Grzybica

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pt lis 16, 2012 16:08 Re: Grzybica

pogrubionymi literami zaznaczyłam rodzaje grzybów na które działa lek

Nazwa: Insol Dermatophyton
Skład: Postać: zawiesina do wstrzykiwań domięśniowych.

Skład: 1 ml szczepionki zawiera inaktywowane szczepy:
Trichophyton verrucosum szczep 410 (jeleń)
Trichophyton mentagrophytes szczep 1032 (koń)
Trichophyton sarkisovii szczep 551 (wielbłąd)
Trichophyton equinum szczep 381 (koń)
Microsporum canis szczep 1393 (kot)
Microsporum canis var. distoratum szczep 120 (czarna pantera)
Microsporum canis var. obesum szczep 1311 (tygrys)
Microsporum gypseum szczep 59 (koń)
w ilości minimum: 6,25 x 106 mikrokonidiów każdego szczepu.
Właściwości farmakologiczne: Szczepionka do uodparniania i leczenia klinicznej formy grzybicy skóry dla koni, psów, kotów, królików i świnek morskich.
ATC vet: QI 05 A, QI 06 A, QI 07 A, QI 08 A, QI 11 C

Insol® Dermatophyton jest inaktywowaną chemicznie szczepionką zawierającą szczepy grzybów z rodzaju Trichophyton spp., i Microsporum spp. izolowane od różnych zwierząt.
Spektrum to obejmuje praktycznie wszystkie szczepy grzybów wywołujących dermatomykozy u koni, psów, kotów, królików i świnek morskich.
Szczepionka po dwukrotnym podaniu wywołuje aktywną odporność immunologiczną typu komórkowego przeciwko naturalnemu zakażeniu dermatofitami trwającą około jednego roku. W zależności od stanu zwierząt, zastosowanie szczepienia zapobiega wystąpieniu dermatomykoz wywołanych w.w grzybami (profilaktyka) lub powoduje wyleczenie zwierząt zakażonych, u których stwierdzono objawy kliniczne dermatomykozy (terapia).
Skuteczność szczepionki została potwierdzona badaniami klinicznymi u koni, psów, kotów, królików i świnek morskich.
Okres karencji: Trwałość:
Szczepionka przechowywana w oryginalnym opakowaniu w temp. od +2oC do +8oC zachowuje trwałość 36 miesięcy. Po pierwszym otwarciu opakowania szczepionkę można przechowywaç w temperaturze +2oC do +8oC przez okres 14 dni.
Przy pobieraniu szczepionki należy zachowaç zasady aseptyki.
Chronić przed dostępem dzieci

Karencja: konie, króliki – tkanki jadalne: 3 dni.
Wskazania: Uodparnianie koni, psów, kotów, królików i świnek morskich
przeciwko klinicznej formie grzybicy skóry wywoływanej
przez grzyby z rodzaju [b]Trichophyton spp.,i Microsporum spp.
(T.verrucosum, T.mentagrophytes, T.sarkisovii, T.equinum,[b]

M.canis, M.gypseum).
Leczenie klinicznej formy grzybicy skóry u koni, psów, kotów,
królików i świnek morskich wywołanej przez grzyby z rodzaju
Trichophyton spp.,i Microsporum spp.[/
b][/b]
Przeciwwskazania: Przeciwwskazania:
Nie stosować u koni będących w stanie stresu lub zwiększonego
wysiłku fizycznego (okres wyścigów, zawodów, aukcje,
wzmożony trening) lub w okresie rekonwalescencji. Nie stosować
u zwierząt wykazujących objawy schorzeń z podwyższoną temperaturą ciała oraz u zwierząt, którym podaje się
preparaty sterydowe lub inne preparaty o działaniu immunosupresyjnym.

Nie stosować u zwierząt młodych:
Konie: poniżej 5 miesięcy życia
Psy: poniżej 6 tygodni życia
Koty: poniżej 1 miesiąca życia
Króliki: poniżej 6 tygodni życia
Świnki morskie: u zwierząt o masie ciała poniżej 150 ramów.

Działania niepożądane:
W rzadkich przypadkach obserwuje się przejściowy obrzęk
w miejscu iniekcji (głównie u koni) dochodzący do wielkości
jaja kurzego, zanikający samoistnie po 3-5 dniach. Niekiedy
obserwowano rozlany i bolesny obrzęk w miejscu podania,
dochodzący do wielkości dłoni, któremu mogą towarzyszyć
objawy ogólne takie jak: podwyższona temperatura ciała,
apatia, brak apetytu. Objawy te zanikają po 8-10 dniach.
W takich przypadkach zaleca się prowadzić leczenie objawowe
unikając jednak miejscowego stosowania środków
o działaniu drażniącym.

Ostrzeżenia:
U koni, u których grzybica skóry znajduje się w stadium inkubacji
w momencie pierwszego szczepienia, może dojść do
rozwinięcia się choroby. Zmiany chorobowe zanikają jednak
samoistnie w ciągu 2 - 4 tygodni po drugim szczepieniu
(po 14 dniach od pierwszego szczepienia).
W hodowlach rasowych kotów, u których stwierdzono silną
grzybicę skóry, obserwowano niekiedy zmniejszenie skuteczności
szczepień i wzmożoną tendencje do nawrotów klinicznej formy grzybicy skóry.

Interakcje:
Brak odpowiednich danych o możliwym wpływie innych
szczepień na odpowiedĽ immunologiczną przeciwko grzybom.
Z tego względu nie zaleca się podawania innych szczepionek
w okresie między szczepieniami preparatem Insol®
Dermatophyton oraz w ciągu 14 dni przed i po zastosowaniu
szczepionki Insol® Dermatophyton.
Opakowanie: Fiolka poj. 2 ml lub 5 ml
Postać: amp.
Producent: Boehringer Ingelheim Vetmedica GmbH.

natalia1001

 
Posty: 78
Od: Pon paź 13, 2008 18:28
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 18, 2012 20:50 Re: Grzybica

Dzięki za szerszą analizę. Brzmi przekonująco i choć u koteczki sprawa nie przybiera dramatycznego obrotu, będę brać pod uwagę zastosowanie tego leku.

A co myślicie o teorii, że wystąpienie lekkiej postaci grzyba może mieć podłoze alergiczne (nie wiemy, co może (alergizować). Taka była jedna z sugestii weta. Czy w tym przypadku to lekarstwo przyniesie skutek?

Azahar

 
Posty: 21
Od: Śro paź 10, 2012 18:34

Post » Sob gru 08, 2012 13:33 Re: Grzybica

Witam, to znowu ja.
Tym razem dobre wiadomości. Pani doktor obejrzała wnikliwie moją małą i stwierdziła ZNACZNĄ poprawę. tak więc zmierzamy ku końcowi i szczepionki czy inne poważne lekarstwa mogą poczekać (oby nigdy nie były potrzebne).
Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz dzięki za rady! :kotek:

Azahar

 
Posty: 21
Od: Śro paź 10, 2012 18:34

Post » Sob gru 08, 2012 20:01 Re: Grzybica

Azahar pisze:Dzięki za szerszą analizę. Brzmi przekonująco i choć u koteczki sprawa nie przybiera dramatycznego obrotu, będę brać pod uwagę zastosowanie tego leku.

A co myślicie o teorii, że wystąpienie lekkiej postaci grzyba może mieć podłoze alergiczne (nie wiemy, co może (alergizować). Taka była jedna z sugestii weta. Czy w tym przypadku to lekarstwo przyniesie skutek?


dermatofitoza nie może być jako tak wywołana podłożem alergicznym bo to zupełnie odmienne problemy. Owszem w przypadku dermatofitów mają one silne właściwości uczulające więc w przebiegu choroby dochodzi do rozwoju nadwrażliwości na ich alergeny co dodatkowo może nasilać objawy choroby i być przykładowo powodem zwiększonego świądu. Należy też pamiętać że często u kotów występuje nosicielstwo dermatofitów, które mogą ujawniać się w przebiegu chorób upośledzających układ immunologiczny. W przypadku chorób alergicznych w leczeniu stosuje się min cyklosporynę, glikokrtykosteroidy które mogą upośledzać układ odpornościowy co może w konsekwencji doprowadzic do ujawnienia się grzybicy u nosicieli
Marwet

Marwet

 
Posty: 9
Od: Pt gru 07, 2012 12:27
Lokalizacja: Lublin/Turka

Post » Pon gru 17, 2012 9:06 Re: Grzybica

Witam,
wracam znów tutaj, wzięłam koteczkę na dt i okazało się że ma grzybicę, świeciła.Dostała szczepionkę Felisvag tydzień temu. Problem w tym że jest trochę dzika i trudno ją smarować bo nie da się złapać. Wetka powiedziała żeby się nie przejmować bo zadziała szczepionka. Kotka jest długowłosa, zmiany są widoczne na uszku, nosku i pod okiem. Nie wiem co jest w sierści, nie da się dokładnie oglądnąć. Pytanie:
-czy zarodniki grzyba będą się utrzymywać na sierści już po wyleczeniu jeśli nie będzie kąpana?
-czy w związku z tym będzie zarażać moje koty? Teraz jest izolowana w osobnym pomieszczeniu.
Wetka jest przeciwna ogoleniu kota bo to jest stres dla niego.
Powiedziała również że po wyleczeniu kot nie będzie zarażał.
Jak to jest? Może ktoś znający się, może mi to wytłumaczyć?
Bardzo proszę o opinię osoby znającej temat.Przecież zarodniki grzyba przeżywają w otoczeniu bardzo długo, więc i w sierści mogą się znajdować .
Kot szczepiony nabędzie odporność ale moi rezydenci nie są szczepieni p.grzybowi i w/g mnie mogą się zarażać.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon gru 17, 2012 17:56 Re: Grzybica

mirkaka pisze:[...]Powiedziała również że po wyleczeniu kot nie będzie zarażał.
Jak to jest? Może ktoś znający się, może mi to wytłumaczyć?[...]

Może nie znam się zbytnio na biologii grzybów itd, ale mogę wypowiedzieć się z doświadczenia:
Mając od ponad 3 lat +/- 20 kotów pod opieką non stop w DT, przeszłam już kilka razy 'atak grzyba'. Moje obserwacje: NIE zarażają się wszystkie koty nawet jak mają bezpośredni kontakt z osobnikami chorymi, chociaż kocięta i młode koty do około pół roku raczej na 99% się zarażają jak tylko mają kontakt z chorymi na grzyba.
Zarodniki nie utrzymują się w domu w nieskończoność po wyzdrwoieniu kota, bo zawsze jak udało mi się opanować sytuację - wyleczyć wszystkie koty to potem jak przychodził nowy się nie zarażał. I nie było grzyba u żadnego kota dopóki jakiś z zewnątrz nie przywlókł nowego.
Rodzaje też są różne, czasem taki, że zarażał się błyskawicznie a czasem nie.

Natomiast jeśli organizm jest podatny, słabsza odporność czy coś to moze sie zarazic również pośrednio, że przeniesie się grzyba na jakichś sprzętach, ubraniach ... itp.
Bywa różnie.

Powiem tak, tak jak postępujesz, że ona jest odizolowana, że żadne rzeczy w szczególności 'miękkie' jak kocyki, ręczniki, zabawki, legowiska nie mogą trafić do kontaktu z pozostałymi kotami, nie branie jej na ręcę np. w swetrze w którym potem będziesz przytulac innego kota... to powinno na 99% wystarczyć aby Twoje koty się nie zaraziły.

Ona ma naprawdę niewiele tego grzyba, tyle co trochę na uchu i ciut na pysiu.

Pamiętaj że w zwalczaniu grzyba bardzo ważne jest słońce (pomieszczenie w którym jest 'grzybiarz' powinno być nasłonecznione, w ciemnej piwnicy to i zdrowy grzyba dostanie, oraz rzeczy kwaśne: ocet - można używać przy sprzątaniu, sok z cytryny - można używać do przecierania swoich rąk aby nie złapać samemu.
Mróz podobno też - można wymrozić legowiska, drapaki które miały kontakt z zagrzybionym - choć nie wiem na ile to skuteczne.
Dla pewności lepiej dawać kotce takie kocyki i legowiska, które można potem wyrzucić, jakieś z lumpeksu rzeczy.

Mam w domu specjalny proszek do prania, taki 'szpitalny' , jest napisane że zwalcza grzyby, mogę Ci odsypać, ja piorę w nim kocie kocyki, ręczniki itp...

Jak już kicia będzie po drugiej szczepionce i wszystkie zmiany miejmy nadzieję znikną to wtedy mogę dla pewności przyjechać ją wykąpać w czymś grzybobójczym, w nizoralu, micetalu, żeby nie pozostawały na niej potencjalne zarodniki.
Teraz w trakcie leczenia to chyba nie ma sensu kąpać jej całej, przy tak małych zmianach, w sumie kąpanie osłabia naturalną florę bakteryjną skóry, a ta jest najskuteczniejszą ochroną przed zarażeniem grzybem.

Potem pomieszczenie, w którym była sobie zdezynfekuj, wymyj środkiem jakimś skutecznym, można u weterynarza nabyć wirkon, można też wypożyczyć lampę uv od nas taką jak weci mają, ale to na koniec.

Tak poza tym naprawdę nie ma co panikować, od grzyba się nie umiera :wink:
Jakby co to służę bezpośrednią pomocą.
Na to szczepienie to może po świetach pojedźmy.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon gru 17, 2012 18:15 Re: Grzybica

Azahar pisze:Dzięki za szerszą analizę. Brzmi przekonująco i choć u koteczki sprawa nie przybiera dramatycznego obrotu, będę brać pod uwagę zastosowanie tego leku.

A co myślicie o teorii, że wystąpienie lekkiej postaci grzyba może mieć podłoze alergiczne (nie wiemy, co może (alergizować). Taka była jedna z sugestii weta. Czy w tym przypadku to lekarstwo przyniesie skutek?



Pisałaś, że lepiej, ale może komuś się przyda.

Moja Emma, lat blisko 16, przez kilka lat była leczona na grzybicę. Na różne sposoby. Przy czym fakt, że kilkakrotne badania nie wykazały wyhodowania grzyba nie skłaniał wetów do refleksji.
Co się okazało - Emma jest alergiczką. Najbardziej na kurczaka, potem indyk, trochę ryba.
Jest na diecie (karma królik i ryż), po przeleczeniu mocniejszymi dawkami,. teraz na stałe co drugi dzień dostaje minimalną dawkę sterydu. Przestała mieć łyse placki, przestała się drapać, przestała mieć rany pod oczami i na pyszczku.
Z poprzednimi wetami, u których leczyliśmy się kilka lat musieliśmy się w związku z tym rozstać.
Wiem, że steryd to nic dobrego, ale jakość jej życia jest nie do porównania lepsza.
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 17, 2012 18:28 Re: Grzybica

Dzięki Mpacz78 za odpowiedź, ja ręczniki gotuję w 90 stopniach, mam nadzieję że to wystarczy, potem mogę je wyrzucić. Lampę UV też mam w domu, mogę pomieszczenie naświetlić. Podłogę zmywam domestosem co parę dni, wirkon mam ale mnie uczula i nie mogę go stosować bo dostaję duszności. Co dwa -trzy dni gotuję ręczniki na których Rózia leży,Ręce dokładnie myję po kontakcie z nią i ostatnio przecieram octem winnym. Pomieszczenie w którym jest Rózia jest na piętrze, ma dwa okna dachowe od wschodu ,więc słońce jest tylko rano, jest tam duży kaloryfer bo służyło za pralnię dopóki nie pojawiła się Rózia. Jest tam cieplutko i sucho. Nawet na kaloryfer kładę mokry ręcznik aby powietrze było trochę wilgotniejsze, bo przy katarze suche jest nie dobre. Wszystko robię zgodnie z zasadami. Tylko nie pozwoli mi się wziąć na ręce w rękawiczkach, więc głaskanie jest gołą ręką i ewentualne smarowanie imawerolem.
Ja tylko chciałam wiedzieć jak to jest z punktu widzenia leczniczego, czy zarodniki przeżywają na sierści czy nie? Czy mam się martwić o moje stado czy nie? Skąd mam wiedzieć jaką moje koty mają odporność?

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon gru 17, 2012 21:59 Re: Grzybica

mirkaka pisze:Ja tylko chciałam wiedzieć jak to jest z punktu widzenia leczniczego, czy zarodniki przeżywają na sierści czy nie? Czy mam się martwić o moje stado czy nie? Skąd mam wiedzieć jaką moje koty mają odporność?

No tak, robisz wszystko co się da.
A jesli chodzi o pozostałe koty to chyba nie da się odpowiedzieć jednoznacznie, mi wychodzi, że jednak te zarodniki nie siedzą w sierści w nieskończoność, jak kot zwalczy grzyba, i grzyb się nie namnaża, to potem nie zaraża.
Choć nie potrafię określić jaki jest czas przejściowy, ile czasu kot może zarażac po wyzdrowieniu - w sensie po ustapieniu objawów u niego.
Myślę, że przy wszystkich srodkach ostrożności jakie stosujesz Twoje stado jest bezpieczne, ale na 100% gwarancji nikt nie da. Czy mają odporność? To są zdrowe, bardzo zadbane, odżywione koty, w dobrej kondycji, nie maluchy, więc raczej mają dobrą odporność. I nie sa narażone na bezpośredni kontakt z kotem z objawami.

Jednak myślę, że z grzybem to jest tak, że i ludzie i zwierzęta mogą być nosicielami grzybic różnoorakich, i dopóki organizm jest w równowadze to nie dochodzi do objawów, ale ludzie też czasem mają jakieś grzybice np. po długotrwałej antybiotykoterapi, nie musza sie od nikogo zarazić, tylko po zakłóceniu naturalnej flory bakteryjnej grzyby przejmują kontrolę...
My cały czas żyjemy w środowisku pełnym bakterii, grzybów i innych dziwnych rzeczy, to jest naturalna sprawa, tylko to musi pozostawac w pewnej równowadze.
Rózia też do równowagi dojdzie i będzie wszystko oki.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 18, 2012 12:54 Re: Grzybica

Arwena28 pisze:Dziewczyny, proszę o radę i podzielenie się doświadczeniem.

Moja kota była w lipcu szczepiona (Nobivac Tricat Trio). Półtora miesiąca później musiałam jej zafundować przymusowe "wakacje" - leżałam w szpitalu a kot poszedł do znajomej, która ma też swoje koty. Mała wróciła z kocim katarem - szczepienie nie pomogło. Dostawała przez 2 tygodnie antybiotyk i przez 3 tygodnie Immunactiv Balance na odporność. Jakieś 2 dni po powrocie na nosie pojawił jej się też jaśniejszy placek - kicia jest cała czarna, a tam miała miejsce z lekko przerzedzonym futerkiem. Było to do tego stopnia malutkie i niepozorne, że początkowo wzięłam to za efekt otarcia o coś chropowatego - kota uwielbia się ocierać i robi to też całą mordką. Kiedy poszłam z kichającym kotem (właśnie jakieś 2-3 dni po powrocie) do weterynarza, ten plamki nawet nie zauważył. Widoczna była za to tydzień później, gdy poszłam z kotą na kontrolę (i dostałam kolejną dawkę leków, bo jakoś jej nie przechodziło). Wtedy pani doktor obejrzała plamkę, sprawdziła ją ultrafioletem... Pod lampą nic nie wyszło, ale to ponoć nie oznacza, że nie ma grzybicy. Dlatego przepisała Imaverol do smarowania. Nie pomoże, nie zaszkodzi. Zaznaczyła, że jeśli to grzybica, to leczenie może potrwać nawet miesiąc i jeśli po tym czasie kota nadal będzie miała plamę, mam przyjść. Minęły 2 tygodnie. Smarowanie nie pomagało. Plama rozrosła się do rangi plamiska - po smarowaniu Imaverolem odpadają kotu łuski/strupki, widać miejscami czerwone prześwity (zakładam, że to skóra). Spanikowałam, gdy plama zamiast maleć, zaczęła "rozlewać się" do okolic oka. Poszłam do innego lekarza. Tam pani weterynarz stwierdziła, że nie jest w stanie powiedzieć, co to. Wygląda trochę jak grzybica, ale pod lampą nic nie widać, Imaverol nie zahamował problemu, a kicia nie do końca straciła w tym miejscu futerko (co nie jest ponoć charakterystyczne dla grzybicy) - miejscami ma fragmenty skóry ze swoim czarnym nosowym mieszkiem. Z drugiej strony nie są to też swoiste objawy świerzbu - kota wydaje się nie wiedzieć o swoim problemie, nie "traktuje" jakoś inaczej nosa, choć podobno świerzb strasznie swędzi i koty wydrapują sobie rany aż do krwi... Pani weterynarz wydedukowała, że kota może mieć problem z odpornością, trzeba więc zrobić badanie krwi. Jeśli zaburzona odporność, to może i grzybica (a lek nie działa, bo kota ogólnie jest na leki jakaś odporna i chorować lubi...). Trzeba więc zebrać zeskrobiny. Pani doktor poleciła mi dobrego lekarza w Katowicach, który jest też kocim dermatologiem, ale kolejki do niego są spore (dzwoniłam) i boję się, że nim się doczekam, to Lunie stanie się coś poważnego - przeraża mnie, że ta infekcja (czy cokolwiek) zahacza pomału o prawe oko...

Znacie jakiegoś dobrego weterynarza, który zajmuje się problemami skórnymi kotów i ma możliwość wykonania badań laboratoryjnych (bo moja pani weterynarz nie ma) w Rudzie Śląskiej lub okolicach?

Załączam dwa zdjęcia (koszmarnej jakości, robione przed chwilą na czarnym, ruszającym się kocie). Wiem, że słabo widać, ale może kojarzycie, co to?

http://www.mordka.home.pl/jak/1.jpg
http://www.mordka.home.pl/jak/2.jpg

Z góry dzięki za wszelkie rady, sugestie i namiary...


A u nas szczęśliwe zakończenie. Kilka miesięcy smarowania Imoveralem, 120 tabletek Immunodolu Cat, kąpiele w Ketoscanie dwa razy w tygodniu, dwie szczepionki Biocan M (09.10. oraz 23.10.). Ponoć czeka nas jeszcze jedna dawka w kwietniu. Nadal profilaktycznie przemywam czarnuli nosek Imoveralem, po przerwie podam jeszcze jedno opakowanie Immunodolu na odporność. Ale wstrętna plama zniknęła, futerko odrosło i tylko w jednym miejscu został malutki ślad, jakby blizna. Mam nadzieję, że to koniec walki z grzybicą :D

Arwena28

 
Posty: 42
Od: Wto lis 22, 2011 20:33
Lokalizacja: Ruda Śląska

Post » Czw sty 03, 2013 7:53 Re: Grzybica

Dla osób które przeszły przez ten koszmar z grzybami mam pytanie natury ekonomicznej ile mniej wiecej łącznie wyszło was leczenie jednego kociaka. Właśnie od jakiegoś czasu jedna z moich kotek zaczęła się dziwnie zachowywać (stosunkowo czeste wymioty, do tego często zdarza jej sie po przebudzeniu w specyficziczny sposób kichać- podobno to w wyniku przebytego kociego kataru) - na te jej reakcje weterynarz stwierdził, że może po pierwsze może w wyniku stresu związanego z przeprowadzką ma osłabiona odpornośc i po kocim katarze tak się zdarza, no a wymioty - bo kot się zakłacza. Jednak od samego początku jak ją miałam gdzieś przypadkiem jak ją głaskałam wyczuwałam lekkie, naprawde drobne mikrostrupki, ale wet nic nie znalazł. Z czasem gdzieniegdzie w okolicach kręgosłupa pojawiały sie i znikały kolejne, ale wine zarzucałam na jej dzike zabawy z moją 4 miesięczną kicią i przypadkowe skaleczenia. Jednak dzis odkryłam, że ta starsza ma dwa placki obok siebie, które przypominają nieco owrzodzenia. Pozatym nic wiecej sie nie zmienia, ani kicia sie za specjalnie nie drapie, ani jej sierść w tym miejscu nie jest zmieniona.
Na myśl o kolejnej wizycie u weterynarza aż mnie trzęsie ze względu na to, że kicia jest mega płochliwa i nie za chętnie daje sie złapać i bardzo długo przeżywa wizyty u weterynarza, a w ciągu ostatniego 1,5 miesiaca jak u mnie sa kociaki zdązyłam byc tam dość często- wcześniej ze wzgledu na koci katar u małej kici i mega zarobaczenie obu kotek oraz mega rewolucje żołądkowo-jelitowe małej. U małej w sumie nie zauważyłam żadnych ran, za to takie prześwity w sierści przy uszkach nad oczami xD ale to moze dlatego, że ta starsza zawsze ją tam do bólu wylizuje xD
Pytam tutj ogólnie o finanse gdyż z tego co wyczytałam to kuracja jest stosunkowo długa i w dośc duzo rzeczy trzeba sie zaopatrzyc i do tego wizyty u weterynarza, a nie ma co się oszukiwac, że czasem ceny są zabójcze. Przez miesiąc trochę pieniędzy poszło, dośc sporo ograniczyłam swoje jedzonko by te łobuzy do zdrowia jakotakiego doprowadzic, a tutaj kolejny powó do obaw; ( w dodatku samochód mi padł i nawet nie mam jak dowieźc kici... eh... w weekend może poprosze jakiegośznajomego co by mi pomógł, bo pieszo to nie zabawa z dwoma transporterkami).
Nie chciałabym bym wyszła na materialistkę, bo sama sobie od ust odbieram by jakoś tym swoim czworonożnym pieszczochom pomóc jednak moje fundusze są bardzo mocno ograniczone i trzeba bedzie coś pokombinowac.
No i przeraża mnie opcja tej całej pielęgnacji, bo o ile małą da radę jakos ogarnac o tyle ruda popadnie w głeboką depresję i znowu zniknie mi (tak jak na początku) gdzieś pod łóżkiem i bedzie sie bała własnego cienia- bo to mega strachliwy kot.
Przez mój dom rodzinny przewinęło sie naprawdę dużo kotów, ale żaden z nich nie miał w takiej kumulacji problemów zdrowotnych i totalny brak doświadczenia się tutaj odzywa.

SaphireMInd

 
Posty: 8
Od: Pon lis 26, 2012 15:19
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw sty 03, 2013 8:37 Re: Grzybica

Przede wszystkim, czy kotka dostawała w miejsca, gdzie są te strupki, jakieś zastrzyki? Po niektórych lekach robią się takie odczyny i czasami sierść całkiem wypada, a czasami nic z zewnątrz nie widać, a jak się kota pomaca, to wtedy je czuć. Szczególnie po Baytrilu.
Łysinki są zupełnie normalne :), u jednych kotów bardziej widoczne u innych mniej :)
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18779
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw sty 03, 2013 9:03 Re: Grzybica

Kotka nie dostawła jak narazie żadnych zastrzyków, chyba że sterylizacja obejmuje taki zabieg by w plecy kłuc(ale to było nim kicia do mnie trafiłą w październiku). Od tamtej pory nie mogłam szczepic kotów bo ciągle były zastrzeżenia co do małej, pozatym odrobaczenie i dawka przypominająca była podana dopiero pod koniec grudnia. Na zastrzyki miałam sie zgłosic dopiero po Nowym Roku.

SaphireMInd

 
Posty: 8
Od: Pon lis 26, 2012 15:19
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw sty 03, 2013 9:07 Re: Grzybica

W takim razie warto by było, żeby ktoś obejrzał te strupki.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18779
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro lut 06, 2013 12:47 Re: Grzybica

Na początku witam wszystkich. Nie tylko na tym forum jestem nowa ale i na wątku więc od razu przepraszam jeśli coś z mojego postu będzie powtórzeniem wcześniejszych zapisów forumowiczów/ek no i za samą długość mojego postu.

W styczniu tego roku przygarnęłam z ulicy kotkę. Wcześniej przez miesiąc leczyliśmy ją w klinice na zapalenie oskrzeli (convenią). Kicia została odrobaczona zewnętrznie i wewnętrznie. Kicia generalnie jest kotą dziką ale jako tako dała się oswoić człowiekowi który ją bardzo regularnie karmił. Do tego stopnia, że kiedy któregoś dnia montowałam jej zimową budkę ocierała się o moje nogi, robiła ósemki, mruczała i udeptywała powietrze. Jednak ta dzikość w jej sercu nadal jest obecna bo po miesiącu pobytu w klinice, obcym sobie miejscu, łapance w transporter, podróży samochodem i obcym zwierzętom dookoła zrobiła się nieufna. Nie było dramatu bo mimo, że syczała na nas to dawała się kiziać. Ba, podkładała sama później łepek.
Ale... po tym już jak ją odebrałam z kliniki (świeżo miała zdjęty kubrak po sterylce) zauważyłam u niej zmiany w pachwinie i pod pachą. Sierść wyglądała jakby była oklejona mokrym jedzeniem a w okolicach pachy i pachwiny skóra była zaróżowiona i jakby spocona (a może wylizana) i znajdowały się na niej grudki jakby czarnego brudu (tak jak po opaleniu człowiekowi skóra się "roluje"). Przetarłam jej te zmiany ciepłą wodą i umówiłam się z wetem że jak jej się to nie zagoi wrócę z nią do lecznicy.
No więc się nie zagoiło a wręcz było jeszcze gorzej. Kicia się tym strasznie interesowała, lizała, wygryzała tak że pojawiały się kolejne miejsca na ciele. Dodam, że kotka mimo tego swojego usposobienia pro-ludzkiego jest dzika więc wszystko u niej wykonuje się inaczej. Nie da się jej obracać na prawo lewo jak inne moje dwa domowe piecuchy. Tu wszystko jest dla kici mega stresem. Wetka zrobiła zeskrobiny, z których nic nie wyszło. Powiedziała żeby fungidermem codziennie pryskać jej zmienione chorobowo miejsca i po tym pakować ją w szyty przez nas ręcznie kubrak z rękawa bawełnianej bluzki (!), co oczywiście sobie darowaliśmy. Bo na fungiderm dostawała ataku wściekłości tak że już nawet nie wyobrażaliśmy sobie jak ją spakujemy do kubraka. Dostała również zastrzyk (teraz nie pamiętam nazwy, coś Bio ...) i antybiotyk p/bakteryjny Synulox.

Ponieważ miałam wrażenie że objawy się nasiliły i ponieważ terapia dla dzikiego kota, jak dla mnie była dość innowacyjna poszłam do innej lecznicy.
Każde wyjście dla mojej koty to trauma, najpierw syczy jak chcę ją złapać, potem sika do transporterka, dyszy, fuka, trzęsie się jak osika. Ogólnie źle to znosi. Że już nie wspomnę że po wszystkim w drodze powrotnej z tego stresu robi również kupę do transporterka, na stół, no gdzie akurat stoi.
Kota ma łyse place na całym ciele i na głowie. Najpierw skóra pod sierścią robi się jakby szara, później kicia się szorcuje, ciućka te miejsca, liże do momentu aż wyliże sobie futerko, później skóra robi się taka gruba jak u słonia i jest mocno różowa, czasami znajduję u niej również i krwawe miejsca, które sobie szorcuje najprawdopodobniej kiedy jej nie pilnujemy.
Wetka pobrała zeskrobiny. I tak:
1. pod mikroskopem okazało się że łuska włosa jest rozpulchniona co może wskazywać na grzyba
2. w tym szybkim badaniu zeskrobiny nic nie wyrosło
3. czekamy na te laboratoryjne
Na razie dostała lamisil (pól tabletki co drugi dzień).
Antybiotyk p/bakteryjny kefavet (zamiast Synolxa).
Immunodol
Osłonkę do antybiotyków
I zalecone ma kąpiele w Malasebie a potem pakujemy ją w kubrak posterylkowy. Co chwilę nowy bo jeden na niej pól dnia nie przetrwa, od razu pojawiają się dziury od drapania.

Tylko teraz tak. Leki dostaje już drugi tydzień, poprawy nie widzę. Wiem, że to za szybko ale ...
Kota jest odizolowana od moich pozostałych by ich nie zaraziła. Siedzi biedna w łazience skulona w posłanku. Na pewno ma osłabioną odporność. Wszystko co przeszła to wywrócenie jej świata do góry nogami - wiem - i na pewno to zachwiało jej odpornością. Tylko co ją dopadło ? Grzyb ? Nużeniec ?
Wetka mówi, że nużeniec to rzadkość. Ale go nie wykluczamy. Już drugi raz z zeskrobin nic nie wyszło i może nie wyjść co nie znaczy że tak czy inaczej to nie jest np. grzybica.
Chciałam ją zaszczepić insolem ale od grudnia nie ma tego w obrocie. Ponoć partia została wycofana bo wychodziły jakieś działania niepożądane. Nie wiadomo czy i kiedy powróci na rynek.
Wszystko wygląda na grzybicę ale skąd to drapanie ? Może grzybica + jakaś alergia? A może nużeniec + grzybica ?

Ja jestem w kropce bo kota wyjątkowo źle to wszystko zniosła. Była dzikuską i nie mogła się porządnie z nami poznać bośmy musieli zamknąć ją w łazience. Teraz na nas fuka, już nie jest taka ufna, złapanie jej do kąpieli to nie lada wyzwanie. Ja już się jej boję, mój narzeczony ją łapie. Ale ona się tak stresuje że od razu siusia pod siebie. Potem trzęsie się jak osika, wręcz się telepie cała. Nienawidzi nas na pewno z dnia na dzień coraz bardziej. Wiem, że gdybyśmy ją wypuścili to z naszymi kotami by się zapoznała raz dwa i potem za ich pośrednictwem i nas polubiła. W końcu gdyby się zdecydowała do nas podejść to byłoby to na jej warunkach a tak za każdym razem inicjatywa wychodzi od nas.
Tak nie ma z nią problemów, załatwia się ładnie, chętnie je suche i mokre. Uwielbia mleczko od whiskasa (choć nie jestem zwolenniczką tej marki, to jej karmiciel ją do tego przyzwyczaił i już kultywuję tę tradycję żeby mnie lepiej kojarzyła). Od niedawna zaczyna się ładnie bawić w łazience. Chętniej biega za piórkiem co znaczy że wychodzi z posłanka. Najczęściej jak po pracy wracam to w łazience jest kipisz czyli że impreza była ostra :) Bawi się a to znaczy że czuje się pewniej. I co ważne wyszła z posłanka, z którego się przez miesiąc nie ruszała. Bałam się nawet o jej nieużywane mięśnie. Na domiar wszystkiego jest bardzo lekka jak na 3letniego kota (3,7 kg). Codziennie rano i wieczorem się z nią bawimy, głaszczemy i czasami karmię ją z ręki mokrym żeby jadła jak najwięcej i przybierała na wadze.
Już teraz nie daje się po prostu głaskać po całym ciałku, mogę tylko łepek, za uszkami i pod bródką. Od czasu do czasu dotknę po łapkach ale nie daje się jak na początku. Wiem, że to przez te wszystkie zabiegi do których dziki kot nie jest przyzwyczajony ale ... dopadają mnie wątpliwości czy nie porwałam się z motyką na słońce. Chciałam dobrze a teraz jestem u kresu wytrzymałości. Nie wiem jak jej pomóc, wszystko jest 100 razy trudniejsze bo to dziki kot.

Nie mam pomysłu co jeszcze mogę zrobić jednocześnie na narażając moich pozostałych kotów na zarażenie się ew. grzybem. Mój Tadzio ma ok. roku i problemy z herpes wirusem co objawia się u niego ciągłym zapaleniem dziąseł. Miecio miewa nawroty trądziku kociego ale ma już 2 lata więc odporność ma w miarę wyrobioną. My na razie nic. Oczywiście koty dostają immunodol a Tadek dodatkowo ecomer i enisyl-f.

Poradźcie coś proszę ..

Iza

La Bella Iza

 
Posty: 4
Od: Śro lut 06, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], paulinka11190, puszatek i 30 gości