» Pt gru 19, 2014 12:37
Re: Kot w każdej szafie. Oświadczenie
Dziękuję Wam bardzo i za dobre słowo, i za to, że miałyście odwagę to napisać.
Bo z pewnością już jesteście wpisane do Klubu Adoracji Praksedy, w dodatku "z pozycji kolan".
Zmieniając temat.
Bardzo mi przykro napisać, że odeszła kocinka z amputowaną łapką.
W innym wątku pisałam, że leczyłam 2,5 miesięczne kocie, które zawisło zakleszczone łapką na płocie.
Wg "zeznań" okolicznych ludzi, kocina płakała dwie doby. Nikt nie reagował. Weci próbowali ratować łapkę - masaże, laser. Jednak dwa dni bez dopływu krwi zrobiło swoje. Martwica była zbyt rozległa. Łapeczkę odcięto przy samym barku. Operację zniosła dobrze, ale po dwóch dniach zmarkotniała, przestała jeść.
Pojawiła się duszność. Przed pracą zanosiłam ją do lecznicy, by podczas mojej nieobecności była pod okiem wetów. Niestety kocia odeszła. Wg weta to zrobiła to sepsa.
Może amputacja nastąpiła zbyt późno? Nie oskarżam weta, ale rozważam.
Biedna kocinka, i taka ufna, tak patrzyła mi w oczy. Po operacja nie chciała schodzić z rąk. Włożona do koszyczka miauczała. Nosiłam ją jak Cyganka w chuście przewieszonej przez ramię. Wtedy uspokajała się.
Smutne!
Ale smutna też jest jest ludzka obojętności, znieczulica. Ludzie nie reagują na leżącego na ulicy, wieć co tam jakiś kot.....
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)