Za spokojnie po wyadoptowaniu Strychulców było, za czysto
Przywiozłam od Ani rudego Hynka na wygłaskanie i obłaskawienie.
Wchodzę do domu, stawiam kontener i myślę sobie (głupia ja!!!) się przebiorę i dopiero tymczasa wypakuję.

Kretyn ja bardzo wielki bo przyszedłbył Kot Dodziuś i zrobił wielkie pchaaaaaaaa a kot Hynek zrobił wielkie śmierdzące sruuuuuuu
Qr......super qr... świetnie zaczęliśmy znajomość - od kąpania
Znaczy Hynek może i od kąpieli bo ja od ran na duszy i ciele. Na duszy, że cham i prostak nic a nic nie docenił, że mu kąpiel z pianką przyszykowałam, a na ciele bo próbował poderżnąć mi żyły ten kiler i morderca niewinnych dziewic i dziatek. Ale, że ani dziewic ani niewinnych dziatek nie było akurat na stanie to wszyscy przeżyli.
Kot się ciut zagilał po drodze więc włączyłam mu jeszcze leczenie do głaskania i teraz z czystym sumieniem może mnie nienawidzieć bardziej za te tableteczki wpychane do dzioba.
Hynuś jest piękny kot i nawet jak 2 dni miał temperaturę to się chętnie przytulał i mruczał

Gil już prawie zszedł i niestety ochota na przytulanie też trochę mu przeszła ale nie ma, że nie chce wychodzę z założenia, że chce tylko się krępuje

Rezydent Dodziuś jeszcze go nie zeżarł - czeka pewnie aż nabierze ciałka!
Rezydent Bursztynek spie.. ten no oddala się z godnością coby tymczas nie zeżarłbył jego!!
dalsza relacja w miarę rozwoju sytuacji...