajnie wyczerpany z dużą raną otwartą miedzy tylnymi łapami . Poczułem się tak dokładnie tak jak opisujecie w
ARTYKULE "Pogotowia dla zwierząt bezdomnych". Szybko znalazłem w Necie waszą stronę i numer do,
jak to nazywacie "Pogotowia" we Wrocławiu.
W odpowiedzi żona usłyszała że niestety mieszkamy 1,5 km po za Tabliczką z napisem WROCŁAW i ona nie może nam pomóc po czym dała nam do zrozumienia żebyśmy poczekali aż zdechnie. Po krótkiej rozmowie w końcu powiedziała żeby żona zadzwoniła do kierowcy (na waszej stronie są też 2 tel. Kom. do kierowców).
Odpowiedz była podobna, wtedy żona zaproponowała że przetransportujemy go jakoś do granicy miasta i (SZOK, ZDZIWIENIE, NIE DOWIERZANIE) usłyszała że "on nie ratuje jakiś tam kotów i psów", i tłumaczył to już pani która wcześniej dzwoniła do niego (Prawdopodobnie dzwonił ktoś w sprawie tego samego kota) i się rozłączył.
Na drugi numer nawet nie próbowaliśmy zadzwonić.
Więc w związku z opisaną sytuacją dlaczego wprowadzacie ludzi w błąd i podajecie numery do placówek , w których pracują nieodpowiedzialni, i nie nadający się do tego ludzie, i czy można wyciągnąć wobec nich jakieś konsekwencje ?
Po 2 godzinach znaleźliśmy weterynarza który od razu przyjechał po kota i poinformował nas że to i tak dobrze że się dodzwoniliśmy do „Pogotowia dla bezdomnych zwierząt” bo to że ktoś odbierze tam telefon graniczy z cudem .Przy okazji dowiedzieliśmy się że numer tel. (071) 362-56-74 to numer do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt: ul. Skarbowców 52,
53-025 Wrocław"
![]()
Szlak by to wszystko trafił!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 145 gości