opadło ze mnie... wiec czas napisać...
pomijam stan fizyczny kotów z Sopotu... pomijam, że nie otrzymałam żadnej informacji na temat ich leczenia - tylko to, co sama zapytałam i poprosiłam o napisanie... pomijam spóźnienie millarci... pomijam, że musiałam napisać oświadczenie, ze jest mi znany stan zdrowia Pucka... ale jednego nie mogę pominąć... musiałam za koty wyciągane ze schronu w Sopocie zapłacić, nawet dowód wpłaty określonej kwoty otrzymałam... i o tej opłacie dowiedziałam się w drodze do schronu... i jeszcze, że tylko po 15 zł będę musiała za każdego zapłacić, bo normalnie to za sterylizowane i kastrowane biorą 25... WYMIĘKŁAM I WKUR...ŁAM SIĘ... całe szczęście, że miałam przy sobie pieniądze... z co by było jakbym nie miała??? moja podróż do Sopotu byłaby na darmo??? bo millarca zapomniała mi powiedzieć???
przykro mi po prostu... czy millarca myślała, że jak powie mi wcześniej, to nie wezmę kotów???