A mój kotek chyba ma się lepiej... Co prawda nie mogę zastosować Imaverolu czy Travogenu bez dość silnego przytrzymywania go (no bo jak można smarować jego śliczny pyszczek jakąś białą maziają czy moczyć płynem?), ale ten ciemny nalot z noska już zszedł i zaczyna mu odrastać biała sierść, taka jak dawniej. Miał niewielki obrzęk na głowie, ale również zniknął - z czego jestem niezmiernie zadowolona. Strupki schodzą, odpadają, nie przestaję jednak smarować maścią mimo nieziemsko podrapanych rąk. Apetyt mu dopisuje, humor również

Mało mi mieszkania z młodym nie rozniosą... Zobaczymy co będzie dalej, ale - jest nadzieja!

Tak zapytam... Co robicie, by odwrócić uwagę kota od maści kładzionej na zmiany? Próbowałam zająć go zabawą, jedzeniem, ale to nic nie daje - stres bierze górę. Ostatnio przyłapałam nawet młodego na pomocy starszemu w zlizywaniu maści z łap... myślałam że wyjdę z siebie
