Po drugiej stronie siatki - schr. łódź V

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 03, 2009 13:30

Właśnie czekamy żeby Fufu zrobiła fotkę i wrzuciła żebyśmy mogli wszyscy podziwiać :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 16:12

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3893800#3893800
Pozwalam sobie wkleic link do watku kruszynki Liski- z Wami bedzie nam razniej :oops:
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

Post » Sob sty 03, 2009 16:58

fufu
 

Post » Sob sty 03, 2009 19:05

genowefa pisze: w poprzednim wątku można znaleźć szumne zapowiedzi następującej treści:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=79 ... &start=150


To nie szumne zapowiedzi, a fakt. Czterostronicowa kolorowa ulotka formatu A4 powstała, co najmniej kilkanaście egzemplarzy jest stale na kociarni. Ja wręczam ją niemal każdej osobie, która przychodzi po kota. I gadam, do upadłego, bo temat zabezpieczania okien to moja idea fix. Ile do kogo dotrze - nie wiem.

Przykro mi się zrobiło gdy przeczytałam posty Genowefy i Karoluch. Bardzo.
Nie dlatego, że uważam, że robimy wszystko super-hiper i że mamy status świętych krów, którym nie można zwrócić uwagi na coś, co wg wytykających wytknięcia wymaga. Chętnie posłucham życzliwych i konstruktywnych rad, co robić lepiej i jak zmienić to, co nie funkcjonuje idealnie.
Jednak gdy czytam wpisy podszyte złośliwością i widoczną personalną niechęcią, a pretekstem jest dobro zwierząt, to wcale nie odnoszę wrażenia, że ktoś chce nam coś doradzić czy pomóc. Dobrą radę płynącą z serca zawsze przyjmiemy chętnie - tak myślę.
"Dowalanie" przyjmuję z mieszanymi uczuciami :roll:.
No nic, robimy swoje, tak jak potrafimy najlepiej. I z otwartymi ramionami przyjmiemy tych, którzy chcą nam pomóc, najlepiej pomóc na miejscu, w schronisku.

Byłam dzisiaj w schronisku i po pierwsze:
dziękuję CoolCaty, że przełożyła Kajtka i Kubę do klatki dzięki czemu chłopaki byli "na widoku" i łatwiej było je wypatrzyć ew. chętnym. Zabunkrowane pod łóżkiem w jedynce miałyby raczej marne szanse wpaść komuś w oko.
W tygodniu do swojego domu pojechał Kubuś - adoptowała go znajoma pani Asi z osiedla. Nie zniechęciła jej nieufność kicia, obiecała, że zadba o niego i wierzy, że się w pełni oswoi. Ja też, bo w mojej ocenie to kot, który w kochającym, troskliwym domu szybko zaufa.
Drugi z braci, Kajtuś, do swojego domku pojechał dziś. Adoptowała go młoda para, mają już czteromiesięczną koteczkę, szukali dla niej towarzystwa. Zostali poddana drobiazgowej inwigilacji (tak, była też mowa o oknach i ich zabezpieczaniu, gdyby ktoś chciał wiedzieć) i ku mojemu zdziwieniu - bo nie wygladali na pierwszy rzut oka na szczególnie zorientowanych - wykazali się, a zwłaszcza pan, sporo większą niż przeciętna wiedzą na temat pielęgnacji kota, kocich dolegliwości, leczenia itp. iło mnie to ujęło. Okien raczej nie zabezpieczą, ale twierdzą, że otwierają tylko górne części (to kamienica i okna są bardzo wysokie) i będą uważać. Wymieniliśmy się telefonami, na pewno będę się dopytywać, co u Kajtka słychać.

Druga i ostatnia adopcja dzisiaj to adopcja kicia zwanego roboczo Filusiem :wink: Krzysiowego ulubieńca :D Krzysiek nosił grubaska, a przytulał, a miział, no para zakochanych :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i przyjechali Państwo - cała rodzinka w komplecie, czyli to, co lubię najbardziej, bo to znaczy, że to wspólna decyzja i wszyscy chcą razem
wybrać nowego domownika :D Tata, mama i dwie córy na oko 16 i 19 lat.
Do gapowatego i leniwego 11-letniego psa, żółwi i dwóch koszatniczek postanowili dołączyć kociego domownika. Wyobrazili sobie, że najlepszy będzie młodzian, co to "go sobie wychowają od małego, a on się lepiej zaaklimatyzuje" :wink:. W schronisku nie ma ani jednego małego kota, więc w pierwszym momencie wzięłam od nich numer telefonu, żeby ew. takowego spróbować poszukać albo u Ani CC w lecznicy albo u Joli_buk czy Annskr. Ale ponieważ w trakcie rozmowy widać było coraz wyraźniej, że to bardzo fajni ludzie postanowiłam powalczyć :wink: Najkrócej mówiąc daliśmy z siebie z Krzyśkiem wszystko w temacie "o wyższości kota dorosłego nad rozwydrzonym młodzianem" :D. Poważnie mówiąc dłuuugo gadaliśmy i była to naprawdę fajna rozmowa, bo ludzie bardzo sensowni, otwarci, rozumni. Obiecali zabezpieczyć otwierane często na oścież okno (pozostałe tylko uchylnie, mieszkają na parterze, więc nie otwierają) i myślę, że nie były to tylko czcze obietnice. Nawiasem mówiąc starsza córka jest od 4 lat wolontariuszką w jednej z lecznic weterynaryjnych.

No i do ich domu pojechał (oceniony na dzisięcioletniego) Filek :D

Jestem przekonana, że będzie miał tam super, klocek przytulasty:D Już czekając przed gabinetem dziewczyny niemal wyrywały sobie kota do trzymania i przytulania mimo, że swoje waży :D Zagłaszczą go na amen :wink:

Wzięłam numer telefonu od młodej pary, która szuka kilkumiesięcznego kotka, jeśli Aniu masz w lecznicy jakieś kociaki szukające domu to skontaktuję ich z Tobą.
Z kolei dwie panie - mama z dorosłą córką wymarzyły sobie młodą (od kilku miesięcy do roku) koteczkę białą lub czarną. Piały nad Amandą, że taka właśnie kicia im się marzy. Robiły nienajgorsze wrażenie, więc jeśli ktoś słyszał o koteczce w takim wieku i o takim umaszczeniu to chętnie skontaktuję.

Zrobiłam fotki i chcę zrobić opis niewidomej Dolores (nr 108 zdaje się).
Aniu, gdybyś może była jutro, zerknij na nią, proszę czy wg Ciebie ona całkiem nie widzi. Kamilka ją oglądała "z grubsza", wg niej chyba jest zupełnie niewidoma. Jest prześliczna i zadziwiająco (jak na jej kalectwo i sytuację, w jakiej się znalazła) spokojna i ufna. Cudeńko. Niestety, ma już co najmniej 10 lat, ale może komuś nie będzie to przeszkadzało.

Obrazek

Opiszę też Marcysia (wyglada zupełnie jak Marcysia Elfridy, jest niesamowite podobieństwo między nimi, klon niemalże 8O )

Obrazek

Obrazek

Nie udało mi się wszystkich kociastych odwiedzić, ale spędziłam dłuższą chwilkę u tego kotunia, CC pisała o nim ostatnio:

Obrazek

Obrazek

Jest przemiły. Nie wiem, co to za zmiana na szyi, grzyb ? Kacper, który pojechał do Warszawy rok temu też tak przeokropnie wygladał z powodu grzyba, potem pięknie odrósł. Mam nadzieję, że i ten kocinek niedługo będzie śliczny.

W klatce na kociarni jest delikatny czarnulek/czarnulka ? z łapkami ogolonymi jak po wenflonie, delikatny i miły, choć trochę się boi. Warto byłoby mu zrobić opis, ja już nie zdążyłam zrobić fotek ani niczego się o nim dowiedzieć.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 19:14

Aniu dziękujemy pięknie za relację.

Cieszą ogromnie koty które pojechały do domów, oby to były dobre, kochające domy.

Martwią te koty które nadal czekają.

Zastanawiała mnie jedna fotka ale już jej nie ma :)

edit: O widzę że Magda zacytowała zanim Ania zdążyła poprawić :)
Ostatnio edytowano Sob sty 03, 2009 19:17 przez gosiaa, łącznie edytowano 4 razy

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 19:15

Aneczko - jaka obszerna relacja! Super!

Jedynie zdziwił mnie ten kociak:

pisiokot pisze:Obrazek


:twisted: :twisted: :twisted: :wink: :wink: :wink:

ładna.......kicia.......choć nieco zuchwała :P

A tak na poważnie, to cieszę się z braci K&K i Filusia :)
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 19:23

To tak dla poprawienia nastroju cioteczkom :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 19:28

pisiokot pisze:
genowefa pisze: w poprzednim wątku można znaleźć szumne zapowiedzi następującej treści:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=79 ... &start=150

Jednak gdy czytam wpisy podszyte złośliwością i widoczną personalną niechęcią, a pretekstem jest dobro zwierząt, to wcale nie odnoszę wrażenia, że ktoś chce nam coś doradzić czy pomóc. Dobrą radę płynącą z serca zawsze przyjmiemy chętnie - tak myślę.
"Dowalanie" przyjmuję z mieszanymi uczuciami :roll:.
No nic, robimy swoje, tak jak potrafimy najlepiej. I z otwartymi ramionami przyjmiemy tych, którzy chcą nam pomóc, najlepiej pomóc na miejscu, w schronisku.


tak, bardzo osobiste... jestem podła i wykorzystuję koty, żeby się powyżywać na ludziach :twisted: bo na forum jestem przecież ze względu na możliwość kłócenia się z ludźmi, a nie na pomoc kotom...
nie czepiam się osób, tylko podejmuję polemikę na dany temat. wymaganie zabezpieczenia okien od domu, który bierze kota od nas z dt to taka podszyta złośliwością fanaberia? wydawało mi się, że to bardzo istotny element gwarantujący kotu bezpieczeństwo. niestety w tym wątku nie można napisać niczego swobodnie, jeśli nie jest to pochwałą lub ubolewaniem nad kotem, bo zostanie się "zjedzonym". trudno - Wy róbcie swoje, ja będę robić swoje, nie będę Wam psuć krwi i wchodzić w drogę.
Obrazek

Karoluch

 
Posty: 1462
Od: Wto maja 01, 2007 22:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 19:59

Dziewczyny, trzeba koniecznie pamietać o kotach elfridy, może porobic im zdjecia, opisy i też mieć "pod ręką" w schronisku?
Ona ma chyba tez młodziaki, więc skoro jest deficyt w schronisku, to warto je próbować wyadoptować.

Karoluch, nie odbieraj tego personalnie, chyba wspólnie ustaliliśmy, że co innego adopcja z DT, a co innego ze schroniska. A sposób w jaki Genoewfa napisała o kocie, odebrałam jako pretnesję, a nie dobrą radę, czy uwagę.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Sob sty 03, 2009 20:11

magicmada pisze:Dziewczyny, trzeba koniecznie pamietać o kotach elfridy, może porobic im zdjecia, opisy i też mieć "pod ręką" w schronisku?
Ona ma chyba tez młodziaki, więc skoro jest deficyt w schronisku, to warto je próbować wyadoptować.

Z młodziaków u Elfridy jest ok. 7 miesięczny Jagger. Oprócz tego domku szuka: Marcysia, Zuza, Forest.
Dziś mam mieć od Elfika ich nowe ogłoszenia to Wam podeślę do wstawiania.


Aniu Pisiokotku - Twoja recenzja mnie powaliła :) Jaka długa i superowa :)
Powiedz mi proszę jak tam w schronisku z opisami kotów na tablicach?

Zastanawiałam się jeszcze nad jednym, ile tak +/- kotów jest teraz w schronisku?

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Sob sty 03, 2009 20:24

Karolina, ale z kim Ty chcesz polemizować, gdy tu wszyscy mamy takie samo zdanie na ten temat ? Uważasz, że odkryłaś Amerykę przekonując nas do zabezpieczania okien ? Każda z nas wolontariuszek zdaje sobie sprawę jak ważne jest zabezpieczenie okien i chciałybyśmy, żeby każdy dom miał tego świadomość. Ale zejdź na ziemię - gdybyśmy każdego kota schroniskowego oddawały tylko do domu, który spełnia wszelkie wymagania typu zabezpieczone, zasiatkowane okna to w schronisku byłyby setki kotów. Rozumiem, że wg Ciebie to lepsza opcja - żeby koty czekając miesiącami i latami poumierały z chorób i ciężkiego stresu w takim przepełnieniu niż żeby poszły do domu z niezabezpieczonymi oknami. Nieważne, że dom ciepły, troskliwy, rozsądny - nie ma zabezpieczonych okien to odpada. Nie zgodzę się z tami podejściem, nie w tych warunkach.
Poza tym nie zapominaj, że to pracownicy schroniska decydują o wydaniu bądź odmowie wydania kota, nie my. My możemy doradzać ludziom, namawiać do tego czy owego, ew. lekko zniechęcić do adopcji kogoś, kto nam nie przypadnie do gustu. Jak komuś zdecydowanie odmówimy, a on się uprze to wróci z panią dyrektor i dostanie każdego kota jakiego chce, a my dostaniemy po głowie. Nie znaczy to, że kota wydają każdemu - niektórym się mniej lub bardziej grzecznie dziękuje za wizytę. Dzisiaj też była taka sytuacja.

Wydając tymczasa mogę wybierać w domach, stawiać poprzeczkę. Schronisko to naprawdę zupełnie inna sytuacja. Zajrzyj tu czasem, przekonaj się na miejscu. Zapraszam, naprawdę. I wierz mi, zawsze chętnie słucham innych, ale nie pisz proszę w takim stylu:

Karoluch pisze:a jak wyleci, to i tak dobrze, że nie umiera w schronie.. to taka zasada: lepiej dać kota do nieodpowiedzialnego domu, gdzie może pożyć tydzień i zginąć pod kołami niż gdyby miał siedzieć w schronie.


bo wtedy człowiek skupia się na złośliwości bijącej z takich słów i kończy się merytoryczna rozmowa, a zaczyna wymiana uszczypliwości. Po co ?

Złośliwością jest też dla mnie zacytowane zdanie z postu Genowefy. Może by najpierw zapytała czy takie ulotki powstały, czy dajemy je ludziom czy są dostępne na kociarni itp. niż insynuowała, że sobie panienki pogadały, popodniecały się i nic z tego nie wyszło. Wyszło. To, co w tych warunkach jest możliwe, niestety nie więcej. Ale lepsze to niż nic. Ale bardziej pasuje napisać, że na gadkach-szmatkach sie skończyło. Ech ... :(
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 20:45

jak mnie jutro nie wywieje w pole po drodze, to będę

Marcysia kojarzę - on bardzo ładnie się poprawił, taka bida była...
Ale Dolores.... :1luvu: Gdzie jest ta kotunia, Aniu?
Jeszcze miałabym pytanie o Bożenkę - czy znamy jej losy? nie ma jej na pewno w schronie?

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Sob sty 03, 2009 21:01

Sis pisze:Marcysia kojarzę - on bardzo ładnie się poprawił, taka bida była...


ja go widziałam dzisiaj po raz pierwszy, ale Krzysio opowiadał mi, że dwa tygodnie temu był z niego obraz nędzy i rozpaczy. Kotuś wszamał z zapałem miseczkę serc, z takim apetytem powinien szybko przybrać na wadze.

Sis pisze:Ale Dolores.... :1luvu: Gdzie jest ta kotunia, Aniu?


Asiu jest w szpitaliku, tuż przy wejsciu z lewej strony, lubi spać w tym drewnianym domku. jakby Ci się udało zrobić jej więcej fotek, na których widac jej pysio to byłoby super. Ona ciągle trzyma buźkę opuszczoną w dół, jak chodzi to jakby obwąchiwała podłogę, żeby wiedzieć gdzie iść. Trudno było zrobić zdjecia jej buzi.

Obrazek

Sis pisze:Jeszcze miałabym pytanie o Bożenkę - czy znamy jej losy? nie ma jej na pewno w schronie?


Bożenka jest w jedynce, proszę bardzo :D

Obrazek

Kicia jest podenerwowana, widać, że marzy jej się święty spokój, domek... Może ktoś się skusi, koteczek jest na lekarstwo, zwłaszcza miziastych.

Edit: Indy chyba już w tym tygodniu idzie do domu (ma być ciachnięty przed wydaniem). Super kot z niego. Odpasł się, nabrał sił, podchodzi, zagaduje :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 21:13

O! Bożenka! :) A co z jej łapeczką?

Indi pójdzie do domu?? Jak się cieszę! Ten kotek bardzo zasługuje na domek!!
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 03, 2009 21:22

dzięki, pisiokotku, za info :)
Do mnei było zapytanie o małą Czarną. Ostrzegałam, że strachliwa, że potrzebuje człowieka. Troche się obawiam, bo kicia na początek była miziasta, potem jej przeszło, zdziczała. :( no nic, zobaczymy.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 790 gości