Zofia&Sasza pisze:Na wsteczu tłumaczyłam już o co mi idzie z doszczegółowieniem przepisów. Na przykładach. W Korabiewicach kontrola Inspekcji Weterynaryjnej nie stwierdziła większych uchybień. Właśnie dlatego, że przepisy są niekonkretne.
Oczywiście, bo jednak ustawy muszą jednak mieć pewien stopień ogólności. Natomiast błędem ustawy istniejącej (o ile dobrze pamiętam - jeśli się mylę, to proszę o poprawienie) jest to, że nie nakazuje żadnemu organowi administracji (ministrowi np.) wydania rozporządzeń wykonawczych. Bo w rozporządzeniach jest miejsce na konkrety.
Ale to stanowi jednocześnie pewne niebezpieczeństwo. Bo o ile na kształt ustawy mamy pewien wpływ (może, jak się okazuje, nikły, ale zawsze), to do wpływania na kształt rozporządzeń droga dość daleka (oczywiście - w pewnych przypadkach nawet krótsza, niż na ustawę - ale taka ścieżka jest częściej wykorzystywana do wprowadzania zmian niekorzystnych - nieważne, to musiałaby być zbyt szeroka dygresja).
I żeby każdy rząd nie miał zbyt wielkiej swobody, to KRYTERIA (to a propos mojego poprzedniego postu) może powinny znaleźć się w ustawie, zaś wskaźniki, poziomy, granice, etc. muszą być rozstrzygnięte raczej w akcie niższego rzędu.
[Natomiast fatalnym pomysłem chyba jednak jest cedowanie aktów wykonawczych przez ustawę na samorządy! To jest spychanie odpowiedzialności państwa za los zwierząt i faktycznie uzależnianie ich losu od stopnia świadomości/wykształcenia władz lokalnych i/lub zasobności finansowej poszczególnych samorządów.]