A u mnie ostatnio wahanie i niepewność w kwestii kolejnego tymczasowania...
(1) UMIERAJĄCE KOCIĘTA => Jak niektórzy wiedzą, dostałam niedawno 2 młodziki; najpierw dwutygodniowego, po kilku dniach trzytygodniowego. Oba nie żyją

Dwutygodniowy dosłownie zmarł nam na rękach, trzytygodniowy został uśpiony (inaczej by się udusił, mimo walki naszej i weta było coraz gorzej). W sumie kocięta były u nas tylko kilka dni, ale i tak nas to zwaliło z nóg. Wiem, że teraz jest najwięcej kotów, ale nasza psychika... w rozsypce.
(Mam tutaj w szczególności na myśli Mojego)(2) ZAGROŻENIE OD LANTKI => Lantka. Kot ideał. Od kilku miesięcy u nas. Ale. Całkiem zdrowa nie jest. Pomijając układ moczowy po sterylce, który teraz ma się dobrze (w lipcu badania kontrolne). Testy fiv/felv ma negatywne, ale te bakterie "oczne" w niej siedzą i nie wiem, czy nie oznaczałoby to zarażenia nowego tymczasa "na dzień dobry" (w/w kocięta były całkowicie odizolowane, wszystko wysterylizowane itp., ale to dlatego, że były małe i mogłam je wsadzić do odwróconej szafy w łazience)
(3) ZAGROŻENIE DLA LANTKI => Kyrie Elejson, gdyby przybył do nas jakiś kot i zaraził Lantkę śmiertelną chorobą, to Mój by się chyba zabił. Mamy z nią bardzo mocną więź i Lantka musi, po prostu m-u-s-i żyć, choćby nie wiem co się działo. Mój już sobie poczytał to i owo w internecie i najlepiej to by mu odpowiadał zdrowy kot na tymczasie (w sensie: bez chorób śmiertelnych w sobie). I Mój wie, że tego mu nikt nie zagwarantuje.
To takie moje przemyślenia o poranku, gdyby ktoś chciał je skomentować, to bardzo proszę, bo bez "przerobienia" tego nie ma u mnie mowy o kolejnych tymczasach
