Jakby specjalnie chyba na poprawę nastroju odzywają się dawno niesłyszane domki

Najpierw domek Cedrysiowy, a teraz zadzwoniła pani Renata, która adoptowała Miziaka i Marylin. Nie słyszałam się z nią od wielu tygodni, więc radość z dobrych wiadomości tym większa.
Miziak z 1,5 kg zabiedzonego chudzielca z grzybem, świerzbem, biegunką i katarem stał się czterokilogramowym, zadbanym pieszczochem

. Co prawda dręczy go powracająca biegunka i nawroty kataru, ale generalnie ma się dobrze. Marylin jest rozpuszczoną pannicą, która śpi pani na piersi, daje buzi i w ogóle jest takim przeprzytulaśnym pieso-kotem. Ponieważ Marylin ma mnóstwo energii (to młoda pannica, ok. półtoraroczna), a spokojny kilkulatek Miziak nie dotrzymuje jej zbyt chętnie towarzystwa w zabawach, ulubienica dostanie do towarzystwa kolejnego kociastego. Obecnie trwają poszukiwania młodzieńca, który będzie pełnił rolę chłopca do towarzystwa i dzikich harców dla Marylin. A Miziak jest ulubieńcem 8-mioletniego syna pani, Jasia, chłopaki się bardzo kochają, śpią razem, idylla
