To, że kawą nazywało się też zaparzone palone żołędzie (okres międzywojenny i II wojna) nie powoduje automatycznie zmiany gatunkowej ani nie powoduje powstania w niej kofeiny

. Co ciekawe nasze słowo herbata pochodzi od "herba te" (powinien być akcent nad e w te) czyli zielę te (nazwa herbaty w dialekcie hokkien). Nazywanie herbatami naparów np. z mięty jak dla mnie jest sporym przegięciem - ale wiadomo - handel ma swoje prawa

.
Herbatę trzeba umieć zaparzyć, żeby była naprawdę smaczna - zaparzenie brązowo-fioletowej esencji, rozcieńczanej wodą jest po prostu zbrodnią na herbacie. I nie chodzi mi o odprawianie całej ceremonii herbacianej (bo w niej nie chodzi jedynie o napicie się herbaty), tylko o użycie prawidłowego naczynia, wody o prawidłowej temperaturze (różna przy różnych herbatach), odpowiedniego czasu parzenia. Co prawda zawsze słodzę herbatę

(bo inaczej mnie skręca z głodu w połowie kubka) ale nie popełniam innych błędów w jej "obsłudze"

.