Dziewczyny jesteście absolutnie kochane!

Bardzo mi (po raz kolejny zresztą) pomogłyście. Masz rację Dolabro, gdyby od tego zależało zdrowie taty, to nie ma takiej rzeczy, której bym nie zrobiła, nie udźwignęła. Tato mój czuje się coraz lepiej. Wczoraj dostał jakieś takie coś jak mleko do picia, dzisiaj zażyczył sobie mineralną - więc oczywiście dostał.

Jazda z ty piciem była niezła, bo tato leży na 5 piętrze w szpitalu, gdzie żeby jechać windą., to trzeba mieć identyfikator, bo inaczej winda nie przyjedzie

W związku z tym dymam piechotą na to 5 piętro, a są to wysokie piętra...

W okolicach trzeciego mam wrażenie, że zaraz wypluję płuca, dyszę jak zepsuta lokomotywa, aż gwiżdże...

No i dzisiaj z rozpędu doleciałam na czwarte piętro, kiedy zadzwonił telefon - tato chciałby wodę. No wiec niewiele myśląc wykonałam bieg po schodach nazad, bo sklep oczywiście jest na parterze

Następnie z wywalonym ozorem, prawie wypadniętymi oczami, trzymając się za bok, w którym złapała mnie kolka, wczołgałam się znowu na 5 piętro. Zanim weszłam do taty to kilka minut łapałam oddech, bo jak by mnie w tym stanie zobaczył, to pewnie by wezwał lekarza

W dodatku wbiegając po schodach gadałam jeszcze przez telefon z nasza mamają, która opierdzielała mnie, że do niej nie zadzwoniłam, bo koniecznie chciała mi pomagać.

To wspaniałe uczucie mieć taka świadomość, że ma się przyjaciół, na których zawsze można liczyć - mam majencję, która zawsze mi pomoże, babajagę i mamaję, na które również mogę liczyć, bo są na miejscu i wiem, że w razie czego mogę do nich jak w dym...
Jeśli chodzi o pracę domową, to nasza pani bardzo pilnuje realizacji programu, ale robi wszystko, by jak najwięcej dzieci zrobiły w szkole. poza tym Zuzia spędza trochę czasu na świetlicy, gdzie również z panią odrabiają choć częściowo lekcje, albo ida na dwór pobiegać, wiec mam zaliczone albo lekcje, albo wietrzenie dziecięcia
Joarkadio biedna ta nasza Kari

Moja Zuzia tez czasem wymiotowała, myslę, że może to nie bedzie nic poważnego, ale zawsze lepiej iść pokazać mała lekarzowi, tak na wszelki wypadek.