majencja pisze:Nie ma to jak kochana służba zdrowia co nie???
Nie, w zasadzie to nie ich wina, wkleję ze swojego wątku:
Na ten oddział nie narzekam, raz już leżałam generalnie w porządku, jedyne do kogo mam pretensję to do swojego laryngologa - mógł to dawno zauważyć i wykopać mnie na zabieg a nie zapisywać leki na alergię, w dodatku byłam w pon. i nie zauważył, że z tym nosem nie ok.
Nooo, hmmm, głupia sprawa, po tylu miłych słowach i kciukach... wróciłam do domu, zabieg jest przełożony na 24.03. Nos jest tak sponiewierany, że lekarz mówi, że dzisiaj go absolutnie nie można ruszać - maść, smarowanie trzy razy dziennie i do domu

W dodatku okazało się, że to nie tylko kwestia przegrody, coś tam jest jeszcze takiego i to tez trzeba zrobić, jak Wam to napisać: skrzydełka nosa tak ściśle przylegają do czegoś tam, że o też trzeba skorygować, na szczęście w jednym zabiegu.
Teraz tylko trzymać kciuki abym kataru nie dostała

A już ze strachem myślę o dwóch tygodniach w pracy, z zasmarkanymi kolegami i zimnym kiblem

Zabieg kolejny jest w czwartek, to nie wiem, czy mnie na sobotę i niedzielę jeszcze nie zostawią - to wtedy robi cztery dni, zobaczymy .
A Mru chyba wzięła mnie za durną - wczoraj cały instruktaż córce przyjaciółki (o właśnie, M. wyjedzie a obiecała, że trochę z Mru posiedzi oprócz obrządku, będzie przychodziła tylko koleżanka z doskoku), tłumaczenie, żegnanie, całowanie łebka, pakowanie torby i znowu tłumaczenie i wielkie pożegnania a ja po godzinie z torbą wracam do domu
