Zbieraj znaczki, nie koty. DO ZAMKNIĘCIA!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 12, 2011 13:28 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Zofia&Sasza pisze:
vega013 pisze:
Zofia&Sasza pisze:Z całej tej uroczej dyskusji wynika dla mnie jedno - bardzo wiele osób, z różnych zresztą "opcji" - nadzwyczaj energicznie sprzeciwia się wprowadzeniu jakichkolwiek bardziej szczegółowych przepisów normujących sytuację zwierząt towarzyszących.

Przepraszam Cię bardzo, ale gdzie to wyczytałaś? Ja nie odniosłam takiego wrażenia.

Co do mirki_t i jej hm... stronników to sprawa wydaje się ewidentna. Poza tym np. behemotka, Mała1...
Tak, słucham, co o mnie?

Ufam, że nie próbujesz mnie przypadkiem zakwalifikować jako... stronnika mirki_t, bo w żadnym razie nim nie jestem. Po pierwsze, za mało wiem o jej rzeczywistej działalności, po drugie swoją radością z posiadania w domu czterdziestu kotów działa na mnie jak płachta na byka, po trzecie z wypowiedzi wydaje mi się osobą kompletnie nieodpowiedzialną, po czwarte pod żadnym pozorem nie potrafię zaakceptować jej decyzji o oddaniu rezydenta - "bo posikuje".
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 12, 2011 13:32 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Zofia&Sasza pisze:
Legnica pisze:1/Ludzie stercza na rynkach i giełdach przy swoich autach,a w otwartych bagażnikach,całe stada rasopodobnych szczeniąt i kociąt,oferowanych za 50zł/100zł.Od lat,jawnie handlują nie płacąc podatków.W domach,piwnicach,klatkach mają wiele chorych,wycieńczonych suk,kotek.
2/zaczipowane psy,hasają po ulicach dniami i nocami,bez właścicieli,bez opieki,czasem wypuszczane bo tak wygodniej,czasem wypuszczane zeby sie zawieruszyły.Mają czip!I co z tego.Wystarczy miejskiej drzwi nie otwierać,w końcu odpuszczą.
3/co drugi właściciel psa/kota traktuje swoje zwierzę jak pojemnik do recyklingu domowych resztek spożywczych
O przykładach znecania,głodzenia,rozmnażania dla zdrowotności,wakacyjnego czy przed swiatecznego porzucania,zas...nych chodników oraz brak odpowiednich miejsc w miastach do wyprowadzania pupili,adopcje ze schronisk psów ras agresywnych przez półidiotów,adopcje ze schronisk płodnych zwierzat itd. itp. przypominać chyba nie trzeba,widzimy to wokół siebie na co dzień.
A Wy gnoicie Domy Tymczasowe,tylko dla tego ze ktoś woli opłacić pobyt/serwis kota w DT. niż w schronie.

Sorry,ale z mojej strony koniec dyskusji na temat kto,co,kiedy,jak i po co w moim prywatnych domu finansuje.

Przepraszam, ale gdzie to tak te ZACZIPOWANE psy brykają? 8O Znaczy tak masowo?
A w ogóle, to to jest - jakby ktoś zapomniał - wątek o zbieractwie. I DT pojawiły się tu jedynie w kontekście sprawowania nad nimi kontroli w celu wyłapania symptomów w owo zbieractwo popadania...


No chyba nie chcesz powiedzieć,ze u Was w miescie wszystkie psy które idac ulicą mijasz,sa na smyczach i w przepisowych kagańcach?
Odpowiem teraz na Twoje pytanie.
W Legnicy biegają,wystarczy stanać obok ruchliwego skrzyżowania np.przy ulicy Chojnowskiej,obok sporego skwerku,w ciagu ok.godziny widziałam co najmniej 7 psów biegających luzem i przebiegających po tym skrzyżowaniu bez opiekunów.
Legnica
 

Post » Sob mar 12, 2011 13:37 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:
Zofia&Sasza pisze:Z całej tej uroczej dyskusji wynika dla mnie jedno - bardzo wiele osób, z różnych zresztą "opcji" - nadzwyczaj energicznie sprzeciwia się wprowadzeniu jakichkolwiek bardziej szczegółowych przepisów normujących sytuację zwierząt towarzyszących. A przecież wiadomo dość powszechnie, że wprowadzenie takich regulacji w przypadku zwierząt gospodarskich poprawiło ich los. Ja nie twierdzę naturalnie, że życie krów, świń czy koni to idylla - jestem od tego jak najdalsza. Ale w porównaniu z tym co było 10-15 lat temu zmiana jest.
Powtórzę raz jeszcze: te przepisy JUŻ SĄ.

Z ustawy o ochronie zwierząt:

Art. 5.
Każde zwierze wymaga humanitarnego traktowania.
Art. 6.
1. Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione.
2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:(...)
10) utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym utrzymywanie ich w stanie rażącego niechlujstwaoraz w pomieszczeniach albo klatkach uniemożliwiających im zachowanie naturalnej pozycji,(...)
12) stosowanie okrutnych metod w chowie lub hodowli zwierząt,(...)
14) trzymanie zwierząt na uwięzi, która powoduje u nich uszkodzenie ciała lub cierpienie oraz nie zapewnia możliwości niezbędnego ruchu,(...)
Art. 9.
1. Kto utrzymuje zwierzę domowe, ma obowiązek zapewnić mu pomieszczenie chroniące je przed zimnem, upałami i opadami atmosferycznymi, z dostępem do światła dziennego, umożliwiające swobodną zmianę pozycji ciała, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody.


Przestrzeganie przytoczonych zapisów umożliwia skuteczną walkę ze skutkami zbieractwa.

Natomiast jestem jak najbardziej przeciwna:
1) Wprowadzaniu nowych przepisów w temacie, w którym te już istniejące NIE SĄ PRZESTRZEGANE i nie ma realnego pomysłu na to, by zaczęły być egzekwowane.
2) Wprowadzaniu przepisów, które, wnioskując z dotychczasowej praktyki, bardziej zaszkodzą niż pomogą.
3) Wiązaniu przepisami każdej dziedziny życia.

Naprawdę nie kumam. Sytuacja na dziś jest następująca: istnieją odpowiednie prawne instrumenty służące ochronie zwierząt - obowiązek opieki nałożony na każdą gminę, schroniska, Inspektorat Weterynarii, w razie nadużyć policja, prokuratura, sąd. I te instrumenty NIE DZIAŁAJĄ (tj. czasem owszem, natomiast w skali generalnej marnie). To, co sprawdza się najlepiej i co ratuje najwięcej kocich żyć - to pojedynczy ludzie, działający w szarej strefie, a czasem wprost sprzecznie z prawem.

Z czego wyprowadzono wniosek: Należy to, co obecnie działa (DT), obwarować przepisami, czyli zbliżyć do tego, co nie działa (schrony). 8O No nie pojmuję tego rozumowania. Staram się, naprawdę, ale nie pojmuję.

Zofia&Sasza pisze:Wspominam też pewną interwencję: kilkanaście psów, jedne na łańcuchach, wychudzone, w ciemnej komórce nieomal łyse szkielety, jeden z olbrzymim wrzodem na główce - masakra. A wet powiatowy idzie w zaparte. Co go postawiło do pionu? Odkrycie w tejże komórce bez okien krowiny z kolczykiem w uchu. I uwaga, że zgodnie z przepisami powinno być 40 luksów, a jest... zero. Zadziałały te "sztywne, nieludzkie" przepisy.

W końcu jeśli ktoś zapewnia zwierzętom należyte warunki, to nie powinien się obawiać ani przepisów, ani ew. nadzoru? W innych krajach jakoś to działa.
Gdyby wszystkie przepisy były mądre, tworzone przez ludzi, którym zależy na zwierzętach i którzy zarazem mają pojęcie o realiach - niewątpliwie miałabyś rację.

Kto jak kto, ale Ty chyba wiesz zbyt dużo o realiach ochrony praw zwierząt w Polsce, by tak radośnie zawierzać ustawodawcom. Przykład?
Art. 11 obowiązującej ustawy:
11.3 Wyłapywanie bezdomnych zwierząt oraz rozstrzyganie o dalszym postępowaniu z nimi może odbywać się wyłącznie na mocy uchwały właściwej rady gminy, podjętej po uzgodnieniu z państwowym lekarzem weterynarii działającym na podstawie odrębnych przepisów oraz po zasięgnięciu opinii upoważnionego przedstawiciela Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce lub innej organizacji społecznej o podobnym statutowym celu działania.

W świetle powyższego samodzielne wyłapywanie dzików na sterylki JEST NIELEGALNE. To chyba w pewnym stopniu ilustruje, że nie możemy polegać wyłącznie na przepisach :roll:

Marzenia11 pisze:Zofia&Sasza - dla mnie problem i różnica między pomaganiem kotom a posiadaniem zwierząt gospodarskich tkwi w tym, że własciciel zwierzęcia gospodarskiego nie będzie nidgy w sytuacji znalezienia umierającej bądź ciężko chorej/po wypadku krowy na ulicy - i nie będzie miał dylematu co z nią zrobić.

Jestem za przepisami, ale mam też wątpliwości - czy to co one dadzą w porównaniu z tym co zabiorą wyjdzie na korzyść kotom? Ja nie wiem.
Mam te same wątpliwości. Bez trudu potrafię sobie wyobrazić sytuację sporządzenia odpowiedniego limitu. Powiedzmy... Jeden kot na metr kwadratowy. To całkiem realne - biorąc pod uwagę wymagany kurometraż w jak najbardziej legalnych masowych fermach, minimalne rozmiary boksu świni, krowy czy konia.

A co dadzą w zamian?

Wytłumaczę więc. Zapis ustawowy jest na tyle niekonkretny, że nieegzekwowalny. W przypadku wspomnianej przeze mnie krowy - sprawa jest jasna. W oborze musi być ileś tam metrów, ileś tam luksów etc. W przypadku kota, psa, o tym czy spełnione są warunki dobrostanu decyduje w praktyce wet powiatowy uczestniczący w interwencji. A jest to osoba, która na co dzień zajmuje się badaniem mięsa pod kątem trychinozy, a nie warunkami bytowymi zwierząt towarzyszących.
Przykład - wet z Korabiewic, który był łaskaw wypaszczyć się w TV, że "Kto powiedział, że kot musi siedzieć przy grzejniku?" No właśnie - nikt tego explicite nie mówi.
Dla nas tutaj jest oczywiste, że trzymanie kota w nieogrzewanym kontenerze to znęcanie się, dla weta z Pcimia - niekoniecznie. Bo w końcu koty wolno żyjące jakoś sobie radzą, prawda? Dla każdego psiarza jest oczywiste, że pies cierpi na półmetrowym łańcuchu, dla weta z Pcimia - niekoniecznie. "Pani, jakby tak myśleć, to powinno się każdego Burka ze wsi odebrać" (wypowiedź autentyczna). A w Ustawie warunki dobrostanu są opisane na tyle ogólnikowo, że umożliwiają swobodną interpretację... Która - dodam - rzadko bywa korzystna dla zwierząt.
Co do metra na kota... Hm, też uważam, że to ciut mało :twisted:

Behemotka - chodziło mi o to, że jesteś przeciwna uszczegółowieniu przepisów. Li i jedynie.
Legnica - czy te hasające u Was psy są tak en bloc zaczipowane? Bo jeśli tak, to szacun dla legniczan i władz miasta :wink:
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 12, 2011 13:37 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:...po czwarte pod żadnym pozorem nie potrafię zaakceptować jej decyzji o oddaniu rezydenta - "bo posikuje".

Nie posikuje tylko znaczy teren a jeśli weźmiemy pod uwagę, że rezydent był znajdą tylko przyplątał się zanim zaczęłam tymczasowanie to sprawa nabiera innego wymiaru. Dlaczego miałabym zatrzymać takiego rezydenta jeśli trafił się dom dla niego. Dom, w którym nie będzie musiał rywalizować z kotami. Czy powinnam go zatrzymać i zrezygnować z brania tymczasów?
Nie potrafisz zaakceptować wydania kota w lepsze dla niego warunki?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 12, 2011 13:48 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
behemotka pisze:...po czwarte pod żadnym pozorem nie potrafię zaakceptować jej decyzji o oddaniu rezydenta - "bo posikuje".

Nie posikuje tylko znaczy teren a jeśli weźmiemy pod uwagę, że rezydent był znajdą tylko przyplątał się zanim zaczęłam tymczasowanie to sprawa nabiera innego wymiaru. Dlaczego miałabym zatrzymać takiego rezydenta jeśli trafił się dom dla niego. Dom, w którym nie będzie musiał rywalizować z kotami. Czy powinnam go zatrzymać i zrezygnować z brania tymczasów?
Nie potrafisz zaakceptować wydania kota w lepsze dla niego warunki?
Nie, nie nabiera innego wymiaru. A następne zdanie... 8O No to już wiem, że głupia jestem. Przyszli kiedyś ludzie z wizytą przedadopcyjną w sprawie tymczaski. Tak im się moje Chlory spodobały, że wyrazili życzenie adopcji. A ja głupia nie wydałam :roll:

Po co mam po raz kolejny dyskutować na temat Twoich diagnoz behawiorystycznych, których w swojej łaskawości udzielasz również mnie, przez internet, na podstawie kilkuzdaniowej wypowiedzi? Według mnie rozumowanie "posikuje/znaczy teren + bawi się z innymi kotami = jest jedynakiem, trzeba go oddać" to absurd. Co więcej, uważam oddanie rezydenta na podstawie tak błahych przesłanek za dowód nieodpowiedzialności i dowód bycia złym domem. Tyle.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 12, 2011 13:51 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:Nie, nie nabiera innego wymiaru. A następne zdanie... 8O No to już wiem, że głupia jestem. Przyszli kiedyś ludzie z wizytą przedadopcyjną w sprawie tymczaski. Tak im się moje Chlory spodobały, że wyrazili życzenie adopcji. A ja głupia nie wydałam :roll:

Po co mam po raz kolejny dyskutować na temat Twoich diagnoz behawiorystycznych, których w swojej łaskawości udzielasz również mnie, przez internet, na podstawie kilkuzdaniowej wypowiedzi? Według mnie rozumowanie "posikuje/znaczy teren + bawi się z innymi kotami = jest jedynakiem, trzeba go oddać" to absurd. Co więcej, uważam oddanie rezydenta na podstawie tak błahych przesłanek za dowód nieodpowiedzialności i dowód bycia złym domem. Tyle.

Bo to Twoja decyzja. Widocznie nie potrafisz rozstać się z Chlorami. Masz koty po to, aby je kochać.
Ja wydaję koty jeśli wydanie ma poprawić ich byt. To takie proste.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 12, 2011 13:55 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
behemotka pisze:Nie, nie nabiera innego wymiaru. A następne zdanie... 8O No to już wiem, że głupia jestem. Przyszli kiedyś ludzie z wizytą przedadopcyjną w sprawie tymczaski. Tak im się moje Chlory spodobały, że wyrazili życzenie adopcji. A ja głupia nie wydałam :roll:

Po co mam po raz kolejny dyskutować na temat Twoich diagnoz behawiorystycznych, których w swojej łaskawości udzielasz również mnie, przez internet, na podstawie kilkuzdaniowej wypowiedzi? Według mnie rozumowanie "posikuje/znaczy teren + bawi się z innymi kotami = jest jedynakiem, trzeba go oddać" to absurd. Co więcej, uważam oddanie rezydenta na podstawie tak błahych przesłanek za dowód nieodpowiedzialności i dowód bycia złym domem. Tyle.

Bo to Twoja decyzja. Widocznie nie potrafisz rozstać się z Chlorami. Masz koty po to, aby je kochać.
Ja wydaję koty jeśli wydanie ma poprawić ich byt. To takie proste.
Daj spokój z wyjaśnieniami. Dla mnie niedopuszczalne jest wydanie rezydenta, po posikuje. Masz inne zdanie. Koniec.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 12, 2011 13:55 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

MariaD pisze:Wcześniej w tym wątku wiele osób było absolutnie przeciwnych uregulowaniu z ramienia ustawy/rozporządzenia/uchwały statusu domów tymczasowych wspomnianych w nowej propozycji uchwały o ochronie zwierząt.


jestem przeciwko takiej ustawie, poniewaz propozycje projektów jakie tu padały były kompletnie nie przystajace do naszej rzeczywistosci i najbardziej zaangazowane w jej tworzenie były osoby, które o byciu domem tymczasowym nie mają bladego pojęcia.
Wyamgania jakie stawiano domom tymczasowym były tak wygórowane, ze spałniałoby je moze 2% forumowych domów :twisted: .
To pierwsza sprawa.
Druga sprawa, nie bardzo pojmuję dlaczego biorąc z ulicy kota, ktory do tej pory kompletnie nikogo nie obchodził, mam nagle poddawac się jakiejs wydumanej kontroli społecznej, ktora, jak to widzimy na forum, będzie przyznawała sobie prawo do negowania kompetencji weta, do decydowania o przebiegu leczenia i koniecznosci wykonania badan itp.
Nie zgodziłabym się na taki układ, ze względu na dobro kotów.
To ja ponoszę odpowiedzialnośc za swoje tymczasy, a tym samym ja decyduję gdzie będą leczone i jakie badania zostaną wykonane.
I od razu uprzedzę ewentualne pytanie o finanse- uwazam, ze osoba wspierająca finansowo dom tymczasowy ma bardzo ograniczoną decyzyjnosc w sprawie kotów. Moze domagac sie rozliczenia, ktore wykaze czy jej pieniadze zostały przeznaczone na koty, ale nie ma prawa do decydowania o tym jak i gdzie kot będzie leczony, kiedy i jak będe szukała dla niego domu.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Sob mar 12, 2011 13:56 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Zofia&Sasza pisze:
behemotka pisze:
Zofia&Sasza pisze:Z całej tej uroczej dyskusji wynika dla mnie jedno - bardzo wiele osób, z różnych zresztą "opcji" - nadzwyczaj energicznie sprzeciwia się wprowadzeniu jakichkolwiek bardziej szczegółowych przepisów normujących sytuację zwierząt towarzyszących. A przecież wiadomo dość powszechnie, że wprowadzenie takich regulacji w przypadku zwierząt gospodarskich poprawiło ich los. Ja nie twierdzę naturalnie, że życie krów, świń czy koni to idylla - jestem od tego jak najdalsza. Ale w porównaniu z tym co było 10-15 lat temu zmiana jest.
Powtórzę raz jeszcze: te przepisy JUŻ SĄ.

Z ustawy o ochronie zwierząt:

Art. 5.
Każde zwierze wymaga humanitarnego traktowania.
Art. 6.
1. Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione.
2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:(...)
10) utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym utrzymywanie ich w stanie rażącego niechlujstwaoraz w pomieszczeniach albo klatkach uniemożliwiających im zachowanie naturalnej pozycji,(...)
12) stosowanie okrutnych metod w chowie lub hodowli zwierząt,(...)
14) trzymanie zwierząt na uwięzi, która powoduje u nich uszkodzenie ciała lub cierpienie oraz nie zapewnia możliwości niezbędnego ruchu,(...)
Art. 9.
1. Kto utrzymuje zwierzę domowe, ma obowiązek zapewnić mu pomieszczenie chroniące je przed zimnem, upałami i opadami atmosferycznymi, z dostępem do światła dziennego, umożliwiające swobodną zmianę pozycji ciała, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody.


Przestrzeganie przytoczonych zapisów umożliwia skuteczną walkę ze skutkami zbieractwa.

Natomiast jestem jak najbardziej przeciwna:
1) Wprowadzaniu nowych przepisów w temacie, w którym te już istniejące NIE SĄ PRZESTRZEGANE i nie ma realnego pomysłu na to, by zaczęły być egzekwowane.
2) Wprowadzaniu przepisów, które, wnioskując z dotychczasowej praktyki, bardziej zaszkodzą niż pomogą.
3) Wiązaniu przepisami każdej dziedziny życia.

Naprawdę nie kumam. Sytuacja na dziś jest następująca: istnieją odpowiednie prawne instrumenty służące ochronie zwierząt - obowiązek opieki nałożony na każdą gminę, schroniska, Inspektorat Weterynarii, w razie nadużyć policja, prokuratura, sąd. I te instrumenty NIE DZIAŁAJĄ (tj. czasem owszem, natomiast w skali generalnej marnie). To, co sprawdza się najlepiej i co ratuje najwięcej kocich żyć - to pojedynczy ludzie, działający w szarej strefie, a czasem wprost sprzecznie z prawem.

Z czego wyprowadzono wniosek: Należy to, co obecnie działa (DT), obwarować przepisami, czyli zbliżyć do tego, co nie działa (schrony). 8O No nie pojmuję tego rozumowania. Staram się, naprawdę, ale nie pojmuję.

Zofia&Sasza pisze:Wspominam też pewną interwencję: kilkanaście psów, jedne na łańcuchach, wychudzone, w ciemnej komórce nieomal łyse szkielety, jeden z olbrzymim wrzodem na główce - masakra. A wet powiatowy idzie w zaparte. Co go postawiło do pionu? Odkrycie w tejże komórce bez okien krowiny z kolczykiem w uchu. I uwaga, że zgodnie z przepisami powinno być 40 luksów, a jest... zero. Zadziałały te "sztywne, nieludzkie" przepisy.

W końcu jeśli ktoś zapewnia zwierzętom należyte warunki, to nie powinien się obawiać ani przepisów, ani ew. nadzoru? W innych krajach jakoś to działa.
Gdyby wszystkie przepisy były mądre, tworzone przez ludzi, którym zależy na zwierzętach i którzy zarazem mają pojęcie o realiach - niewątpliwie miałabyś rację.

Kto jak kto, ale Ty chyba wiesz zbyt dużo o realiach ochrony praw zwierząt w Polsce, by tak radośnie zawierzać ustawodawcom. Przykład?
Art. 11 obowiązującej ustawy:
11.3 Wyłapywanie bezdomnych zwierząt oraz rozstrzyganie o dalszym postępowaniu z nimi może odbywać się wyłącznie na mocy uchwały właściwej rady gminy, podjętej po uzgodnieniu z państwowym lekarzem weterynarii działającym na podstawie odrębnych przepisów oraz po zasięgnięciu opinii upoważnionego przedstawiciela Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce lub innej organizacji społecznej o podobnym statutowym celu działania.

W świetle powyższego samodzielne wyłapywanie dzików na sterylki JEST NIELEGALNE. To chyba w pewnym stopniu ilustruje, że nie możemy polegać wyłącznie na przepisach :roll:

Marzenia11 pisze:Zofia&Sasza - dla mnie problem i różnica między pomaganiem kotom a posiadaniem zwierząt gospodarskich tkwi w tym, że własciciel zwierzęcia gospodarskiego nie będzie nidgy w sytuacji znalezienia umierającej bądź ciężko chorej/po wypadku krowy na ulicy - i nie będzie miał dylematu co z nią zrobić.

Jestem za przepisami, ale mam też wątpliwości - czy to co one dadzą w porównaniu z tym co zabiorą wyjdzie na korzyść kotom? Ja nie wiem.
Mam te same wątpliwości. Bez trudu potrafię sobie wyobrazić sytuację sporządzenia odpowiedniego limitu. Powiedzmy... Jeden kot na metr kwadratowy. To całkiem realne - biorąc pod uwagę wymagany kurometraż w jak najbardziej legalnych masowych fermach, minimalne rozmiary boksu świni, krowy czy konia.

A co dadzą w zamian?

Wytłumaczę więc. Zapis ustawowy jest na tyle niekonkretny, że nieegzekwowalny. W przypadku wspomnianej przeze mnie krowy - sprawa jest jasna. W oborze musi być ileś tam metrów, ileś tam luksów etc. W przypadku kota, psa, o tym czy spełnione są warunki dobrostanu decyduje w praktyce wet powiatowy uczestniczący w interwencji. A jest to osoba, która na co dzień zajmuje się badaniem mięsa pod kątem trychinozy, a nie warunkami bytowymi zwierząt towarzyszących.
Przykład - wet z Korabiewic, który był łaskaw wypaszczyć się w TV, że "Kto powiedział, że kot musi siedzieć przy grzejniku?" No właśnie - nikt tego explicite nie mówi.
Dla nas tutaj jest oczywiste, że trzymanie kota w nieogrzewanym kontenerze to znęcanie się, dla weta z Pcimia - niekoniecznie. Bo w końcu koty wolno żyjące jakoś sobie radzą, prawda? Dla każdego psiarza jest oczywiste, że pies cierpi na półmetrowym łańcuchu, dla weta z Pcimia - niekoniecznie. "Pani, jakby tak myśleć, to powinno się każdego Burka ze wsi odebrać" (wypowiedź autentyczna). A w Ustawie warunki dobrostanu są opisane na tyle ogólnikowo, że umożliwiają swobodną interpretację... Która - dodam - rzadko bywa korzystna dla zwierząt.
Co do metra na kota... Hm, też uważam, że to ciut mało :twisted:

Behemotka - chodziło mi o to, że jesteś przeciwna uszczegółowieniu przepisów. Li i jedynie.
Legnica - czy te hasające u Was psy są tak en bloc zaczipowane? Bo jeśli tak, to szacun dla legniczan i władz miasta :wink:



Większosć psów jest zaczipowana dzieki akcji-darmowe czipowanie-.
Trochę sie czepiasz,bo wiadomym jest,ze nie sprawdzałam na tym skwerku każdego z tych psów czy jest czy nie zaczipowany.Fakt jest faktem,że pies mający jakiś tam dom,hasać luzem po miescie nie powinien.
Znam jednak autentyczny przykład,znaleziona suczka,w ciaży,ktoś przygarnął,pozwolił urodzić,przy jakiejs okazji wet sprawdził czip,znalazca zgłosił do Straży Miejskiej fakt porzucenia cieżarnej suczki.Straż Miejska była pod odpowiednim adresem kilkakrotnie,nikogo nie zastali(znaczy sie drzwi nikt nie otwierał)w czasie ostatniej ich wizyty,otworzyła w końcu matka osoby na którą był zarejestrowany czip.Poinformowała że córki nie ma,nie zamieszkuje,nie wie gdzie jest.
Sprawę zamknięto.
Zofia&Sasza nie wiem komu przede wszystkim należy pogratulować w Legnicy,ale z pewnoscią gratulacje sie należa.
Może żyjemy/działamy w róznych realiach,nie wiem,wiem tylko ze w Legnicy jest koszmarnie cieżko i kiedy wchodzę na forum i czytam ze być moze jestem zbieraczką,malwersantem,wyłudzaczką,być moze nawet nie umiem zajmować sie zwierzetami,ze nie musze wyjadać suchej kotom dzieki datkom opiekunów-to chyba jestes w stanie zrozumieć,ze to mi w niczym nie pomaga.
Legnica
 

Post » Sob mar 12, 2011 13:56 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:Daj spokój z wyjaśnieniami. Dla mnie niedopuszczalne jest wydanie rezydenta, po posikuje. Masz inne zdanie. Koniec.

Kolekcjonerki też mają inne zdanie. Nie wydadzą kotów, bo nie. Bo to są ich koty i one je kochają. 8)
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 12, 2011 14:01 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

tangerine1 pisze:
MariaD pisze:Wcześniej w tym wątku wiele osób było absolutnie przeciwnych uregulowaniu z ramienia ustawy/rozporządzenia/uchwały statusu domów tymczasowych wspomnianych w nowej propozycji uchwały o ochronie zwierząt.


jestem przeciwko takiej ustawie, poniewaz propozycje projektów jakie tu padały były kompletnie nie przystajace do naszej rzeczywistosci i najbardziej zaangazowane w jej tworzenie były osoby, które o byciu domem tymczasowym nie mają bladego pojęcia.
Wyamgania jakie stawiano domom tymczasowym były tak wygórowane, ze spałniałoby je moze 2% forumowych domów :twisted: .
To pierwsza sprawa.
Druga sprawa, nie bardzo pojmuję dlaczego biorąc z ulicy kota, ktory do tej pory kompletnie nikogo nie obchodził, mam nagle poddawac się jakiejs wydumanej kontroli społecznej, ktora, jak to widzimy na forum, będzie przyznawała sobie prawo do negowania kompetencji weta, do decydowania o przebiegu leczenia i koniecznosci wykonania badan itp.
Nie zgodziłabym się na taki układ, ze względu na dobro kotów.
To ja ponoszę odpowiedzialnośc za swoje tymczasy, a tym samym ja decyduję gdzie będą leczone i jakie badania zostaną wykonane.
I od razu uprzedzę ewentualne pytanie o finanse- uwazam, ze osoba wspierająca finansowo dom tymczasowy ma bardzo ograniczoną decyzyjnosc w sprawie kotów. Moze domagac sie rozliczenia, ktore wykaze czy jej pieniadze zostały przeznaczone na koty, ale nie ma prawa do decydowania o tym jak i gdzie kot będzie leczony, kiedy i jak będe szukała dla niego domu.

Pierwsze wygrubienie: Rozumiem Twój punkt widzenia, ale ten medal ma dwie strony. Dokładnie takiej samej argumentacji może bowiem użyć np. zbieraczka Magda z Serocka albo Szwarcowa z Korabiewic.
Drugie wygrubienie: Nie zgadzam się z takim podejściem. Jeśli ktoś sponsoruje kota, to moim zdaniem decyzje wymagają jego kontrasygnaty.
Co do istniejących projektów - zgoda, są kiepskie. Ale IMO nawet mała nowelizacja dałaby nam do ręki kilka argumentów.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 12, 2011 14:13 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
behemotka pisze:Daj spokój z wyjaśnieniami. Dla mnie niedopuszczalne jest wydanie rezydenta, po posikuje. Masz inne zdanie. Koniec.

Kolekcjonerki też mają inne zdanie. Nie wydadzą kotów, bo nie. Bo to są ich koty i one je kochają. 8)
Wydawanie rezydentów w sytuacji wielozakoconego domu - w sytuacji, kiedy z pewnością to poprawi los kota - uważam za bardzo odpowiedzialne.
Owszem, może w pierwszym odruchu budzić sprzeciw e m o c j o n a l n y - ale właśnie tym bardziej należy docenić decyzję mirki_t, że rozsądek (dobro kota) okazał się ważniejszy niż emocje (chyba że ktoś uważa mirkę_t za królową śniegu o lodowym sercu :D ).
ObrazekObrazek
______________________________________________________
Można skontaktować się ze mną poprzez wiadomość na stronie:
www.facebook.com/sztukamruczenia

VVu

 
Posty: 3758
Od: Pt maja 14, 2010 11:46

Post » Sob mar 12, 2011 14:14 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
behemotka pisze:Daj spokój z wyjaśnieniami. Dla mnie niedopuszczalne jest wydanie rezydenta, po posikuje. Masz inne zdanie. Koniec.

Kolekcjonerki też mają inne zdanie. Nie wydadzą kotów, bo nie. Bo to są ich koty i one je kochają. 8)
A wyrodne matki też mają inne zdanie. Oddadzą pociechę do domu dziecka, ale pełnych praw rodzicielskich się nie zrzekną. No i co?
Też mogę rozmawiać na jakimś idiotycznym poziomie abstrakcji. Ale uważam, że takie wypociny akurat na tym wątku są brakiem szacunku dla kotów.

Skończ.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 12, 2011 14:15 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Zofia&Sasza pisze:
tangerine1 pisze:
MariaD pisze:Wcześniej w tym wątku wiele osób było absolutnie przeciwnych uregulowaniu z ramienia ustawy/rozporządzenia/uchwały statusu domów tymczasowych wspomnianych w nowej propozycji uchwały o ochronie zwierząt.


jestem przeciwko takiej ustawie, poniewaz propozycje projektów jakie tu padały były kompletnie nie przystajace do naszej rzeczywistosci i najbardziej zaangazowane w jej tworzenie były osoby, które o byciu domem tymczasowym nie mają bladego pojęcia.
Wyamgania jakie stawiano domom tymczasowym były tak wygórowane, ze spałniałoby je moze 2% forumowych domów :twisted: .
To pierwsza sprawa.
Druga sprawa, nie bardzo pojmuję dlaczego biorąc z ulicy kota, ktory do tej pory kompletnie nikogo nie obchodził, mam nagle poddawac się jakiejs wydumanej kontroli społecznej, ktora, jak to widzimy na forum, będzie przyznawała sobie prawo do negowania kompetencji weta, do decydowania o przebiegu leczenia i koniecznosci wykonania badan itp.
Nie zgodziłabym się na taki układ, ze względu na dobro kotów.
To ja ponoszę odpowiedzialnośc za swoje tymczasy, a tym samym ja decyduję gdzie będą leczone i jakie badania zostaną wykonane.
I od razu uprzedzę ewentualne pytanie o finanse- uwazam, ze osoba wspierająca finansowo dom tymczasowy ma bardzo ograniczoną decyzyjnosc w sprawie kotów. Moze domagac sie rozliczenia, ktore wykaze czy jej pieniadze zostały przeznaczone na koty, ale nie ma prawa do decydowania o tym jak i gdzie kot będzie leczony, kiedy i jak będe szukała dla niego domu.

Pierwsze wygrubienie: Rozumiem Twój punkt widzenia, ale ten medal ma dwie strony. Dokładnie takiej samej argumentacji może bowiem użyć np. zbieraczka Magda z Serocka albo Szwarcowa z Korabiewic.
Drugie wygrubienie: Nie zgadzam się z takim podejściem. Jeśli ktoś sponsoruje kota, to moim zdaniem decyzje wymagają jego kontrasygnaty.
Co do istniejących projektów - zgoda, są kiepskie. Ale IMO nawet mała nowelizacja dałaby nam do ręki kilka argumentów.


przypuszczam, ze zbieraczki typu Magda z Serocka albo Szwarcowa z Korabiewic podpadają pod łamanie praw zwierząt.
Mamy przeciez w Polsce obowiązującą Ustawę o Ochronie praw Zwierząt, nie widzę powodu do tworzenia kolejnej, wystarczy przestrzeganie tej juz istniejącej.
Osoba sponsorująca kota ma prawo sprawdzić czy jej pieniądze zostały wydane zgodnie z przeznaczeniem, nie ma jednak prawa do decydowania o losie kota. To wprowadziłoby kompletny chaos i działało na szkodę zwierząt.
Ostatnio edytowano Sob mar 12, 2011 14:19 przez tangerine1, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Sob mar 12, 2011 14:19 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Na wsteczu tłumaczyłam już o co mi idzie z doszczegółowieniem przepisów. Na przykładach. W Korabiewicach kontrola Inspekcji Weterynaryjnej nie stwierdziła większych uchybień. Właśnie dlatego, że przepisy są niekonkretne.
Edit: tangerine1, czy brałaś kiedyś udział w interwencji? To nie jest złośliwe pytanie, po prostu jestem ciekawa...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Szprocik i 80 gości