Nie wiem dlaczego, wcześniej nie dopisałam się w tym wątku, choć zasikana jestem po uszy. Na szczęście jeszcze nie leją mi do łóżka, ale na kanapę, niestety tak. Kanapa przykryta jest grubą folią budowlaną.
Zimą jest najgorzej, bo wtedy koty wychodzące są sfrustrowane, pogoda im się nie podoba, w związku z tym więcej przesiadują w domu, dochodzi do spięć i sików w różnych miejscach, które latem się nie zdarzają.
Najgorsza jest Lawa - sika na blat w kuchni, dokładnie w szparę między zmywarką, a kuchenką lub z lodówki na ścianę, to wszystko spływa pod lodówkę. Żeby to sprzątnąć trzeba rozmontować pół kuchni, a następnego dnia jest tak samo.
Oprócz kuwet w różnych miejscach stoją puste miski, bo Miziu tak woli. Gdy nie było misek lał na podłogę.
Właściwie najtrudniej jest z kotami, które to robią ze stresu, strachu, złości.
Lala sika, bo nie lubi kotów, do psich legowisk - ot, kocia logika.
Bunio znaczy, gdy wyczuje tymczasa kocura.
Maupetka sika, bo każdy tymczas, bez względu na płeć, powoduje u niej ruję.
Jakiś czas temu któryś kot zaczął sikać na antresoli, co powodowało, że siki płynęły strużką na kanapę, stojącą na dole - na linii spływu zamontowałam taki gruby dywanik, żeby te siki w niego wsiąkały, zamiast spływać na kanapę. Dywaników mam kilka i tylko wymieniam je po siku. Piorę na okrągło.
Dodam, że jeden z moich psów, w sezonie zimowym, regularnie posila się w kuwetach i załatwia na podłogę.
To chyba nie jest normalny dom?
