Okazało się, że na nasz tarasik przychodzą koty i mój łobuz rozmawia sobie z nimi przez szybę

Jestem w kuchni, a tu nagle słyszę jakieś miauki, co się rzadko zdarza, bo mój kot jedynie jak się czegoś namiętnie domaga, to miaukoli

Założyłam mu szelki, aby mógł wyjść na dwór i nieco się z nowymi kumplami zintegrować.
Oczywiście, przysłowiowe "kot padł", nie podniósł się za żadne skarby świata, dopiero otwarte drzwi balkonowe powoli postawiły go na nogi. A wcześniej to uciekał po całym mieszkaniu, bo biedak wiedział, co się święci... Opornie mu szło z początku, ale jednak powoli zaczął chodzić na tej smyczy. Potem wskoczył do transporterka i siedział w nim na tym tarasie z dobre 30min, oczywiście zamknięty.
Konsultowałam już kiedyś sprawę szelek z weterynarzem, to powiedział, że niektóre koty tak mają, że im błędnik wariuje i mój też najwidoczniej do nich należy

Dzisiaj skoczę kupić porządne szelki, bo te, co miał, to są po pierwsze dla niego za małe i już udało mu się z nich wyślizgnąć cichaczem, jak po domu latał

Poza tym wstępnie chyba mimo wszystko będzie robiona jakaś woliera, ale składana, aby kociak mógł posiedzieć sobie swobodnie na tarasie i polatać.
Oczywiście coś większego, aby mu tak wpakować jego drapak i zabawki.
Zobaczę, co z tego wyjdzie, jakby coś to się pochwalę
