pisiokot pisze:mokkunia pisze:Z adopcji wrócił Wiktor. Też nie wie chłopak co się dzieje, dlaczego go to spotkało

o matko
tak czułam, że brak wieści z domu Wiktora dobrze nie wróży

ja tylko na chwileczkę... no niestety

Pan przywiózł Wiktora z powrotem... Miał pecha, bo napatoczył się na p. dyrektor, która, że tak powiem, miła dla niego nie była. Krzyczała, że to nie zabawka, że to nie ludzkie, żeby kupili sobie pluszaka... Pana jednak nic to nie obeszło

ja wiem, że z Wiktorem były w domu kłopoty, ale ten Pan w ogóle nie reagował, nic, maska, ani słowa... jakby przyniósł stary gałgan, a nie żywe zwierzę
Do domku poszła jeszcze jedna malutka dziewczyneczka z szafy. Pan był nią oczarowany, o wszystko wypytywał i muszę powiedzieć, że po raz kolejny potwierdziło się, że pozory mylą, bo pierwsze wrażenie było takie sobie. Zresztą co ja będę ściemniać: Pan wyglądał jak wielka góra, z szerokim karkiem, w skórzanej kurtce, która kosztowała pewnie ze trzy moje pensje. Słabo mi się zrobiło jak koteczka wpiła się w tę kurtkę pazurkami, ale Pan stwierdził: "przecież to tylko kurtka, a to jest jeszcze dziecko"
Na sam koniec już myślałam, że uda się wyadoptować tę przerażona krówkę. Pani z córką prawie płakała, ale przyjechała do schroniska po pieska. Córka namawiała, żeby wziąć tego kota na tymczas. Mam nadzieję, że może jutro po niego wrócą
