Cholera jasna.. Wiadomo, ze trzeba leczyć, diagnozowac i obserwować aż do momentu, gdy będzie pewność co Promysiowi jest i jakie są rokowania.
Myslę, ze dziewczynom chodzi o to, że prof. Galanty to spec, który będzie wiedział co i jak trzeba zrobić i gdzie zajrzec tak, aby nie stworzyc żadnego zagrożenia. Ale to Ty podejmujesz decyzję, w oparciu o informacje jakie masz bądź dostaniesz od lekarzy i masz w tym moje pełne poparcie. Więc zanim na cokolwiek się zgodzisz to pytaj ile wlezie, abys była spokojna o swoje decyzje. I niewazne, ze to profesor, a ten drugi nie.
Czekam jak na zbawienie na dalszą diagnozę i oczywiście informację, że to co jest da się wyleczyć. Koty z FIV też zyją i mają sie dobrze, więc fiv to nie wyrok. Gorzej z nowotworem, zwłaszcza jeśli objął całą krtań. No ale tego nie wiemy, to są spekulacje i przypuszczenia.
Już sama nie wiem co napisać, a chcę pisać, abyś też poczuła, ze nie jesteś z tym sama, choć zdaję sobie sprawe, że ja sobie popiszę, a Ty masz do czynienia z choróbskiem na co dzień i z wszelkimi troskami z tym związanymi..
Dzięki za propozycję pomocy kacprowi - to jest prawie 50km od Warszawy w przeciwnym do Was kierunku - więc nawet nie śmiałabym Cię poprosić o pomoc. Przy Twoich kłopotach i zajętym czasie... ale dzięki - nigdy nie wiadomo, czy aby nie będzie jakiegoś alarmu, gdzie już nic innego nie jest ważne, tylko kot.
Dobrej nocy... Jestem z Tobą, z Wami, z Promysiem...
I z Erin.
Planujesz założenie swojego wątku???? Dobrze wytropiłam?