Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 25, 2009 21:54 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

chociaż trochę późno, bo święta już w pełni, to i ja chcę dorzucić tu parę ciepłych słów dla wszystkich odwiedzających wątek i oczywiście dla jego Gospodyni :

:s4: wesołych świąt, pogodnych i spokojnych, rodzinnych i ciepłych :s4: i dużo ludzkiej życzliwości na każdy następny dzień a nie tylko od święta :s4:

trzymajcie się ciepło :ok:
Obrazek

anakolada

 
Posty: 385
Od: Nie gru 07, 2008 18:49
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Pt gru 25, 2009 23:30 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

A u nas leje, leje i mgła.
Izo, od Nowego Roku MUSI być już tylko lepiej.
Dużo ciepła wysyłam na północ.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 25, 2009 23:39 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

"Witam Serdecznie Maelen. Cieszę sie ogromnie, że pojawiłaś sie na wątku. Aga przesłała Ci nowy link. Jak widzisz, tytuł nieco sie zmienił. Zmieniło sie tez ostatnio troche spraw, z przyczyn niezależnych ode mnie. Ale dziewczyny są tutaj, opiekują sie wątkiem i zawsze w razie jakichś konkretnych pytań możesz zwrócić się na pw albo do mnie albo do Afatimy i Nifredil, które teraz prowadzą ten wątek. W tym roku stracilismy wiele kociakow. Za kilka dni przygotuję osobne zestawienie i każdy będzie mogł zobaczyć, że straty poniesione w tym roku są bardzo duże. Są duże i bardzo bolesne, nie tylko dla mnie. Wielu Opiekunów Wirtualnych musiało pogodzic się z odejsciem swojego podopiecznego i nie będę ukrywać, ze zdarzalo sie, że te odejscia były niestety w tragicznych i bolesnych okolicznościach. Węgielek był kociakiem z terenu działek Tęcza. Zginął nie dlatego, że byl nierozważny, nieostrożny. To był juz wiekowy kocurek. Miał ponad 10 lat i przez te 10 lat radził sobie pomimo warunkow w których zył, wyjątkowo dobrze. Od momentu opuszczenia działek kociaki radzily sobie dzieki temu, że codzień były syte i miały się gdzie schronic. W momencie rozpoczęcia i trwania prac niestety zaczęły ginąć w dosć dziwnych okolicznosciach. Wiele kociaków do dnia dzisiejszego nie pojawiło sie. Nie natrafiłam też na ich ciałka, do dnia dzisiejszego nie znam ich losu i nie wiem co sie z nimi dzieje. Wegielek nie odszedł jak Tosia, której ciałko znalazłam zmasakrowane. Nie odszedł jak Maksiu który przed smiercia stoczyl pewnie krwawa i bolesna walkę. Odszedł w budce w której spał. Prawdopodobnie jako kociak wszedl komuś pod maske samochodu na parkingu gdzie zwykle stołował , bo ogonek Wegielka zwykle opadał bezwładnie i Wegielek tak śmiesznie nim tylko pomerdywał sobie jak szedł zadowolony. Co gorsza dzień wczesniej kiedy go widziałam był w naprawdę radosnym nastroju, jadł z apetytem i nawet uroczo koziołkował.
Straty kociaków z Tęczy sa dla mnie wielkim bólem. Nie mogę do dnia dzisiejszego sie z tym pogodzic i chyba nie pogodzę sie nigdy. Węgielek zawsze towarzyszył Celince i Celince Bis przy parkingu. Zawsze biegł tak uroczo merdajac tym swoim nieszcześliwym ogonkiem. To był pierwszy kociak, który zwrócil moja uwagę zanim w ogóle zaczelam karmić kociaki przy parkingu. Bo te karmiłam juz duzo wczesniej niz kociaki na Tęczy. A Węgielek podchodził, łasił się czasem, jadł z takim smakiem. Często dostawał puszeczkę na deser bo wiedziałam, że bardzo lubi. Lubił sobie tez pojeść ze smakiem lepszej suchej karmy. Był uroczy, wdzieczny. Pusty ten parking bez niego. Pusty bez Starego Misia. Pusty bez Dużego Murzynka. Mam nadzieję ze choć przez te prawie dwa lata dałam mu choć tyle ile mogłam czyli cieple jedzonko w chłodne dni i wiarę w człowieka ze pomimo deszczu, mrozu czy sniezycy zawsze do niego dotarłam i nigdy go nie zawiodłam.

W chwili obecnej Ola napisała pw do kilku Naszych opiekunów Wirtualnych i czekamy na odpowiedz. Jest tez kilka wolnych kotkow które straciły Swoich Opiekunów z przyczyn niezależnych od Opiekunów. Te kotki również wystawię do adopcji. Do konca roku mam nadzieję, że sytaucja troszkę się wyklaruje i jeśli pozwolisz, wybiorę kotka dla Ciebie. Jeśli masz jakieś życzenia w kwestii tego czy ma być to kotek czy kotka to bardzo proszę o sugestię. Pozdrawiam Cię serdecznie i pięknie dziekuje z całego serca za dalszą Pomoc.

Jeśli chodzi o Clio, to u niej wszystko w jak najlepszym porzadku. Obecnie śpi w swojej styropianowej budce i własciwie to wychodzi z niej dopiero jak przyjezdzam. Jest zdrowa, je z wielkim apetytem. Generalnie wszystkie cztery dziewczynki z tego miejsca cieszą sie zdrowiem i apetytem. Witaja sie radosnie i z duzym smakiem pochłaniaja obecnie cieple jedzonko. Jak sie troszke pozbieram w sobie obiecuje świeżutkie zdjęcia Twojej ślicznotki."
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Pt gru 25, 2009 23:57 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Witam Dziewczyny.
Chciałam troszkę Wam napisać o naszych wczorajszych Wigilijnych Kociaczkach. Zacznę może od tego, że w czasie gdy większość ludzi zasiadała do Wigilijnego stołu, ja szłam wczoraj z Wigilią do naszych kociaczków. Wokół pięknie przystrojone choinki, okna, drzewa przed domkami jednorodzinnymi. Na ulicach prawie pusto. Smutno mi trochę było, że moje okna w tym roku takie blade i niekolorowe. Że w sercu smutek, wielki żal. Że w domu Mąż czekający aż skończę kociaczkowy obchód, no i jeszcze wspólny wyjazd do kociaczków na działkę. Smutno....bo nie ma Taty który zwykle gotował bigos.
Patrzyłam sobie więc w te okna, w migoczące ozdoby okienne i pięknie świecące choinki w mieszkaniach. Na ten błogi spokój na ulicach i na kociaczki, które oczywiście czekały. A nawet...niektóre opuściły swoje stanowiska i wyszły mi na powitanie. Gacuś mnie zaskoczył, bo tuż przed moim przyjściem przytargał ze śmietnika porcję rosołową. Jednak bez zastanowienia, zostawił rozciągniętego na śniegu kuraka i poleciał do miseczek na ciepły gotowany posiłek.
Nie pojawił się Maciuś, a kicia Bąbelek była mocno zaspana i wynurzyła sie do mnie ze swojej komórki, po czym z wielką radoscią rzuciła się na suche RC, które jej przyniosłam. Róża wyszła na spacerek do miasta i kiedy przyszłam z jedzonkiem zastałam samego Milka. Miłek zmężniał ostatnio okrutnie. Zrobil się duzy i wypasiony na maksa. Nawet nie wiem kiedy on tak nabrał tego ciała? Jest wielki. Podobnie jak Stefanek. No i oczywiście Boni. Szłam tak sobie do kociaków słyszac gdzie nie gdzie kolędy Wigilijne a gdzie nie gdzie odgłosy tych co juz dawno po Wigilii byli i Swiętowali inaczej. Dotarłam do tych wszystkich kocich miejsc, gdzie w niektórych z nich kociaków wczoraj wcale nie było i sobie pomyślałam, że pewnie też gdzieś sie zmowiły i składaja sobie kocie życzenia. Boguś ze Stelcią opanowały juz całkowicie kocia budkę. Boguś spi na dole, Stelcia wybrała pięterko. Pierwszy w budce zamieszkał Boguś. Pewnie to nie to samo co piwnica, bo brak rury grzejniczej, ale z braku innych możliwości chyba uznał, że dobre i to. Natomiast dzis pierwszy raz widziałam Stelcię wychodzącą z budki, no i przeciagała się po wyjściu, więc chyba nie jest źle? Wczoraj do kolacji zasiedliśmy z Mężem około 21.00, więc chyba później niż wszyscy, jednak z czystym sumieniem nakarmionych wszystkich kociaczków w stadzie.

Wczoraj było dość ciepło, odwilż nadal trwa. Dziś pierwszy raz wyruszyłam rowerem i ulga była wielka, choć miejscami bardzo ślisko. Tak to teraz wygląda w wielu miejscach, że pod taflą roztopionej wody jest lód więc ślisko podwójnie i trzeba uważać. O ile do Tęczy jakoś spokojnie dojechałam, o tyle droga dojazdowa do moich działek była cała oblodzona. Mąż miał w domu kilka spraw do zrobienia a mi, kociakom rozjeżdżały się nogi. Rowerowi oczywiście koła. No było zabawnie. Nagrzałam kociakom w altance. Negrita starym sposobem pod koniec mojego pobytu okopała sie w koc, czyli zrobila tzw. tunel pod kocem i zawineła się do spania. No teraz to ma ciepełko jak sobie nagrzeje bo położyłam na kołdrę jeszcze pierzynkę. Na to dopiero koc i drugi koc. Negrita wchodzi sobie pod ten koc zewnętrzny i zwylke mosci gniazdo. Pamietam w ubiegłym roku taką zabawną sytuację. Było bardzo zimno. Mróz trzaskający. Przyjeżdzam, a żaden kociak na mnie nie czeka. Wchodzę do altanki, a tam kilka kociakow na jednym kocu siedzi. Myśle co jest i przypomniałam sobie, że nie wyłączyłam dnia poprzedniego bezpiecznika. No a kociaki skorzystały bo grzaly sie cała noc i dzień na kocyku elektycznym. No i dlatego nie wyszły do mnie, tylko siedziały wszystkie w środku. Kocyk był okupowany na maksa.

W tym tygodniu, bo zmieniły się trochę plany u Męża w pracy, postaramy sie o jakieś koce z hurtowni dla kociaków. Mamy obiecane po Swiętach. Niestety przed Swiętami wpadło nam tylko kilka sztuk, więc bardzo liczymy na te koce, bo są teraz bardzo potrzebne. Zuzia wczoraj dopadła rownież do RC. Jadła tak głosno i z takim zapałem, ze aż przyjemnie było posłuchać. Dwa tygodnie temu Czaruś w końcu sprowadzil sie na stale na działkę. Bardzo mnie to cieszy, bo teraz ma okazję codzień pogrzać sie przy piecyku. Zwykle jak zje to siada przed piecykiem i przeprowadza gruntowne czyszczenie futerka. Tak jej uwalał na tej drodze od tych swoich nieustajacych koziolków na mój widok, że pewnie jeszcze czasu minie zanim jakos je doprowadzi do ładu. Kotki na Tęczy jakby odetchneły z wielką ulgą, że pogoda sie poprawila. Znalazła sie koteczka, której nie było przez dwa dni. Przyszła cała, zdrowa choc niespecjalnie głodna. Nadal jednak nie ma zaginionych kocurkow i kotki z astmą. Nie mam na razie bezpośredniego kontaktu z karmicielką i rozmawiamy jedynie telefonicznie. Nie znalazła żadnego ciałka. Pozostałe kociaki nie sprawiają wrażenia zalęknionych jak wcześniej, choć tego do końca nie jestem pewna. Zauwazyłam natomiast, że czasem baraszkują miedzy sobą i zachowuja sie figlarnie prowokując wzajemnie do zabawy. Obecnie wiodącym kocurkiem na Tęczy po Olusiu, który zaginął, jest Martin. Jest dosć mocno terytorialny i Juniorek sie go boi. Juniorek przytył sporo ostatnio i nabrał sporo ciałka. To juz nie ten sam kociak co był. Teraz pozwala mi sie nawet pogłaskać jak ma dobry humor. Pieknie je razem z siostrami Stokrotki i Sonią, która teraz często je w poblizu. Oczywiście Sonia to indywidualistka i musi jeść osobno i miec podane osobno. Najchętniej dobra suchą karmę. Sonia jadła w zgodzie tylko z jedną kotką. Tą kotką była Tosia... Tylko z nią Sonia potrafiła sie ganiać, bawić i przekomarzac. Teraz budzi respekt wśród mlodszych kotek. Tereska wita sie radośnie i nawet pozwala pogłaskać. Dystans trzyma nadal Martinek, biało-szara kicia no i oczywiscie Frania, która owszem biegnie do mnie z wielkim zapałem, ale żeby zaczęła jeść ja musze opuścić rejon jej miseczki. No cóż, może jeszcze potrzebuje czasu. Reszta kociaków ma dosć duże zaufanie do mnie i pozwalaja na głaski przy posiłku.

No to tyle wiadomości na dzisiaj.
Pozdrawiam Was Serdecznie Dziewczyny.
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Sob gru 26, 2009 0:05 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Bardzo się cieszę, że Izie udało się jakoś wysłać te wieści, nie ukrywam, że byłam ich bardzo spragniona, i Wy pewnie też ucieszycie się czytając o kociakach :) Komputer chodzi jak chce, głównie nie chce, więc pomoc Ja-By będzie po prostu na wagę złota.

Kochani wielka prośba do Was. Nasza Iwetka organizuje smaczną karmę, mieszankę RC dla kociaczków. Cena bardzo, bardzo promocyjna. Jeśli ktoś miałby ochotę wspomóc nasze konto, a tym samym pomóc w zakupie tej karmy bardzo proszę o pw do Nifredil. Będziemy bardzo, bardzo wdzieczni! :kotek:
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Sob gru 26, 2009 0:11 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Pięknie dziękuję za życzenia i ciepłe myśli. Są bardzo, bardzo potrzebne. Dziwne to trochę, jak może się sytuacja odwrócić... prawda dziewczyny?

Zwykle to we mnie było pełno wiary, nadziei, którą potrafiłam dać innym, pokazać sens... teraz tej wiary potrzebuję od Was...

Cóż można powiedzieć? Chyba tylko... Dziwny ten świat...
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Sob gru 26, 2009 0:35 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

dziwny i to bardzo... :|

Frania moja :1luvu: ciesze sie ze w zdrowiu zyje i ze madry z niej kociak
z jednej strony to dobrze, ze trzyma dystans do czlowieka, bo jak kociak za bardzo sie oswoi, to wiadomo jak to moze sie zakonczyc.

spokojnej nocy :wink:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Sob gru 26, 2009 12:11 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

i hopa z rana :lol:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Sob gru 26, 2009 19:29 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Negritka to niezły piecuszek jest :)
Mądra kicia!
Byłam dziś w pracy, nakarmiłam nasze kocie mini stadko pracownicze, jutro też jadę.
Nasze domowe koty korzystają na maksa z tego, że tak dużo oboje jesteśmy w domu. Teżeta ledwie widać spod futer, a ja też się uginam pod ciężarem co najmniej jednego ale oczywiście pierwsze miejsce na kolanach zajmuje sunia Gabunia. :)
I warczy zazdrośnie.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 27, 2009 0:08 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

A Iza znów chora.... z objawów wynika, że to zatoki. Ból głowy przy schylaniu :? dobrze to znam.

Kciuki za Twoje zdrowie Izuś.
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Nie gru 27, 2009 11:09 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

:(

Izus kciuki za zdrowie :ok:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Nie gru 27, 2009 17:55 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Ano, kciuki. I żadnego biegania z gołą głową...

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 28, 2009 11:38 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

swieta ,swieta i po swietach :roll:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Pon gru 28, 2009 11:45 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

A ja dopiero pojutrze do pracy 8)

Przypominamy, że prowadzimy zbiórkę na karmę RC. :) Przypominamy się też witrualnym opiekunom, którzy nie dokonali jeszcze wpłat za grudzień.
Wiem, że często o tym ostatnio piszę, ale pamiętajmy, że wpłaty z wirtualnych adopcji to podstawa i warunek godziwego utrzymania stada. A wielu opiekunów niestety od dawna nie wpłaca.
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Pon gru 28, 2009 13:54 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Afatima pisze:A ja dopiero pojutrze do pracy 8)


niektórym to dobrze, a ja już od rana za biurkiem :(
ale są też plusy, bo w końcu trochę dalej od świątecznego stołu ;)
Obrazek

anakolada

 
Posty: 385
Od: Nie gru 07, 2008 18:49
Lokalizacja: zachodniopomorskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Meteorolog1 i 73 gości