Migotkowych wieści czas...
Dzisiaj u Migi byłyśmy zaledwie na 15 minut. Miałyśmy okazję wracać do domu autem, a nie autobusem, poza tym musiałyśmy być w Tychach o 13. Tak więc od początku. Zawiozłyśmy Migi immunold cat (betaglukon), a przy okazji mały prezencik coby Migu Magu i Kiarze milej było

Migotka na powitanie zaczęło ocierać sie o nogi, rozdawać baranki i miauczeć bezgłośnie (Ma taki zwyczaj. Otwiera buzię i udaje, że miauczy, najczęsciej robi tak na powitanie). Kiara spała, chyba zmęczona po południowym harcach, na szafie. Później zeszła i z zaciekawieniem przyglądała się Migotce. Migi jak wariatka o wszystko wokół się ocierała. Latała też za zwiniętym w kulkę sreberkiem (folią) i kocimi piłeczkami. Kiara też się przyłączyła, ale Migi ją przegoniła. Kiara chyba sobie z tego nic nie robi, bo i tak później wraca i dalej zaczepia

Ona jest naprawdę bardzo towarzyską, otwartą koteczką. Migotka już teraz paraduje z ogonkiem postawionym jak antenka i wygląda na bardzo zadowoloną, szczęśliwą i wogóle. Trafia do kuwetki, ma apetyt. Z Kiarą też lepiej, zaczęła jeść. Migi chętnie śpi na kanapie, widziałyśmy zdjęcia jak leży przytulona do człowieka. Były już momenty, że obie koteczki spały na jednym łóżku, stały blisko siebie przy miskach. Jak widać nie jest źle.. a Migotka wygląda naprawdę na szczęśliwą. Trzymajcie kciuki, musi być dobrze, bo taki domek jest dla niej idealny!
Zrobiłyśmy parę zdjęć, ale nic nie wyszło. Migi była w ciągłym ruchu i wszystki wyszło poruszony. Ale pani Beata jest już zarejestrowana na miau, ostatnio napisała cały referat i wkleiła zdjęcia, ale chyba ją wylogowała przypadkiem i wszystko się skasowało.. Obiecała na dniach coś skrobnąć. Tak więc czekamy
