Uf, zdjęcia się dodały

Bałam się, że mnie ktoś od kompa pogoni zanim je wrzucę
Piotrze - dziękuję za rewelacyjny wieczór
Faktycznie nieźle się zaczęło... ale czy gdybyście zobaczyli ciężarną buraskę podchodzącą do Was na metr mając w samochodzie 2 klatki łapki to nie spróbowalibyście?
Od razu: na JUTRO potrzebny ktoś kto odwiezie kocury - adres NA TYŁACH MARCPOLU PRZY SMOCZEJ!Na Targowej mieliśmy zabrać ciężarną rudą kotkę i ew. jej białą koleżankę. Obie okazały się być kastrowanymi kocurami, ewidentnie wyrzuconymi z domu, pojawiły się tam jednocześnie, ok. 3 miesiące temu. Przemiłe, rozkoszne kocury.
Potrzebują kogoś, kto zrobi im lepsze zdjęcia, proponuję wybrać się tam z aparatem za dnia, nie o 23-ej;) Ktoś chętny?????No i etap docelowy, czyli Siedlecka. Miało być miło, słodko i przyjemnie, otwarta dla nas piwnica i pełna współpraca ze strony gospodarza. Faktycznie była - tyle, że okienka są tam pozamykane na głucho... Na przyległym parkingu urzęduje gospodarz sąsiedniego bloku, rozmowę z nim opisał już Piotr

A chwilę po tej rozmowie okazało się, że to właśnie ów człowiek dokarmia 3 koty na parkingu...
Maluch siedział na parkingu i na nas czekał, w samochodzie już mruczał i ugniatał mi szyję. Jego mama to domowa, wyrzucona szylkretka, przemiła i prześliczna.
Oba PILNIE szukają DT, zaraz założę im osobny wątek.No i mam dylemat z tatusiem (pingwinem) - to też kot oswojony (pewnie miał dom niegdyś), z tym, że już wyraźnie długo żyje na wolności: ma porozrywane uszy, wielkie kocurze poliki i gigantyczne jajca

Jako iż ma coś do korekty z zębami - mam pretekst by kilka dni potrzymać go w lecznicy. Ale naprawdę max kilka dni, musi zniknąć przed weekendem na pewno.
Odwieźć go? na parking, przy ulicy?
