Po drugiej stronie siatki - schronisko łódź cz.II

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 13, 2008 18:16

pisiokot pisze:Ruru, dzięki za radę, już sobie zapisałam, przy okazji następnej rozmowy powiem pani Joli o tym leku.
Konto lekowe trzyma Sis, jak się z nią skontaktuję (jest na wyjeździe do końca tygodnia) podam Ci jej numer konta na pw. Dziękujemy w imieniu kociastych :D


A znalazłam, mam nr konta Sis to dzisiaj coś pójdzie :P
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 13, 2008 18:57

Azytromycyna to jest własnie ten makrolid "z najwyższej półki" o którym pisałam! Jej handlowa nazwa "dla ludzi" to Sumamed, taki lek, którego bierze się tylko 3 tabletki i zwykle pomaga. byłoby wspaniale, gdyby kotki mogły to dostac.
Rzeczywiście, makrolidy sa gorzkie, więc syropu koty pewnie nie wypiją.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69597
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 14, 2008 10:32

Lion wrócił :( na szczęście nie do schroniska, tylko do Reni, ale jednak...

Lion do mnie wczoraj wrócił...fajnie, nie?Ponoć w zetknięciu z dzieckiem wychodzi z tego nastroszony kot i rozwrzeszczane i podrapane dziecko. Dziecko nie rozumie dlaczego futro nie jest miziate i gania za kotem a kot się wscieka i trzymali go do tej pory, próbowali, ale dziecko jest wazniejsze. U mnie w domu czuje sie dobrze, jest miziaty i gania Malutka i Sabinka( tak na zasadzie nie wachaj mnie, bo mi sie teraz nie chce byc wachanym), ale polizuje po głowce Selenkę.


ludzie, którzy go adoptowali wspominali o problemach w relacjach dziecko-kot, ale nie zdecydowali się powiedzieć, że nie, nie da rady, przetrzymamy zwierzaczka, ale szukajcie mu domu... po prostu przywieźli Liona do Renaty niejako po drodze :twisted: Żadnego więcej zwierzątka od nas nie dostaną, choćby to pchła miała być. :twisted:

Dziewczyny, Renata ma w tej chwili 4 koty na 20 m.kw. Pomożecie nam z ogłoszeniami? umówiłam się na sobotę, pojadę zrobić Lionowi zdjęcia, czy któraś z Was mogłaby wtedy wystawić mu allegro? ja nie umiem :oops:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 14, 2008 10:42

ja mogę zrobić nie ma problemu tylko tekst i foto poproszę - wstawię go też na stronę
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 14, 2008 17:36

Rozmawiałam z dr Jolą o ew. zaaplikowaniu KillBill i Kindze azytromycyny. Jest otwarta na spróbowanie nowego leku, bo te dotychczas stosowane słabo pomagają :( Najbardziej martwi się o Ninkę, bo o ile w przypadku tamtych dwóch koteczek jest minimalna poprawa, to z Ninką mimo wielotygodniowego leczenia jest kiepsko. Trzymając Ninkę do kroplówki w sobotę czułam jak jej całe płucka "grają" :cry: Zanim ją Magija i dr Kamila umyły wygladała tak:

Obrazek

i do dzisiaj nic się nie zmieniło :(

Poczytałam o tych makrolidach, tak jak pisze Ruru i Jola, są bardzo polecane na poważne infekcje dróg oddechowych takich jak m.in. zapalenie płuc ze względu na ich bardzo wysoką skuteczność. Umówiłam się z Jolą, że azytromycynę przywiezie od siebie z lecznicy CoolCaty w weekend (Anusia pozwoliłam sobie umawiać się w Twoim imieniu, nie gniewaj się :oops: ) i zaaplikuje koteczkom. Resztę leku zostawimy w schronisku do podawania w następnych dniach. Do piątku kicie nadal będą dostawały cefalosporynę.
Niestety ta kuracja będzie na nasz koszt. Jola sprawdzała listę leków, które może zamawiać dla kotów schroniskowych, niestety nie ma na niej antybiotyków makrolidowych. Widziałam w necie, że opakowanie 6 sztuk po 250mg kosztuje ok. 37 zł. To jest dawka ludzka, jak się podzieli odpowiednio na kociaste to wyjdzie taniej. Aniu Coolcaty, policz ile będzie kosztowała kuracja dla tych trzech koteczek, żeby Sis wiedziała ile Ci oddać.
Teraz wszystko w niezawodnych rękach CoolCaty :D

p.s. A ciocia Andorka pisała mi dziś, że wiezie do CoolCaty 2 kg gotowanego mięska kurzego dla schroniskowców na weekend :D Mniam, mniam :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 14, 2008 18:08

Aniu, przecież nie ma problemu. Jola zresztą dziś do mnie dzwoniła i gadałyśmy o tym leku. Oczywiście przywiozę, ale trzeba będzie zrobić wywiad, bo Jolka chyba chce kupić go ze swojej kasy - więc jakby coś, to jej oddamy kaskę, no nie? Ona oczywiście mi tego nie powiedziała, ale tak mi się coś zdaje, ze się czai do wydawania kaski na ten lek :twisted:
Dzwoniła dziś tez do mnie przyszła Duża Kelly. Mam już tez wyznaczone zadania co i jak mam zrobić z Kelisią, żeby panna była jak tylko to się da wyszykowana.
Pytanie do pisiokotka - ile mamy czasu na wyszykowanie Kelly do domku?

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 14, 2008 18:24

CoolCaty pisze: Oczywiście przywiozę, ale trzeba będzie zrobić wywiad, bo Jolka chyba chce kupić go ze swojej kasy - więc jakby coś, to jej oddamy kaskę, no nie? Ona oczywiście mi tego nie powiedziała, ale tak mi się coś zdaje, ze się czai do wydawania kaski na ten lek :twisted:


Jola prawie za każdym razem "się czai" do kupowania z własnej kieszeni :evil: jak kolejny raz zapłaciła za test to zapowiedziałam jej, że dosyć tego, ma mówić ile wydała, zwracamy kasę i bez dyskusji :evil: ona wystarczająco pomaga opiekując się kotami w schronie na co dzień. Nie powiem ile zarabia za te pół etatu w schronie, wystarcza jej chyba w zasadzie na paliwo do schronu i z powrotem do domu, więc to byłaby naprawdę poruta gdybyśmy pozwoliły, żeby dokładała ze swoich pieniędzy.

CoolCaty pisze:Dzwoniła dziś tez do mnie przyszła Duża Kelly. Mam już tez wyznaczone zadania co i jak mam zrobić z Kelisią, żeby panna była jak tylko to się da wyszykowana.
Pytanie do pisiokotka - ile mamy czasu na wyszykowanie Kelly do domku?


Anuś, myślę, że najważniejsze to sprawdzić co jest z tą jej łysinką - czy to rzeczywiście grzyb, może niepotrzebnie straszymy panią Asię. Dobrze byłoby gdyby wiedziała, co ją czeka jeśli chodzi o leczenie i opiekę nad Kelly. Może by powtórzyć morfologię ? Zresztą sama wiesz i pewnie wszystko wyjaśniłaś i powiedziałaś. W zasadzie to pani Asia jest zdecydowana - trzeba by powoli zacząć podpytywać Jowitę, kiedy będzie jechała do Łodzi i będzie mogła wracając zabrać małą do Poznania.
Naradzimy się w weekend. Którego dnia będziesz w schronisku ?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 14, 2008 18:43

No będę i w sobotę i w niedzielę

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 14, 2008 21:44

To pewnie nieodpowiednie miejsce na takie pytania, ale miałam nadzieje na pomoc kogoś kto zna Thalie.Czy zdarzało się jej już gryźć bez ostrzeżenia i wyraźnego powodu?. Występów gościnnych u weterynarza nie biorę pod uwagę, ale dziewczynie zdarza się ni z tego ni z owego rzucić na rękę lub inną część ciała (zależy co jest bliżej). Dajemy jej czas, traktujemy delikatnie i staramy się nie narzucać, ale nawet głaskanie, o które sama prosi kończy się czasem zębami w dłoni. Może znacie przyczynę, żebym wiedziała czego mam unikać i na co zwracać większą uwagę. :?
Pozdrawiam.

osta

 
Posty: 7
Od: Nie maja 11, 2008 13:09

Post » Czw maja 15, 2008 8:33

osta pisze:To pewnie nieodpowiednie miejsce na takie pytania, ale miałam nadzieje na pomoc kogoś kto zna Thalie.Czy zdarzało się jej już gryźć bez ostrzeżenia i wyraźnego powodu?. Występów gościnnych u weterynarza nie biorę pod uwagę, ale dziewczynie zdarza się ni z tego ni z owego rzucić na rękę lub inną część ciała (zależy co jest bliżej). Dajemy jej czas, traktujemy delikatnie i staramy się nie narzucać, ale nawet głaskanie, o które sama prosi kończy się czasem zębami w dłoni. Może znacie przyczynę, żebym wiedziała czego mam unikać i na co zwracać większą uwagę. :?
Pozdrawiam.


Osta, to oczywiście odpowiednie miejsce.

Kot, który trafia do schroniska dostaje numer, wpis do kartoteki i zaczyna nowy etap życia z czystą kartą. My o tych kotach najczęściej nie wiemy nic, nad czym bardzo ubolewamy. Przychodzimy w weekend i widzimy kolejnego kota-anonima, który tu trafił. Maglujemy personel o jakieś informacje - skąd się kocio wziął, od kogo, dlaczego, ale rzadko kiedy się czegoś dowiadujemy. Dużo więcej można byłoby powiedzieć przyszłemu opiekunowi o kocie i jego charakterze gdybyśmy wiedziały z kim mieszkał, w jakim domu, jak był traktowany itp. itd.
Pozostaje nam się tylko domyślać i obserwując zwierzaka wyciągać wnioski na temat jego dotychczasowych relacji z ludźmi. A to pewnie od wcześnieszych doświadczeń kocio-ludzkich Thali zależy w dużym stopniu jej obecne zachowanie. Tak mi przychodzi do głowy, że ludzie często podczas pieszczot potrafią jednocześnie drażnić kota - głaszczą, ale np. za mocno, albo tam, gdzie zwierzak nie lubi np. po brzuszku. Kot, który najpierw delikatnie daje do zrozumienia, że mu to nie pasuje jest nadal trzymany na siłę i nie pozwala mu się wyrwać zaczyna w koncu gryźć, żeby się uwolnić od napastnika (niestety, obserowałam takie zachowania i opiekunowie nie widzieli w tym nic złego, a kota to ewidentnie wkurzało, a komentarz był typu: "hi, hi, jaki nerwus", "uwielbiam się z nim tak bawić, bo on się tak fajnie złości :evil: ") Nie mówię, że Wy tak robicie, broń Boże, przypuszczam, że może tak się zachowywał poprzedni opiekun.
Wtedy kot miłe pieszczoty kojarzy jednocześnie z czymś nieprzyjemnym. Myśli" "teraz mnie głaszczesz, a za chwilę mnie będziesz za mocno ściskał albo miział tam, gdzie nie lubię, to ćię ostrzegawczo na wszelki wypadek chapnę, nie dam się, wrrr".
Mój Drops (adotowany z łódzkiego schroniska) też tak ma: wywala się do mizianek, a potem często chap! Ale takie sytuacje częściej zdarzają się TŻ, bo on go bardziej "miętosi" (z czułością, ale po męsku, że tak powiem) i Dropsik nie pozostaje mu dłużny. Pamiętam też, że na początku, tuż po adopcji z Dropsa był straszny nerwus, wiele rzeczy go wkurzało, warczał na inne koty, obrażał się na nas o byle co. Uznałam, że to poschroniskowy stres, efekt wcześniejszych, pewnie złych przeżyć i chyba tak było bo po kilku miesiącach Drops się wyluzował, uspokoił. Tylko to podgryzanie przy pieszczotach mu zostało, taka jego uroda i już.
Agnieszko, rozumiem, że Thalia "odgryza" się nie tylko podczas pieszczot i "startuje" do Was tak ni z gruszki ni z pietruszki ? Dobrze byłoby zaobserwować w jakiś sytuacjach to się dzieje, co ją może denerować i przeszkadzać. Ja na Waszym miejscu dałabym jej kilka tygodni czasu, niech odreaguje złe przeżycia, niech się uspokoi, upewni, że jest bezpieczna, że to jej dom, że nic jej nie grozi, że nikt jej znowu nie porzuci, nie odda.. Agresja najczęściej wynika ze strachu, musicie spróbować się domyśleć jakie jakie jest jego źródło.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 15, 2008 8:46

tak sobie myślę... czy ktokolwiek wie, czy Thalia jest ciachnięta? może to ruja się zbliża :roll:

Osta, spróbuj zaobserwować w jakich dokładnie momentach kotka gryzie? może wtedy, gdy dotykasz konkretnego miejsca na ciele, tak jak pisała Pisiokot? niektóre koty nie cierpią dotykania poniżej "linii pasa", czyli głaskania po tyłeczku - często jest to syndrom kota w przeszłości bitego :( Zdarza się, że kotu źle kojarzy się dotykanie konkretnej części ciała: mój Georg np. nie pozwala dotknąć łapek - kiedyś wet zbyt krótko przyciął mu pazurki, Klemens nie lubi dotykania uszu - trafił do nas z wielkim świerzbem i czyściliśmy biedne uszyska tygodniami... itd., itp.
Niestety kotka nie powie Ci co ją drażni, sama musisz się domyśleć ;)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 15, 2008 10:16

Victor (właściwie schroniskowo Vincent) nasz były tymczas też potrafi ugryźć. Na początku jak do nas trafił był jeszcze pełnojajeczny, mizia się mizia i nagle cap ;) po wykastrowaniu zrobił się delikatniejszy. W tej chwili nie wiem jak jest, ale pluszak mogłaby coś na ten temat napisać ;) Może już odkryła czego nie lubi Victor Mrukvens ;)
ObrazekObrazek
Obrazek

Suselek

 
Posty: 595
Od: Sob paź 13, 2007 19:09
Lokalizacja: wygląda na to, że z Łodzi ;)

Post » Czw maja 15, 2008 12:39

Thalia jest ciachnieta. W dniu adopcji miała jeszcze szwy na brzuchu.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 15, 2008 13:43

CoolCaty pisze:Thalia jest ciachnieta. W dniu adopcji miała jeszcze szwy na brzuchu.


no to pozostają chyba tylko "kocie fochy" ;)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 15, 2008 14:01

CoolCaty pisze: W dniu adopcji miała jeszcze szwy na brzuchu.


W takim razie jest krótko po zabiegu. Osta, daj jej na razie czas, żeby doszła do siebie fizycznie i psychicznie.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, kasiek1510 i 50 gości