Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
pixie65 pisze:Oj nie...
Chociaż...
Umarł spokojnie...
Agn pisze:Do wieczora wszystko biegło swoim rytmem.
Wieczorem przestawiłam jak zwykle stojak do łazienki na drugą porcję kroplówki. Zajrzałam do kontenerka. Mbati jak zwykle podniósł głowę i ochryple się przywitał; oczywiście wystawił też brzuch do głaskania. Podłączyłam kroplówkę i poczekałam, aż Mbati ułoży się jak zwykle w kłębuszek. Poprawiłam wężyk, żeby kapało spokojnie, kiedy on będzie sobie drzemał. Poszłam do kuchni przygotować dla niego jedzenie i leki. Zaglądałam do łazienki i sprawdzałam, czy kapie. Kapało.
Kiedy przyszłam z jedzeniem i lekami i sięgnęłam do kontenerka, by odpiąć kroplówkę, Mabti już nie żył.
Umarł tak jak go zostawiłam po podpięciu kroplówki - zwinięty w kłębuszek.
Zabrakło mi słów.
Tak strasznie mi ciężko. Tak ogromnie mi żal. Tak bardzo mi go brakuje.
Mbati [']
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 65 gości