TyMa ten kocurek jest brązowo popielaty, ale jak będzie wyglądał w przyszłości nie mam pojęcia.
Mokkunia kiedyś sfocę.
Czuje się podle, ale musiałam szybko podjąć decyzję. Koło południa w drodze do weta przechodziłam koło Domu Chleba. Pani ekspedientka przytrzymywała drzwi, aby się nie zamknęły. Zapytałam czy faktycznie w sklepie jest tak gorąco, bo na zewnątrz dzisiaj raczej chłodnawo. Usłyszałam, że do sklepu wszedł pies i nie chce wyjść. Droga pani wyprowadziła szczeniaka nęcąc go wędliną. Drzwi zostały zamknięte, ale szczeniak nie miał zamiaru odejść. Pani ekspedientka poprosiła mnie abym odciągnęła psa od sklepu no, więc go zabawiałam aż doszliśmy do weta. Wetka obejrzała i stwierdziła, że to 4-5 miesięczna suczka wolna od pcheł. Sunia miała obrożę, więc wzięłam od wetki tylko smycz, kilka próbek RC i nie spiesząc się poszłyśmy do domu. Obeszłam jeszcze skwer koło Domu Chleba, ale nikt psa nie szukał. Po drodze słyszałam od ludzi jaka to ładna psina, lecz gdy zapytałam czy ktoś ją chce to nie było chętnych. W domu sunia piła dużo wody, 2 razy nasiusiała w przedpokoju, mimo że była 2 razy wyprowadzona i tam też zrobiła siusiu, pogoniła koty, zjadła na raz 2 próbki karmy. Po godz.15 przyszła miła pani ze Straży Miejskiej i zabrała psinę do schroniska. Nie mogłam trzymać jej u siebie.
Sunia z Pepą.