Witam!
Nocny Kurier Poznański:
Panowie zostali wczoraj sobie oficjalnie sobie przedstawieni. Było troszkę syku, przycupnięcia i zmieszania, ale jak to mówią pierwsze koty za płoty

Najpierw Ryszard chodził śladem Sznycla. Sznycel położył się za lustrem - jak tylko zszedł od razu biegł tam Rysio i starał się odleżeć swoje. To trwało parę godzin. Potem Panowie wzbili się na szczyty bohaterstwa i przebywali w jednym pokoju. Bez żadnych sensacji. W pewnym momencie przestali czuwać i nawet poszli spać. Rynio w nogach Radka przy biurku, Sznycello na mojej książce na kanapie

Ewidentnie widać, że Sznycel jest starszy i to nie pierwszyzna dla niego. Po wstępnym wycofaniu i lekkiej dezorientacji jest już rozluźnionym rezydentem. Nic sobie nie robi z Rysia, chodzi i wskakuje wszędzie, satelituje i jest ciekaw każdej aktywności w domu. Obok Ryszarda przechodzi spokojnie i obojętnie, nie boi się go w ogóle. Rysio też nie okazuje praktycznie żadnej agresji. Było parę syknięć z obu stron, ale to chyba bardziej pro forma. Nie doszło do żadnych rękoczynów ani awantur. Panowie trzymają fason

Mają oddzielne kuwetki w różnych pomieszczeniach, tak samo miseczki więc nie wchodzą sobie w drogę. Z obecnych wrażeń wnioskuję, że to Sznycel jest żywiołem dynamicznym - więcej chodzi, jest śmielszy, upomina się o pieszczoty i śpi z nami. Ryszard jest bardziej asekuracyjny, mniej wylewny, bardziej wycofany choć nadal zrelaksowany - śpi w swoich ulubionych miejscach, lubi być głaskany, ogonek ma w górze i ociera się o nogi (naturalnie najczęściej w kuchni). Myślę, że może być tylko lepiej. Póki co wszystko przebiega bezboleśnie i stopniowo. A sam Sznycelek jest wspaniały. Kochański, subtelny, pieszczotliwy i ciekawy. Z kuwetką współpraca przechodzi wzorowo, apetycik sprzyja a mruczenie godne tenora

Skrada nam konsekwentnie serca i jest w tym świetny

Każdy ma swój punkt widzenia, ale nie każdy z niego cos widzi.