To że dręczę koty nie ulega wątpliwości. Przecież wynoszę je do weta. Wpycham im w pyski jakieś tabletki. Niektórym wpycham nawet do nosa i oczu jakąś ciecz. Te biedne koty odżywają dopiero w nowych domach.
Przed chwilą dręczyłam Chudą wydłubując jej skalpelem szew. Teraz namiętnie wylizuje się jakbym ją skaziła.
A tak wygląda miejsce po sterylce w zbliżeniu.
