
Bardzo chce zyc, choc jest swiadoma tego, ze jej stan jest bardzo powazny. Ale stara sie jak moze nie poddawac sie. Ma naprawde niesamowicie duzo sily


Sp.Ozzi [*] byl taki sam. Chocby doslownie resztkami sil, ale walczyl do konca, do konca chcial byc miziany, byc blisko czlowieka, do konca mruczal zadowolony z zycia... Przeciez, kiedy mial pierwszy powazny kryzys zdrowotny-byl to pierwszy dzien Swiat Bozego Narodzenia - ja myslalam, ze razem z Nim odejde ja! Bylam pewna, ze sie wlasnie zegnamy na zawsze... A on... To byla nierowna walka i bardzo ciezka. A jednak Ozzi wyszedl z niej obronna lapka, te walke zwyciezyl!

A przeciez juz dawno mogl sie poddac i odejsc za TM, Matylda tez juz dawno mogla sie poddac... ale nie!!! Absolutnie nie!!! Walczymy jak lwy!!! Bez walki sie poddac nie wolno!!! Jesli juz mamy polec-to w walce!
Te koty wiedza, ze sa kochane najbardziej na swiecie i odwzajemniaja te milosc tak samo mocno.
Chca zyc, chocby na przekor medycynie, ale chca zyc, bo kochaja i sa kochane, zyja z milosci i dla milosci! One same sa miloscia...