Ona była regularnie odrobaczana tzn. co trzy miesiące. Jak syn ją przyniósł była tak zarobaczona, że miała zmiany robacze w wątrobie i innych narządach. Dlatego bardzo dbałam o regularne odrobaczanie.
Zawsze dostawała preparaty doustne.
A tak się cieszyłam, że "wyszła na koty". W chwili przyniesienia ważyła 2 kg.
Teraz ma 3,5 kg.
A tu taki pasztet

.
Wetka bierze pod uwagę również zatrucie.
Niestety, kotka mogła się też zatruć trutką na gryzonie ( choć ona myszy raczej nie je, tylko je znosi martwe pod dom ) albo coś skubnąć na spryskanym polu.
Badanie krwi w normie, poza jednym parametrem wątrobowym, który jest nieznacznie podniesiony.
Gorączki brak. Apetyt jest! Wymiotów brak.
Nie jest obolała, co raczej wyklucza bliskie spotkanie z samochodem. Złamań nie ma.
Być może ktoś ją kopnął, ale to też mało prawdopodobne, bo nie ma obrażeń.
Są tylko ( albo aż ) objawy neurologiczne. Oczy były badane, reakcja na światło itp. również . Uszy ok. Gardło też. Dziąsła mają kolor przyzwoity. Niby wszystko jest ok, ale główka się trzęsie, kotek "pływa" przy chodzeniu, wygląda jakby go spili ( nawet wąchałam, czy nie pachnie alkoholem )
Dostała wlew podskórny i całą baterię zastrzyków.
Wetka mówiła, że prawdopodobnie poda jej w nocy kroplówkę.