Pako nie miał już więcej ataków. W przeciągu 24 godzin miał 6 typowych dla padaczki ataków. Jeszcze długo od ostatniego ataku był bardzo dziwny. Podczas zabawy gryzł moje palce i ogony rodzeństwa bardzo dotkliwie. Jakby stracił wyczucie. Na dotyk ręki reagował wzdryganiem się. W nocy chodził spać do kuwety, mimo że kilka razy przenosiłam go do koszyka. Dzisiaj jest już normalny, choć nadto miziasty i nakolankowy. Do wszystkiego i wszystkich się przymila. Nawołuje mnie, gdy jest w drugim pokoju i przybiega jeśli odpowiem na jego nawoływanie. Dzisiaj dostał pierwszą dawkę Luminalu. Mam nadzieję, że ataki się już nie powtórzą a po jakimś czasie będzie można odstawić Luminal.
Zdjęcia zrobione wczoraj, gdy już się ożywił, ale jeszcze nie był sobą.
Wszystkie Twoje fotki sa rozczulajace po prostu jedne bardziej a drugie jeszcze bardziej to duze czarno-biale to kot?nie wiem czy to zauwazylyscie,ale faceci bardzo czesto"podkulaja"palce u stop jak to widac na niektorych fotkach O raaaaany,jak ten czas sie ciaaagnie...do 20 tyle jeszcze
Muszę napisać, że maluchy zaczynają mnie wkurzać. Pchają się na kolana, na ramiona, na głowę. Mruczą, ugniatają mnie łapkami, ślinią się albo mnie wręcz ciamkają. No jednego takiego to można jakoś znieść, ale całą drużynę P i Żuczka to ja już nie jestem w stanie zdzierżyć. Piko jest nadal zdrowy, więc w niedzielę zostanie powtórnie zaszczepiony a potem jak najszybciej muszę się go pozbyć. Najchętniej jednak to bym maluchy wydawała parami lub do domów z kotami. Pako i Piko mają po 2 jąderka i całkiem spore. Żuczek ma jakieś drobiny zamiast jąder i na dodatek jedno dość mocno cofnięte. Mam je wyciągać żeby się nie cofnęło. Awansowałam do miana masażystki kocich jąderek.
Człowiek wstanie tylko na chwilę z krzesła i co zastaje po powrocie.
Najgorsze jest to, że kiedy drobnicę z krzesła zdejmę i wreszcie sobie usiądę to zaraz drobnica pcha się na kolana. W tej chwili 3 członków drużyny P leży na moich kolanach. Pako był zbyt zaspany, aby się na nie gramolić i został tam gdzie go położyłam.